|
Doszło do tego, że nie chciałam się budzić. W krainie snów mogłam mieć wszystko, całe moje życie było idealnie ułożone, byłam tam szczęśliwa. I wiesz, chciało mi się naprawdę żyć. A gdy otwierałam oczy, nagle robiło mi się ciężko na tyle, by popłakiwać gdzieś w kącie. Nie wiń mnie za to, że uciekałam w świat wyobraźni. To był dla mnie jedyny sposób, by poczuć się wtedy lepiej. /mxd
|
|
|
Problemy leczy się czasem, w mniejszych lub większych dawkach. I przeważnie one znikają. A jeśli nie, to znaczy, że popełniasz jakiś błąd, raz za razem, nie wyciągając wniosków. Wtedy problemy nawarstwiają się, bolą, duszą. Rozprzestrzeniają się po organizmie, atakują wszystkie komórki. W Wyjątkowych przypadkach, problemy są nawet śmiertelne. Jestem tego idealnym przykładem. /mxd
|
|
|
Pojechałam tam, nie wiem właściwie po co. Chyba chciałam znowu poczuć to samo. Nie wyszło. Byłam tylko w miejscu pełnym wspomnień, a brakowało mi ich twórcy. I to był tak boleśnie odczuwalny brak, że nie mogłam tam dłużej zostać. Uciekłam stamtąd. Z tego miejsca, z tego miasta.I przykazałam sobie nie rozpamiętywać, zamordować te wspomnienia. /mxd
|
|
|
Zgubiłam się sama w sobie. W moich myślach, marzeniach i celach. W rutynie dnia codziennego. W przytłaczającej pracy. W słowach zbyt szybko wypowiedzianych. We wnioskach zbyt daleko idących. W tęsknocie i smutku. W beztroskim śmiechu. W sensie swojej egzystencji. /mxd
|
|
|
I dali mi coś, w czym się zatraciłam. Jedyną rzecz, którą mogłam kontrolować, w której gubiłam swoje myśli. I przepadłam. Pochłonęło mnie całkowicie. Dlaczego? Bo gdy chociaż przez chwilę miałam czas na wolne myślenie, czułam ból, nie do zniesienia. Łatwiej było się zgubić, oszukiwać niż czuć coś takiego. /mxd
|
|
|
Żeby w mojej duszy, znów zaistniał spokój, a serce tak nie tęskniło. Odejdź, nie ślij mi uroczych listów. Miłość tak destrukcyjna, ściąga na mnie depresyjne, ciemne widmo. Całodobowa energia, zużywana w ciągu chwili na stłumienie łez. /mxd
|
|
|
Doszła do momentu, gdy wspomnienia zamiast łez, zaczęły wywoływać smutny uśmiech. Tęsknota za tamtymi chwilami już tak nie doskwierała, ale ciągle pozostawiała ten szczególny niedosyt. I siedząc tak sobie, złapała starą fotografię, z której biło szczęście, beztroska i miłość. Coś co trwać wiecznie nigdy nie miało, a było na tyle wspaniałe, by wyryć się w jej sercu na zawsze. /mxd
|
|
|
Uśmiechnęłam się mimowolnie do swojego odbicia w lustrze. Już prawie zapomniałam, jak to jest być zakochaną. To taki miły rodzaj wypełniającego Cię szczęścia, gdy wstajesz rano i myślisz tylko o tym, czy go zobaczysz. I kiedy się spotykacie, ciepło rozlewa się po Twoim ciele, na twarz wstępuje uroczy rumieniec, a w brzuchu wariuje Ci stado motyli. I cieszysz się każdą chwilą z nim. A gdy się rozstajecie, to i tak myślami jesteś wciąż z nim. Po długim czasie, wreszcie jakaś iskierka rozgrzewa twoje zamarznięte serce. /mxd
|
|
|
Po paru latach spotkałam go gdzieś na ulicy. I znowu uderzyło we mnie to wszystko. Nie chciałam tego. W panice zaczęłam uciekać. Ja chciałam dać radę, przezwyciężyć to. I cofałam się, w głąb siebie, by nic do mnie nie dotarło. Nic a nic. /mxd
|
|
|
Czasem podejmujesz decyzje, które cały świat uważa za słuszne. Być może tak jest. Może te decyzje ułatwią Ci życie, może dadzą Ci wspaniały dom, pieniądze, pracę. Może wszyscy będą Ci zazdrościć. Może będziesz dla wielu osób wzorem. Jednak często te z pozoru dobre decyzje wywołują w tobie pewnego rodzaju konflikt. I chociaż wiesz, że zaakceptowanie ich byłoby dla Ciebie najlepsze, to całym sobą, z niewiadomych przyczyn, chciałbyś podjąć decyzję zupełnie inną. Pójść trudniejszą drogą i dostać po dupie. Nie osiągnąć żadnych wyższych celów, ale zaspokoić swoją duszę. Poczuć się wolnym i szczęśliwym. Decyzje innych nie dadzą Ci prawdziwego szczęścia, a jedynie jego pozory. Dlatego ja brodzę nogami we własnej kałuży, podczas gdy inni przechadzają się po czerwonym dywanie. /mxd
|
|
|
Najgorzej jest się do czegoś przyzwyczaić. Że wstajesz rano i wiesz, że czeka na ciebie wiadomość od niego. Wychodzisz z domu, a on już czeka, żeby cię podwieźć. Źle się czujesz, ale wystarczy, że tylko wykręcisz jego numer, a przyjedzie, zrobi ci herbatę, przytuli i zaśniecie. Teraz pomyśl, że to wszystko znika. Budzisz się i nikogo to nie obchodzi. Leje deszcz, a ty brniesz przez kałuże, cała przemoczona. Czujesz się fatalnie, dzwonisz, a w słuchawce odzywa się ten irytujący głos "nie ma takiego numeru"... /mxd
|
|
|
Żyję według własnych przekonań, według własnych zasad. Nie oglądam się na innych, dążę do własnych celów. Po prostu się przyzwyczaiłam, że ludzie przychodzą i odchodzą. Nie ma sensu się do nich przywiązywać. Ważne, że jestem ja, że żyję, że jestem szczęśliwa. I ktoś może kiedyś pokocha własnie tą moją banalność. Może ktoś zechce iść ze mną przez świat. Może. /mxd
|
|
|
|