Uśmiechnęłam się mimowolnie do swojego odbicia w lustrze. Już prawie zapomniałam, jak to jest być zakochaną. To taki miły rodzaj wypełniającego Cię szczęścia, gdy wstajesz rano i myślisz tylko o tym, czy go zobaczysz. I kiedy się spotykacie, ciepło rozlewa się po Twoim ciele, na twarz wstępuje uroczy rumieniec, a w brzuchu wariuje Ci stado motyli. I cieszysz się każdą chwilą z nim. A gdy się rozstajecie, to i tak myślami jesteś wciąż z nim. Po długim czasie, wreszcie jakaś iskierka rozgrzewa twoje zamarznięte serce. /mxd
|