 |
Tato tato! Dostałem 5! - krzyknąłem do ojca wchodząc do pokoju. 'No i?' odpowiedział chłodno. No eee myślałem, że się ucieszysz. 'Nie ma z czego' Ale tato to już dwudziesta siódma 5 od początku roku. 'Co mnie to obchodzi?' Tato... - odpowiedziałem mu na to załamanym głosem. 'Wyjdź!' - krzyknął. Tato, o co Ci chodzi? - zapytałem zdruzgotany. 'Wstyd mi za Ciebie!' - wydarł się na mnie. Ale, ale... - zacząłem. 'Skończ! - przerwał mi brutalnie. 'Kochasz mnie? zapytałem zalany łzami. 'Po prostu wyjdź' powiedział. Wyszedłem. Usiadłem przed komputerem. Napisałem. Umarłem.
|
|
 |
Coś tu nie gra. Bo mówisz mi, że on jest typem chłopaka, który przyjaciółki mieć nie potrafi. W przeciągu tych kilkunastu dni odkąd mi to powiedziałaś raczej się nie zmienił no nie? No więc wytłumacz mi to co się dzieje między Wami. Mówisz, że to tylko kolega-koleżanka? Naprawdę? Zaiste, pierdolisz od rzeczy! Bo gdyby nic nie było, gdyby naprawdę było tylko kolega-koleżanka, to nie byłoby tych wszystkich podejrzeń, zepsutych humorów, nie odzywania się, obrażania, głupiej atmosfery, tłumaczenia się i płaczu. Więc skoro nie przyjaźń i nie koleżeństwo to co? Osoby obserwujące tą całą sytuację na to pytanie już sobie odpowiedziały. Czas byście i wy przejrzeli na oczy i nie ranili swoim zachowaniem osób, które na to nie zasługują.
|
|
 |
Miłość nie polega na uciekaniu od problemów. Miłość polega na tym, by stanąć problemom na drodze i powiedzieć im 'nie'. Polega na wsparciu drugiej osoby i uczynieniu wszystkiego by nasza ukochana osoba zrobiła wszystko by danej obietnicy nie złamać. Jeżeli ją złamie, nie należy uciekać i się obrażać. Nie należy wybiegać z pokoju i krzyczeć 'nienawidzę Cię!'. Należy pomóc. Należy przy tej osobie być. Bo skoro jesteśmy pewni, że nas kocha i nam coś obiecuje, a obietnice tą łamię to sygnał, że coś z tą osobą jest nie tak. To sygnał dla nas, byśmy wyrwali naszą ukochaną osobę z uścisku szatana, który jest sprawcą zła.
|
|
 |
Ona kocha go niemiłosiernie. On raczy jej tylko napisać bezpłciowe 'kocham cie'. Ona robi wszystko by się z nim spotkać. On raczy jedynie przyjechać do niej raz w tygodniu. Ona robi wszystko by było już dobrze. On jedynie mówi, że zbytnio się już poświęcił. Ona czuje, że oddała mu całą siebie. On pisze jej sms o treści 'mam wrażenie, że się od siebie oddalamy'. Miłość. Wiele ma definicji. Definicji bolesnych. Fałszywych. Niestety wszystkich prawdziwych.
|
|
 |
Pierdolenie innym o tym, że wystarczy uwierzyć we własne siły, wstać z łóżka i uśmiechnąć się szeroko by było dobrze było, jest i zawsze pozostanie tylko pierdoleniem. Jednak owo właśnie 'ciepłe słowo' jednak nam pomaga. Bo jeśli ktoś przychodzi do nas i nam to wszystko mówi to czujemy się ważni. Kiedy czujemy się ważni oznacza to, że jednak komuś na nas zależy. Owo poczucie przynależności do czyjegoś serca, bo jak inaczej nazwać związek ludzi, którzy są dla siebie wsparciem, sprawia, że czujemy się lepiej i potrafimy uczynić to co wydawało się dla nas niemożliwym do zrobienia. Co takiego? Ano, uwierzyć we własne siły, stanąć i szeroko się uśmiechnąć.
|
|
 |
Podszedł do lustra. Ujrzał swe odbicie. Po chwili oderwał wzrok z myślą 'nie mogę na siebie patrzeć'. Potem odczytał sms 'odejdź od tego lustra i nie pierdol już od rzeczy'. Uśmiechnął się szeroko i powiedział na głos lekko ironicznym tonem 'tak tak, jestem zajebisty'. Założył Conversy i ruszył przed siebie z bananem na ryju z pozytywną myślą brzmiącą 'dobra dobra, już nie pierdolę od rzeczy'. Dobrze, że ma u swego boku osoby, które jebną mu w twarz po tym jak zacznie się nad sobą użalać. Bez Was nie dałby rady. Dziękuje Wam za to, że jesteście.
