Najgorzej jest się do czegoś przyzwyczaić. Że wstajesz rano i wiesz, że czeka na ciebie wiadomość od niego. Wychodzisz z domu, a on już czeka, żeby cię podwieźć. Źle się czujesz, ale wystarczy, że tylko wykręcisz jego numer, a przyjedzie, zrobi ci herbatę, przytuli i zaśniecie. Teraz pomyśl, że to wszystko znika. Budzisz się i nikogo to nie obchodzi. Leje deszcz, a ty brniesz przez kałuże, cała przemoczona. Czujesz się fatalnie, dzwonisz, a w słuchawce odzywa się ten irytujący głos "nie ma takiego numeru"... /mxd
|