 |
Teraz podziękuje. Dziękuje Ci za wiele rzeczy. Za to, że byłaś, udawałaś, że coś do mnie czujesz, że dawałaś mi nadzieje, że sprawiałaś, że się częściej uśmiechałem, a to, że miałem komu powiedzieć wszystko, za to, że miałem z kim popisać, za to, że pojawiłaś się w moim życiu i uczyniłaś je lepszym. cdn
|
|
 |
Tak więc najpierw przeproszę. Przepraszam za mnie, za to, że do Ciebie napisałem, za to, że setki razy pozbawiałem Cię dobrego humoru, za to, że tak reagowałem na A.. Przepraszam też za to, że nie mogłaś tak do końca mi wszystkiego mówić, bo wiedziałaś, że to mi psuje humor. Za to, że Cię pocałowałem i przytulałem, za to, że wymagałem od Ciebie wielu rzeczy, między innymi pisania 'kocham Cię', buziaków, monologów, sms na dobranoc. Przepraszam, że zepsułem Ci tyle majówek. Przepraszam Cię za to, że się ciąłem i Cię okłamałem, że złamałem obietnice, za to, że się cięłaś przeze mnie, za to, że płakałaś z mojego powodu, za to, że zepsułem Ci Sylwestra, za to, że po prostu Cię kocham. cdn
|
|
 |
Pożegnanie. / Nie wiem co napisać. Nie chce żeby to się kończyło, ale Ty jesteś obrażona i zła a ja non stop nie mam humoru. Docinam Ci co chwilę choć to nie Twoja wina, że mnie nie kochasz. Ja już chce to skończyć. Ty też. Tak będzie lepiej. Zapomnimy o sobie, Ty będziesz miała wolną rękę do spotkania się z A. i zarywania do innych chłopaków, którzy nadają się do roli Twojego chłopaka. cdn
|
|
 |
Biorąc swój dzienniczek wykreśliłem z niego wszystkie daty mych planów związanych z Tobą, wspólne wakacje, kino, majówka, spacer, wykreśliłem datę moich następnych urodzin, Twoich też, wykreśliłem planowany zakup Conversów, wyjazd na wakacje, wszystkie następne imprezy, wypad pod namioty, rozpoczęcie roku, rocznicę Naszego pierwszego spotkania, pocałunku. Wpisałem w zamian dwie daty. Datę dzisiejszą z podpisem 'moja śmierć' i datę planowanego pogrzebu.Och zapomniałem, wpisałem jeszcze datę zakupu żyletek, alkoholu i zabrania z apteczki środków psychotropowych. Dziękuje za uwagę. Do zobaczenia. / inspiration - oblivious
|
|
 |
Zniknęła. / inspiration - my imagination.
|
|
 |
Dziewczyna zaczęła nawoływać imię chłopaka znajdującego się w trumnie. ‘P.!!! P.!!! Nieeeeeeeeee!!!!!!!!’ Potem zemdlała. Kiedy się obudziła była już w domu. Otwierając oczy miała nadzieję, że to tylko koszmar. Po kilki sekundach uświadomiła sobie, że jednak to jest rzeczywistość. Jego nie było. Łzy zaczęły ciurkiem lecieć z jej napuchniętych oczu, jęknęła cicho ‘nieeeee, P. nieee’, potem wykrzyknęła z całych sił jego imię, wybiegła z domu i pobiegła przed siebie. Była noc. Nie wiedziała gdzie biegnie. Wiedziała tylko, że bez niego jej nie ma. Chciała zniknąć. cdn
|
|
 |
Potem zwróciła się do osoby leżącej w trumnie ‘Nie odchodź, nie zostawiaj mnie samej, nie rób mi tego! P. proszę! Nie możesz mi tego zrobić! Kocham Cię!’ Zaczęła szlochać tak przeraźliwie głośno jakby jej serce kruszyło się na miliony kawałków, jakby jej dusza została rozrywana jak szmata. Jeden mężczyzna odciągnął ją od trumny. W tym czasie inni zajęli się tym co należało do ich obowiązków. Trumna powoli zaczynała topić się w czeluściach dołu wykopanego specjalnie dla niej. cdn
|
|
 |
Po dotarciu do celu orszak zatrzymał się. Słychać było tylko pojękiwania cierpiących ludzi. Był to ból nie do opisania. Strata tak bliskiej dla ich serca osoby. Minęło trochę czasu zanim ksiądz zakończył niezbędne ceremoniały. Potem nastąpił najcięższy dla wszystkich zebranych moment – moment usadzenia trumny w dole. Kiedy mężczyźni zaczęli to robić pewna dziewczyna rzuciła się na trumnę krzycząc ‘Nieeeeeee!! Nie! Zostawcie go! On jest mój! Nie!’. cdn
|
|
 |
Po zakończeniu mszy mężczyźni wynieśli trumnę z kościoła. Organy w tym czasie zaczęły grać najgłośniej jak tylko potrafiły. Melodia była taka mroczna, taka pełna tragizmu i smutku. Twarze zebranych na pogrzeb były takie zmęczone, oczy zalane łzami, czerwone, powieki spuchnięte. Za trumną potoczyła się rzeki ludzi zebranych na pogrzeb. Dźwięk organów stawał się coraz mniej intensywny. Było to spowodowane tym iż ludzie zaczęli się oddalać od kościoła. Szli w stronę cmentarza, do miejsca gdzie trumna miała zostać złożona na swoje miejsce. cdn
|
|
 |
Po dotarciu przed ołtarz położyli trumnę na specjalnym podeście. Dźwięk organów powoli cichł. Szlochy stawały się coraz głośniejsze. Ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się. Szlochania nie ustawały. W homilii ksiądz zadał wiele pytań. Dlaczego to zrobił? Co go do tego zmusiło? Jak mógł tak zranić rodziców, rodzinę i przyjaciół? Dlaczego?! Ceremonia była piękna. Była uroczysta, miała patetyczny nastrój. cdn
|
|
 |
Powrót do początku. // Mroczny kościół. Zapach pogrzebowych kwiatów znajdujących się w pomieszczeniu przywoływał na myśl jedno słowo – tragedia. Organy zaczęły grać żałobną melodię. W tle słychać było przytłoczone szlochy. Po chwili do środka weszło sześciu mężczyzn ubranych na czarno niosących czarną lśniącą trumnę. Szli jak żołnierze. Równo. Sztywno. Powoli. cdn
|
|
 |
A co Ty czujesz kiedy patrzysz na swoje sznyty? Strach. Ból. Czuję momentalnie woń alkoholu. Widzę twarz ojca. Widzę krew. Widzę żyletkę. Widzę swoje łzy. Hmm, czuję w sercu jeszcze coś. Coś dziwnego. Co takiego? Dumę. Dumę?! Czy Ty jesteś nienormalny?! No tak.
|
|
|
|