|
desenfreno.moblo.pl
Zadzwoniłaś o 11 w nocy. Już spałam ale chuj czego się nie robi dla przyjaciółki. Widzałyśmy się nie całe trzy godziny temu ale cieszę się że jednak zadzwoniłaś.
|
|
|
Zadzwoniłaś o 11 w nocy. Już spałam, ale chuj, czego się nie robi dla przyjaciółki. Widzałyśmy się nie całe trzy godziny temu, ale cieszę się, że jednak zadzwoniłaś. Mówisz, że podjęłaś decyzję. Za bardzo go lubisz. Za długo zabiegałaś o ten związek, żeby go teraz przerwać dla ulotnej wakacyjnej miłości. Dla cb wasz związek jest tak bardzo magiczny. ja się cieszę z twojego wyboru, bo wiem, że teraz będziesz szczęśliwa. Ale pamiętaj - jaką kolwiek podejmiesz decyzję, ja zawsze będę z tb;*
|
|
|
Jakie to cudowne uczucie, kiedy spotykasz się z najlepszą przyjaciółką, która ma miłosną rozterkę. Umiecie porozumieć się bez słów. Siedzicie razem na kanapie w jej pokoju i zwierzacie się sobie. Jakie to cudowne uczucie, kiedy kilku godzinach razem ona prztula się do cb i dziękuję ci za to wszytko, a ty czujesz, że tak na prawdę jej pomogłaś;*
|
|
|
Uffff... Dobrze, że znów jesteś;*
|
|
|
Do yuo love him?- Och tak, ja kocham niemców;*
|
|
|
Ej, no, przecież... Znów czuję się jak idiotka. Znów mam motylki w brzuchu, gdy widzę, że się do mnie uśmiechasz. Znów przechodzi mnie dreszcz na dźwięk twojego głosu. Nie wiem jak ty to robisz. Dlaczego przy tobie czuję się zupełnie zniewolona? Jak szmaciana lalka. Błagam cię, zostaw mnie w spokoju. Nigdy więcej nie wracaj do mojego życia, bo zawsze wracasz w najmniej odpowiednim momencie. Na przykład teraz, gdy po nieprzespanej nocy postanowiłam odciąć się od ciebie i ułożyć sobie życie z kimś innym. Wypełniało mnie przekonanie, że to mi się uda, że mam na tyle dużo silnej woli. A tu co? Porażka. Ale nie dam sobie znów wmówić tych samych kłamstw. Teraz już wiem, że nigdy nic nas nie mogło połączyć. Cały czas oszukiwaliśmy siebie nawzajem, że jednak się uda. Ale przykro mi. Jestem teraz szczęśliwsza i silniejsza, bo nie ma ciebie cały czas trzymającego mnie w żelaznych kajdanach kłamstwa przy ziemi. Teraz znów pływam w obłokach.
|
|
|
Kotku... Ty sobie kurwa nie myśl, że się załamię. O nie, nie. Za bardzo cenię samą siebie, by płakać za kimś twojego pokroju. Ty możesz się załamać. Masz ku temu powody. Ja przynajmniej mam kochających przyjaciół, którzy gotowi są mnie wesprzeć.
|
|
|
mhm. Czuję się dziwnie. Jak schizofreniczka. Jak mała dziewczynka, która po raz kolejny pozwoliła swojej wyobraźni wymknąć się realizmowi. Czy wymyśliłam sobie dotyk twoich rąk, twoje spojrzenie w świetle księżyca? Czy mam sądzić, że zapach moich perfum na twojej kurtce był tylko złudzeniem. Że twoje pieszczoty były niczym, a każde wypowiedzane przez ciebie słowo i każde świadectwo były kłamstwem? Mam teraz sądzić, że to sobie wsztko zmyśliłam? Teraz ty wmawiasz mi, że między nami nie było nic? No chyba właśnie tak. A jeśli się nie mylę to po prostu nie chcę już grać w tę grę ludzki uczuć. Za bardzo się w nią angażuję. Sądząc po twoim zachowaniu jesteś po prostu następnym wyrachowanym pierdolonym samcem, których muszę spotykać na swojej drodze. Bo przecież ty ciągle nie zauważasz, jak bardzo mnie to boli.
|
|
|
Upadłam... Nikt nie podał mi ręki. Wszyscy przeszli z butami po moim życiu, a potem pozostawili mnie bez słowa. Wtedy zjawił się on. On odgonił chmury. Dzięki niemu poczułam, że na powrót zaczynam żyć. Powstałam. Byłam szczęśliwa. Lecz nagle odszedł. Musiałam nauczyć się żyć bez mojego osobistego słońca. Ale podniosłam się. Sama. Bez nieczyjej pomocy. Wstałam silniejsza.
|
|
|
Czuję, że znów się zapadam, że pochłania mnie czerń. Czemu? Hmh, tego chyba nie wie nikt... Może znów zabrakło przy mnie tej bratniej duszy, która mnie wysłucha. Może znów nadwyraz przejęłam się zdaniem innych. Może znów zabolały mnie niczym sztylety wbite w plecy oskarżenia innych. Może znów zrozumiałam, że jestem tak bardzo inna od wszytkich. Może znów zwięły nade mną górę kompleksy. Może znów za bardzo uwierzyłam w idealność epickiego świata. Nie wiadomo, a tak na prawdę ja nie chcę znać odpowiedzi. Bo pewnie wtedy musiałabym znów zmierzyć się ze swoim jestestwem. Inni nazywają to depresją, ja nazywam to moimi narmalnymi stanami ducha. Sięgam po żyletki. Inni nazywają to myślami samobójczymi, ja nazywam to po prostu odcięciem się od bólu psychicznego. Wolę żeby bolało mnie na zwenątrz, niż żeby płomienie żywoego ognia paliły mnie od środka. Tak w ciszy czekam na nowy dzień, kiedy to znów trzeba udawać przed całym światem, że wszytko jest dobrze...
|
|
|
Mówicie, że miłości wakacyjne są błache, płytkie... że nie znaczą dla nas nic... że nie anagażujemy się w nie zupełnie. Dobra- wierze wam. Tylko dlaczego kurwa ja, cięgle pamiętam nas. Pamiętam zapach truskawek o trzeciej nas ranem. Pamiętam tą naszą piosenkę. Pamiętam dni w których znów czułam się szczęśliwa. Pamiętam nasze splątane ciała na tle zachodu słońca. Pamiętam wieczorną bryzę, gorący piasek, głębię oceanu, nasze splecione dłonie, twój oddech na moim policzku, smak morskiej wody na twoich ustach. Wakacyjna miłość- a jednak coś więcej...
|
|
|
Już sama myśl o tym, że miałabym być poważna mnie śmieszy!
|
|
|
Czemu powietrze znów ma zapach truskawek? Czemu niebo wydaje mi się bardziej niebieskie? Czemu kolor mojej szminki wydaje mi się bardziej intensywny, a ludzie mijani na ulicy zbyt poważni? Czemu mam ochotę wskoczyć do miejskiej fontenny i wykrzyczeć, że kocham życie? Powiesz mi? Achhh, tak- chyba znów uświadomiłam sobie, że cię kocham!
|
|
|
|