|
|
I tu nie chodzi o to, że nie mogę bez Ciebie żyć, bo mogę - ale nie chcę.
|
|
|
To ona jest moim Aniołem. Jest kimś z kim chcę spędzić resztę swoich dni, kimś przy kim rano chcę budzić się i wieczorem kłaść się koło niej spać. Tylko jej zapach chcę czuć, gdy wtula się w moje ramiona i powtarza, że nikogo tak bardzo jeszcze nie kochała. To ją chcę widzieć, gdy wracam z pracy, witać się z nią namiętnie, a potem razem odpoczywać po całym męczącym dniu przed telewizorem oglądając dobrą komedię romantyczną, przy tym popijając ciepłym kakaem, takim jakie najbardziej lubi. To koło niej w ciepłe wieczory chcę leżeć pod gołym niebem, wskazując palcem gwiazdy wybierając najładniejszą i największą tak zwaną naszą gwiazdę. Potem wtulać się w nią, i razem zasypiać, budzić się kolejnego dnia przy niej. I zaczynając dzień od nowa, tylko z nią. Zaczynać wszystko jak w bajce, tak jakby dzień za dniem nie mógł dobiec końca. Tak jakby wspólne dni nigdy się nie kończyły. Bo one nie skończą się, nie mogą. Nie pozwolę na to, żeby cokolwiek poszło nie tak. Bo za bardzo ją kocham.
|
|
|
Nie potrzebuję takiej mamy. Wolałabym wieść życie samotnika, przecież w calu nie różni się od tego, którym egzystuję. Nie ma Cię, pojawiasz się i znikasz nagle, wraz z jednym mocniejszym podmuchem wiatru. Nie ma Cię, kiedy płaczę, gdyż ktoś po raz kolejny wbił sztylet w moje serce. Nie ma Cię, gdy łykam tabletki, a później nagle znajduje się na szpitalnym korytarzu. Nie ma Cię, kiedy jem łyżeczkami smutek. Gdzie jesteś, kiedy stoję już na krawędzi wysokiego budynku, wychylając prawą nogę do przodu. Gdzie jesteś, kiedy dostanę gorszą ocenę i trzeba mi słów: "i tak jestem z Ciebie dumna"? Gdzie jesteś, kiedy potrzebuję, aby ktoś powiedział mi: "Kocham Cię"? Gdzie jesteś, kiedy Twoje dziecko krzyczy w pustkę "ratunku!", kiedy potrzebuje się przytulić i poczuć, że nie jest same? No, gdzie jesteś? Wielka, ukochana mama, a raczej z wielkimi ambicjami zawodowymi, które są ważniejsze od czasu spędzonego z rodziną. Miałaś wybór,a postąpiłaś jak tata. Małymi kroczkami zbliżasz się do ewakuacji.
|
|
|
Kocham Cię - bezgranicznie mocno.
|
|
|
Wiesz, kiedy możesz być pewien, że ktoś Cię kocha? Kiedy idziesz środkiem korytarza z uśmiechniętą miną, a ona podchodzi i pyta, co się dzieje, gdyż widzi, że tylko udajesz, że to perfekcyjna gra pozorów. Kiedy z każdym problemem otrzymujesz jej pomocną dłoń. Kiedy ma do Ciebie zaufanie i opowiada Ci każdą życiową historię, śmiejąc się przy tym do łez. Kiedy razem płaczecie i uśmiechacie się. Kiedy na swój widok wasze serca biją szybciej, a wasze oczy zyskują ten magiczny blask. Kiedy patrzycie zawsze w tym samym kierunku. Kiedy się kłócicie, aczkolwiek uwielbiacie się również godzić. Kiedy tęsknicie za sobą i czujecie bez siebie tę cholerną pustkę. Kiedy jej szczęście jest dla Ciebie ważniejsze, niż Twoje własne. Kiedy kocha Cię naprawdę? Gdy oddaje Ci swoje serce, nie oczekując nic w zamian. [igb]
|
|
|
Nie zrozumiesz, jestem dość paradoksalna. Uwielbiam sprawiać ludziom radość, kiedy się uśmiechają, kiedy są szczęśliwi, ale nienawidzę patrzeć na ich szczęście. Nienawidzę patrzeć na coś, czego mi brak, jednak czuję satysfakcję, gdy dzięki mnie czują spełnienie. Chyba rozumiem, zwyczajnie niemożliwym jest dla mnie patrzeć na cudze szczęście, które omija mnie szerokim łukiem. [igb]
|
|
|
A co byś zrobiła, gdybym zniknęła? Gdybym nie pojawiła się w miejscu, w którym ciągle na Ciebie czekałam? Co, gdybyś nie widziała już więcej mojego uśmiechu, gdybyś musiała patrzeć w inne oczy? Widziałabyś w nich swoje odbicie, czy raczej pustkę, której po mnie nikt Ci nie wypełni? Powiedziałabyś innej osobie, że ją kochasz? No powiedz, umiałabyś kogoś jeszcze pokochać? A gdyby okazało się po kilku dniach, że jeszcze żyję, aczkolwiek leżę w szpitalu? Że mnie znaleźli? Co, gdyby zadzwonił telefon: "jest w szpitalu"? Pojawiłabyś się w mgnieniu oka obok mojego szpitalnego łóżka? Chwyciłabyś mnie za rękę, czy raczej poczęłabyś mnie całować, jak wtedy, gdy zobaczyłyśmy się po raz pierwszy? Odnalazłabyś znów mnie? Żałowałabyś, że nie było Cię, kiedy nie miałam siły? Zamieszkałabyś ze mną, poświęcając mi każdą minutę? Nie zniknęłabyś już więcej wraz z jednym podmuchem morskiego wiatru? [igb]
|
|
|
Choroba. To te słowo, które tak ciężko przechodzi mi przez gardło. Masz nowotwór. Zostało Ci kilka miesięcy życia. Każdego dnia jest z Tobą coraz gorzej. Wypadają Ci włosy, tracisz swoją piękną barwę głosu, zdarza Ci się krzyczeć w pustkę, Twoje oczy tracą swój zielonkawy kolor. One umierają razem z Tobą. Przez całe moje życie byłam dla Ciebie złym dzieckiem, wrednym, ciągle toczyłam z Tobą potyczki, aby udowodnić sobie, kto jest lepszy. Nigdy nie wybaczyłam Ci, że zostawiłaś mnie, gdy byłam małym dzieckiem, a kiedy dorosłam i przestałam płakać - odebrałaś. Nie chcę samotnie jeść obiadu, chodzić do sklepu. Nie chcę, abyś odeszła, jesteś moją mamą. Mama powinna patrzeć, jak Jej dzieci dorastają, powinna dostrzegać ich rany i próbować je zabliźnić. Mama powinna być przy swoich dzieciach, a nie odchodzić.
|
|
|
A Ty? Musisz iść cały czas przez siebie. Kiedy napotykasz przeszkody, omijaj je. Idź prosto i nie spoglądaj więcej w tył. Powiedz Mu w końcu, że go kochasz i idź dalej przed siebie. Powiedz, co czujesz, a potem idź za ciosem.
|
|
|
|