|
definicjamiloscii.moblo.pl
cała we łzach wbiegła do domu po kolejnym feralnym rozstaniu. ręce nadal jej się trzęsły serce biło niemiłosiernie szybko w gardle stała gula. gdy tylko trafiła do swoj
|
|
|
cała we łzach wbiegła do domu po kolejnym feralnym rozstaniu. ręce nadal jej się trzęsły, serce biło niemiłosiernie szybko, w gardle stała gula. gdy tylko trafiła do swojego pokoju rzuciła się na łóżko i zaczęła okładać poduszkę pięściami. ktoś nacisnął na klamkę. obróciła się w tamtą stronę. w progu stał jej brat. - wyjdź! - krzyknęła wściekła. - dobrze. za moment. mam coś dla Ciebie. - odparł wręczając jej białą kopertę do ręki. odwrócił się bez słowa i wyszedł. wciąż drżącymi dłońmi rozerwała papier. jej oczom ukazało się Jego pismo. ładne, staranne. z napiętymi mięśniami zaczęła czytać. 'pamiętam jak z niecierpliwością czekałem na kolejne spotkanie. pamiętam nasze wieczorne spacery. wspólne noce. naleśniki na śniadanie. nigdy nie zapomnę tego jak całujesz, rysów Twojego ciała. nie zapomnę Ciebie. zawsze będę Cię kochać, skarbie. Twój, na zawsze. PS. musiałem odejść..' siedziała osłupiała. zdała sobie sprawę jak bardzo się myliła w ocenie Jego zachowania.. On, bezdusznym dupkiem?..
|
|
|
wybacz, ja nie oddam Ciebie bez walki.
|
|
|
no, ale ja do cholery, nadal jestem tą małą, bezbronną dziewczynką, która sama nie da sobie rady z otwarciem słoika z ogórkami, zawiązaniem sznurówek czy zamieszaniem makaronu. tą, która nadal Cię potrzebuje. tą, która wciąż po Twoim odejściu płacze z bezradności.
|
|
|
nie sądzisz, że skończyło się dosyć przewidywanie? według schematu 'ona ma wątpliwości, rozstają się, ona żałuje, on znajduje sobie inną'. nudne. częste. nie moglibyśmy być trochę bardziej oryginalni? może byśmy tak zrobili przełom, wrócili do siebie i nie rozstali się? byli ze sobą szczęśliwi pomimo wszelkich przeciwności? razem wywalczylibyśmy sobie wspaniałą przyszłość? co Ty na to?
|
|
|
- gdzie byłeś? - miałem dosyć szkoły. wagary, kotku. Ty ich nie lubisz, więc poszedłem sam. a Ty co robiłaś? - chodziłam cały dzień z kapturem na głowie i rękami w kieszeniach. słuchałam przez słuchawki piosenek kojarzących mi się z Tobą. no i jeszcze płakałam. nie wiem nawet co było na zajęciach, z kim mieliśmy zastępstwo, o ile w ogóle. - ej, nigdy Cię takiej nie widziałem. nieźle. - i nie zobaczysz. to reakcja na brak Twojej obecności.
|
|
|
i kolejny idiota łamie Ci serce. utwierdzasz się w przekonaniu, że każdy jest taki sam. tracisz wszelką nadzieję na 'żyli długo i szczęśliwie', no bo z kim masz dzielić swoje życie? całe, do końca? jedną z częściej pojawiających się myśli jest samobójstwo. koniec. masz dosyć. jednakże, nie pozwala Ci na to duma. nie dasz mu tej pieprzonej satysfakcji. nie zabijesz się. będziesz żyć. na przekór jemu. na przekór wszystkim. świetnie zdajesz sobie sprawę z tego, że nie będzie dobrze, czas nie leczy raz i nigdy nie zapomnisz tego, co zrobił. lecz, wiesz, że potrafisz nauczyć się z tym żyć. w Twoich żyłach pulsuje krew wrząca się do walki. wstajesz i nie zwracając uwagi na łzy spływające po policzkach, ruszasz dalej. donikąd.
|
|
|
pamiętasz jak opuszkami palców muskałeś mój brzuch mówiąc 'kochanie, a zdajesz sobie sprawę, że średnio za 10 lat będzie tu przez około 9 miesięcy mieszkało nasze dziecko? kocham Cię.' mhmm. na pewno. zapłodnienie telepatyczne? przecież my się już nawet nie dotkniemy - co mówić o czymś więcej. jednakże, to nie jest najgorsze.. wierzyłam Ci. to bierze zdecydowanie górę nad wszystkim.
|
|
|
wróć. zacznij mnie niemiłosiernie łaskotać za karę, że kłamię mówiąc, że kocham Cię bardziej, niż Ty mnie. uwielbiałam te nasze 'kłótnie'. tęsknię za nimi. i nie, nie chcę ich przeżyć ponownie z nikim innym. chcę z Tobą..
|
|
|
siedziałam na szkolnych schodach ze łzami w oczach. tęskniłam za Nim. jeszcze tydzień temu nie było mowy o tym, że Go stracę. stał w końcu korytarza z grupką kumpli. żartowali, śmiali się. byli szczęśliwi. On też. nauczyciele i uczniowie przechodzili obok bez mrugnięcia okiem. ludzka odporność na cierpienie innych. no bo widzieli! musieli widzieć.. wtem usiadła obok mnie dziewczyna z przeciwnej klasy. spojrzała na mnie, potem w Jego stronę. pokręciła z niedowierzaniem głową i cicho syknęła. spojrzałam na Nią niepewnie. - co to ma być? Wasze cudowne szczęście? motylki w brzuchu, rumieńce na twarzy, głośne kołatanie serca? gdzie ta Wasza cholera miłość?! - wykrzyczała. - przestał udawać. bawić się. - odparłam zachrypniętym tonem i rozpłakałam się uświadamiając sobie prawdę. mydliłam sobie oczy. teraz moje usta zdradziły cały sekret. zrozumiałam. NIE KOCHAŁ MNIE. NIGDY MNIE NIE KOCHAŁ. te, na pozór normalne wyrazy.. kilkanaście sylab.. a wywołują tak potężny ból.
|
|
|
i jeżeli jeszcze raz weźmiesz mnie za rękę, spojrzysz w oczy i powiesz jak kochasz, ujrzysz najbardziej zirytowaną i wściekłą wersję mnie. osoba o takiej szmaragdowej głębi w tęczówkach nie powinna kłamać. nienawidzę tego. wolę prawdę, chociażbym miała wylewać ocean łez, widzieć Cię z inną, zasypiać z bezsilności, jeść, aby nie wzbudzić podejrzeń u rodziców. istnieć, ze względu na miliard pięknych chwil, które jeszcze przede mną. nie kłam, kochanie. proszę.
|
|
|
a jeżeli jest za późno? jeżeli nie zdałam sobie w porę sprawy, że to nie była dla mnie tylko zabawa, a czułam dużo, dużo więcej do Niego? usłyszałam Jego głos, mówił do mnie.. szczęśliwa odwróciłam się. liczyłam na samego Jego, po co mi w zestawie kilka barbie?
|
|
|
powiedziałeś, że zrobisz wszystko żeby po moich policzkach nie spływały łzy. płaczę. ze śmiechu, podczas krojenia cebuli, przy oglądaniu komedii romantycznych czy czytaniu harlequina. płaczę także na widok tej pustej barbie w Twoich ramionach. na mojej twarzy często występuje rozmazany podkład. a Ty nie robisz kompletnie nic, żeby temu zaprzestać.
|
|
|
|