|
|
 |
A co jeśli znów wezmę żyletkę? Ktoś zareaguje? Ktoś zauważy? Ktoś mi pomoże? Czy raczej będą się wyśmiewać? Jak zareagują w szkole? Czy przytulą mnie czy może będą przyzywać? A może będą myśleć, że jestem emo? A w domu jak zareagują? Zauważą? Będą wspierać czy będą krzyczeć? Będą odcinać mnie od znajomych czy wyślą do psychologa? Przytulą? Powiedzą, że będzie dobrze? Powiedzą, że mnie kochają? Tato powiedz mi. Kochasz mnie? Nigdy mi tego nie powiedziałeś. Nie zareagowałeś na moje sznyty. Ciekawi mnie jak teraz zareagujesz.
|
|
 |
Nie. To się czuje. Ja to czułem, tyle że byłem zbyt zaślepiony gniewem. Po wysłaniu ej wiadomości poczułem zajebistą ulgę. Trwała ona kilka sekund. Potem zaczęły się wyrzuty sumienia. Jednak moja duma nie pozwalała mi jej przeprosić. Wszystko się rozpadło. Koniec. Minęło kilka miesięcy. Umówiłem się z nią na spotkanie. Denerwowałem się okropnie. Kiedy ją zobaczyłem mimowolnie uśmiechnąłem się. Podszedłem i z całych sił przytuliłem. Potem wyszeptałem 'przepraszam', a po policzkach poleciały mi łzy. Ona tylko ujęła mnie za rękę i powiedziała 'będzie dobrze'. Spojrzałem jej w oczy. Widziałem w nich tą dziewczynę, którą widziałem kiedyś. Tą dziewczynę, która była moją przyjaciółka. Tą dziewczynę, którą kochałem.
|
|
 |
Zacząłem się chamsko zachowywać w stosunku do jej osoby. Jej ukochany widząc, że coś jest nie tak napisał do mnie. Zmieszał mnie z błotem. Był dość niemiły. Nie mogłem tego ot tak zostawić. Przecież jestem zbyt dumny! Odpisałem mu kilka miłych słów. Ale najlepsze w tym było to, że nie byłem zły na niego tylko na nią. Na niej w tej wiadomości się wyżyłem. Potraktowałem ją jak śmiecia. Napisałem mu, że jest dla mnie nikim, nie jest moją przyjaciółką, bo przecież nie mówiliśmy sobie tego. Ale powiedzcie mi, czy tak to działa? Czy dwie osoby, które zaczynają sobie ufać mówią sobie nagle 'jesteśmy przyjaciółmi'? cdn
|
|
 |
Ufała mi, mówiła mi wszystko, wiedziała, że zawsze może na mnie liczyć, widziała, że zawsze może mi wszystko powiedzieć, wiedziała, że zawsze mogła się ze mną pośmiać, wiedziała, że jestem jej przyjacielem. Znalazła sobie chłopaka. Wszystko zaczęło się psuć. Kiedy patrzyłem jej w oczy już widziałem, że się zmieniła. W jej oczach nie widziałem już tych słodkich dziecięcych kurwików, które miała odkąd ją poznałem. Długo nie wytrzymałem. cdn
|
|
 |
Co teraz zrobisz? Pójdę do kuchni, stanę przed nim i powiem mu jaki jest zjebany, powiem mu, że go nienawidzę, zacznę go szarpać, zacznę mu wszystko wypominać, powiem mu jak mocno mnie zranił, jak często rozjebywał mi humor, powiem mu jak go nienawidzę. Na pewno? Na pewno. No to idź. Idę. Westchnął ciężko i ruszył w stronę kuchni. Kiedy już w niej był podszedł cicho do niego. On siedział na stołku. Miał spuszczoną głowę. Spał. Zbliżył się do niego, lekko go przytulił. Po kilku sekundach szepnął mu do ucha 'kocham Cię tatusiu'.
|
|
 |
Miało być tak pięknie! Miał nie pić! Miał być dla mnie wzorem! Miałem go kochać... Miało to trwać przez sto lat, sto lat...
|
|
|
|