  |
nas nie ma już dawno, nie będzie już nigdy. mam blizny, bo parę chwil pokłuło jak igły.
|
|
  |
ona potrzebuje cię bardzo, ty potrzebujesz jej bardzo i zacznijcie wierzyć twardo w to. ty nic nie pisz, schowaj telefon w dłonie, ty zaciśnij mocno dłonie, załóż kaptur i idź do niej.
|
|
  |
widziałam cię dwie minuty temu, a już tęsknię. bo jak można za tobą nie tęsknić? jesteś częścią mnie, moim porankiem i wieczorem. mogę śmiało powiedzieć, że życiem. nigdy nie myślałam, że spotkam kogoś takiego. kogoś przy kim będę czuła takie bezpieczeństwo i bliskość. od razu pokochałam dwoje niebieskich oczu, które patrzą na mnie zupełnie inaczej niż pozostałe. jak to robisz? dla ciebie wstaje, uśmiecham się i kładę się spać. nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. za dużo wspólnych chwil, aby mówić o osobności. dziękuję ci.
|
|
  |
obiecuję ci poprawę, mówię, że się zmienię. chociaż wiesz, jestem upartym niereformowalnym leniem, jestem cholerykiem, mam nerwice i marzenia wielkie. jeśli trzeba, jutro kładę się - oddaje ci nerkę.
|
|
  |
mieliśmy wspólne plany, czułem, że się kochamy. świat mieliśmy u stóp, jakby to nam był pisany. dzisiaj chuj wbijam w plany, no i znów leczę rany.
|
|
 |
Wciąż Cię kocham. W chuj.
|
|
  |
niby jest inaczej, chociaż jest tak samo, nie pozmieniało się nic, tylko wszystko się wydało. ty o niej wiedziałaś i prawda wychodzi z cienia, nic się nie zmienia, prócz wyrzutów sumienia. ja mówiłem ci o niej i musisz to przyznać - jest mi bardzo bliska. wiem, to przecież skrajnie absurdalne, gdy tyle złego mówiłem ci o tamtej, a teraz mówię, że ja jednak do niej wracam, niestety nie wiem, czy ta szczerość się opłaca. twoje koleżanki popłynęły w opowieściach i niestety ta historia trochę się rozeszła, pieprzyć to i tak bym tego nie ukrył.
|
|
  |
inne szepczą, że jesteś kiepską dziwką, bo ich goście już ich nie pieprzą, woleliby peep-show.
ich mężów na twój widok łapie atak serca, ich żony po cichu planują morderstwa. jednym spojrzeniem burzysz im całą konstrukcję, oni chcą cię mieć, one zbierają na liposukcję. wszyscy goście kochają takie jak ty, w moich myślach cały czas tylko ja i ty. siadasz przy stoliku, kładziesz nogę na nogę,
wszystkim gościom nagle coś upada na podłogę, wszystkie niunie wokół robią się nerwowe. Jjednym spojrzeniem rozbijasz ich długie związki, oni chcą cię mieć, one kupują nowe podwiązki. potem patrzysz na mnie, patrzysz i gotuje mi się krew.
|
|
  |
wiem, masz inną, więc dlaczego mnie całujesz? co ty do mnie czujesz? wrażliwy na mój dotyk. jeszcze ten jeden raz, jesteś dla mnie jak narkotyk, jeszcze ten jeden dotyk, uśmiech twój jak serca promyk.
|
|
  |
nienawidzisz mnie z każdym dniem coraz bardziej, to niefart, wiesz? bo ja się tym karmię. nienawidzisz mnie z każdym dniem coraz mocniej, a ja to wykorzystam zanim się ockniesz. ja ich wkurzam, nie mogą tego przezwyciężyć, idę jak burza, na bok sentymenty, wierz mi. nienawidzą mnie najczęściej, bo mówię, jak jest, nie próbuję udawać, że ich lubię. złość, nienawiść, zazdrość, zawiść, im bardziej cię drażnię, tym bardziej mnie to bawi. czyha na mój błąd, by się ze mnie pośmiać, nienawidzisz mnie za to, ze nie umiesz mi dosrać.
|
|
  |
choć tak, jak myślałem, przyszedł czas także na nas, szlag trafił dystans, my i łożko - wiesz, jak to działa. pożądanie ku sobie, głowa ku głowie i poszło, a w sumie chcieliśmy oboje. na sercu rana jak otwarta, boli w chuj, ale też wzmacnia. dzisiaj jesteśmy inni, rozumiesz, wszystko jest inne, ale życze szczęścia tak jak ty mi, wiem o tym i milkne.
|
|
  |
umarły plany, wszystko to, co było piękne, umarła miłość, w jednej chwili - niepojęte. zniknęło szczęście, a może nigdy go nie było? być może mnie i ciebie nigdy nic nie łączyło. nie wiem, nieważne dziś już nie pamiętam, albo udaje tylko - twardy chłopak, co nie pęka. z dala od wspomnień, to recepta by zapomnieć, czas raz na zawsze zdusił między nami płomień.
|
|
|
|