 |
ogółem soł słit, pewnie posiedzę tu jeszcze x godzin potem pójdę spać, zasypiając ubzduram sobie w głowie milion ambitnych planów na jutro a kiedy wstanę to stwierdzę, że to nie ma sensu.
|
|
 |
Tyle bym chciała powiedzieć, ale z moich ust nie chcą wypłynąć te słowa. Ludzie na świecie są bardzo samotni, zauważyłam to dopiero teraz. wszyscy chcemy czegoś więcej. ach, te marzenia. Chciałabym móc opowiedzieć komuś o tym co siedzi w moim wnętrzu, jaki chaos panuje w moim Sercu. tak dokładnie, słowo w słowo. Prowadzę wewnętrzny monolog, jestem ofiarą i katem w jednym. Katuję się. potrzebuję czegoś co mnie utrzyma w przekonaniu, że warto walczyć. Nie zaszywać się w czterech ścianach, rozmawiając z sufitem. Najgorzej jest przed zaśnięciem, gdy nie mam czym się zasłonić, wszystkie myśli zagłuszane wciągu dnia, wypływają na wierzch. Roztrząsam po raz setny, to co już zostało powiedziane. rozdrapuję stare rany, tego nawyku nie udało mi się pozbyć.
|
|
 |
Mam ochotę wyjść z siebie, stanąć obok i potrząsnąć sobą z całej siły, tak by być może coś się poukładało w moim mózgu, ale i w Sercu. Bo z Sercem mam teraz największe problemy, odmówiło całkowicie współpracy, robiąc strajk. Mam taki straszny rozpierdol w nim, że sama nie wiem za co mam się zabrać, by to uporządkować.
|
|
 |
Jestem tylko cieniem osoby, którą byłam kiedyś.
|
|
 |
nawet nie wiesz jak bardzo jesteś dla mnie wszystkim.
|
|
 |
Zastanawiam się gdzie to wszystko się zaczęło. Czy może początkiem był brak akceptacji samej siebie? Czy może te wszystkie komentarze, które miały na celu tylko sprawić bym poczuła się jak zero. I tak się czułam, przez lata. Nigdy do końca nie będę potrafiła powiedzieć co było początkiem, początkiem mojego końca. Bo to przecież mnie zabija. Kiedy odchudzanie przestało być chęcią poprawy wyglądu, a stało się obsesją. Liczenie kalorii. Ciągłe obsesyjne licznie pieprzonych kalorii. Mogłabym godzinami rozmawiać o tym całym gównie. A prawda jest taka, że ja nawet gruba nie jestem. Tylko mój mózg nie chce tego przyjąć do wiadomości. Rozum odmówił posłuszeństwa.
|
|
 |
Było mi naprawdę smutno, tak po prostu, ale przecież nie mogłam tego pokazać. Co by mi to dało? Litość? Może przyjazne poklepanie po pleckach? Okazywanie słabości, odkrywanie uczuć to zdecydowanie nie dla mnie. Właściwie to należałoby wspomnieć o tym, że uczucia i namiętności chyba w ogóle nie są mi pisane. Przynajmniej nie te, które mi się śnią. Nie te wyczekiwane i upragnione. Nie te wymarzone. Skryłam więc łzy gdzieś głęboko, a one tkwią tam i ranią jak drobinki szkła moje biedne, sponiewierane serce.
|
|
 |
Ojej, może życie się rozsypało na miliard kawałeczków. Ale to nic! Na kolanach udam się do kościoła i spędzę tam tyle czasu, aż ksiądz mnie wyrzuci, modląc się do Boga, który teraz na pewno mnie wybawi mimo, że przez wszystkie poprzednie lata miałam go w dupie, bo przecież mnie kocha. Stanę się gorliwą katoliczką, będę sumiennie wypełniać wszystkie dziesięć przykazań i karcić wszystkich, którzy uznają mój pomysł ratowania mojego bytu za marny. Bo przecież to wcale nie tak, jakbym modliła się do Edisona, kiedy przepali się żarówka, w żadnym wypadku. Bóg mnie uratuje, a ja mogę nawet nie kiwnąć palcem.
|
|
 |
|
nie wiem co u ciebie, co robisz, gdzie jesteś, z kim - cholernie mnie to ciekawi, ale przecież nie napisze, od tak.
|
|
 |
najpiękniejsze wspomnienia - to one ranią najbardziej
|
|
 |
komunikaty na gadu mówiące, że jest dostępny
wcale nie pomagają mi o nim zapomnieć tym
bardziej gdy pojawiają się co pięć sekund.
|
|
 |
przy jednym spojrzeniu w oczy,
kilku odwzajemnionych uśmiechach,
zamienieniu paru słów,
minięciu się w drzwiach,
przy kasie w monopolowych,
spaleniu na spółę jednego papierosa,
łyku pepsi z jednej puszki.
już wtedy serce szkicowało,
naszą miłość.
|
|
|
|