|
bonanokton.moblo.pl
tak bardzo chciał zmienić to co widzi ale wiedział że to nie ma najmniejszego sensu bo przecież w tych ciałach żyjemy a potem w identycznych umieramy. więc może le
|
|
|
tak bardzo chciał zmienić to, co widzi, ale wiedział, że to nie ma najmniejszego sensu, bo przecież w tych ciałach żyjemy, a potem w identycznych umieramy. więc może lepiej zabrać ze sobą wartości duchowe, rzeczowe zostawić.
|
|
|
dobrze, że los nie zna twoich planów. inaczej od razu by za tobą podążał i niszczył marzenia, które chcesz zrealizować. zaciągną by cię kolejny raz na swoją stronę, stronę bezwartościowej inteligencji.
|
|
|
zniknąć, bo serce pełne jest bezwzględnie podłej nienawiści.
|
|
|
nadszedł dzień, w którym sumienie gatunku "człowiek" powinno zrobić sobie rozrachunek doskonały, a zarazem tak uszczypliwy w swych decyzjach, abyśmy poczuli się zmarnowani do szpiku kości, aby nam nikt nie odpuścił i żeby nas potępiono, a zasłużonych doceniono.
|
|
|
nawet jeżeli nie jest to okrągła rocznica, bo 67 lat się do takich nie zalicza, to i tak należy przeżyć to od początku. rozbliźnić wszystkie rany, utworzyć je na nowo, tyle że w naszych sercach. tam głęboko siedzi we mnie ich cząstka, coś co pozwala mi zdawać sobie sprawę z ich wielkości, poświęcenia dla dobra ogółu. nie lubili wielkich słów i jedynie skromnością można to wyrazić, bo musimy to sami w sobie poczuć, przeżyć do głębi ich cierpienie i uśmiech, mimo bólu, śmierci. najważniejsze, że na zawsze pozostaną w mojej duszy i będą tkwić zapamiętale w moim umyśle... Alek i Rudy... umarli a wiecznie żywi w nas. [*]
|
|
|
dzień ich zejścia się opija tak samo, jak opijała dzień ich rozstania. tyle, że tym razem nie pije w samotności, a ma przy sobie jego, tego samego, ale już tak samo jak wcześniej go nie zostawi. teraz już nigdy się to nie powtórzy, bo w końcu odczekała i dojrzała do "zakochania", tym razem na zabój.
|
|
|
ona radzi sobie bez niego, bez żaru jego ciała. wieczorem zakłada ciepły sweter, robi sobie gorącą czekoladę, bierze koc i siada przy rozgrzanym kominku. ok, ciepło ma, ale co z czułym dotykiem delikatnych palców, spojrzeniem głębokich oczu, widokiem szczęśliwej i spokojnej twarzy i włosów opadających na czoło, które niedbale odrzucał do tyłu. co z uczuciem bezpieczeństwa, poświęcenia dla siebie, spełnienia, bezgranicznej radości, miłości na zabój i wszystkiego co od niego miała? tego nie dadzą jej ani kominek ani nic innego czym się stara zadowolić. sama dobrze wie, że znów go potrzebuje, ale nie chciałaby kolejny raz łamać mu serca... chociaż myślę, że by nie musiała, bo oni przetrwają wiecznie, tym razem nie patrząc na jakiekolwiek przeszkody. i pewnie tego się boi, miłości do końca, mimo wszystko.
|
|
|
-pamiętasz jak zostawiłaś u niego rok temu swoją bluzkę z napisem "love me"? -tak, pamiętam. -a wiesz co on z nią zrobił? zalaminował, aby nie straciła twojego zapachu i powiesił na ścianie, tuż nad komputerem. zawsze gdy go włącza, nieświadomie zaczyna na nią patrzeć i myśleć. także już wiem co jest powodem jego kilkugodzinnego zamykania się w pokoju, bez odzewu i dlaczego mamy tak diabelskie rachunki za prąd.
|
|
|
gdyby tak można było wszystkie wspomnienia nagrać na mp4, miałabym tych małych urządzonek w domu co najmniej 1ooo.
|
|
|
wynajmijmy, nawet taksówkę. tą magiczną, specjalną, oblepioną naszymi zdjęciami, w której podają nasze ulubione napoje, włączają najlepsze według nas filmy i puszczają naszą muzykę. do tego niech szofer wozi nas po naszych miejscach, gdzie tyle czasu dla siebie "marnowaliśmy". chociaż tego dnia wszystko byłoby tylko nasze, a świat wokół bezpretensjonalnie padałby u naszych stóp.
|
|
|
-byłbyś w stanie poświęcić dla niej nawet swoje życie, więc dlaczego jej tego najzwyczajniej w świecie nie powiesz? -czy muszę akurat mówić? .po tych słowach wyszedł, rzucił się z mostu, już nie wrócił...tak, nie musiał mówić.
|
|
|
te niewinne, anielskie oczy i nieśmiały uśmiech cholernie skłaniają do grzechu
|
|
|
|