 |
Zamiast 'lekcja' - Twoje imię. Data zawsze ta sama - nasze rozstanie. W temacie krótkie 'Wróć' i tak co 45 min. To już 3 korektor w tym roku, wiesz?
|
|
 |
to nieporozumienie błyszczy bez blasku, to moment kiedy wszystko wydaje się nijakie i niezwykle wykwintnie do kitu. grzebię pod panelami swoje łzy, poduszka nie pachnie perfumami, jedynie krwią, która jeszcze tylko czasem spływa z moich nadgarstków, tylko czasem bo nauczyłam się panować nad niektórymi uczuciami, ale tylko zazwyczaj wypadają one spod kontroli i znowu wprowadzają mnie w apopleksje i kłótnię ze zdrowym rozsądkiem. wszystko ma jednolity zapach i smak, jak hebanowa laleczka z lat siedemdziesiątych. cóż za porównanie, niezwykle beznadziejne w swoim bezsensie, w końcu to opowiadanie o wszystkim i o niczym, nic to też coś. [cz2]
|
|
 |
straciłam pozycję w społeczeństwie, które wydawało mi się stałe. zapomniałam jak mocno życie potrafi kopnąć nas w tyłek i wysłać milion lat świetlnych do tyłu, skazując na nadrabianie strat i dni. marsz straconych dusz, samobójstwa, rozbój w kraju, dragi i sex wszystko składa się na rozmowę ze śmiercią. ciągnie się podróż w nieznane, ze znanymi sprawami bez opanowania. prywatne sprawy nie są już takie prywatne, a każdy kolejny usmiech coraz bardziej sztuczny. jak się czujesz ze świadomością, że każda kolejna osoba, na którą patrzysz może skrywać tajemnice mroczniejsze niż grzeszne zmysły pijawek. budzisz się w pokoju bez firanek, pachnącym wczorajszym papierosem i rozlaną na dywanie kawą, światła nie widać bo z tej strony słońce jedynie zachodzi i jest to pomieszczenie, gdzie można mówić jedynie 'dobranoc', ale nie śpisz. [cz1]
|
|
 |
zostawiłeś mnie ze świadomością, że kochasz mnie całym sercem, że znaczę dla Ciebie bardzo dużo i każdy dzień, chciałbyś poświęcić właśnie tak mało atrakcyjnej fizycznie osobie. dziękuję. ale teraz już wróć, bo bez twoich dłoni, moje nie są w stanie zrobić nic sensownego. chcę wyrzucić wszystkie listy napisane do Ciebie, zamienić je na ciche szepty między wierszami. nie zgub mnie gdzieś na trasie pięćdziesięciu kilometrów, nie zgub mnie pośród deszczu i przebijających się promieni słonecznych. pilnuj mnie, bo ja sama nie wiem gdzie jestem i co teraz mogłabym zrobić. [cz2]
|
|
 |
problem tkwi w tym, że za Tobą tęsknię i każdy następny oddech wydaje mi się bezsensowny, ale z drugiej strony niedługo Cię zobaczę i znowu będę mogła mieć tą pieprzoną świadomość, że jesteś tylko mój i nie chodzi mi wcale o kwestie własności personalnej, ale o więź która złączyła dwie jednostki sercowe. powietrze nadal pełne jest jeszcze Ciebie, rosa jakby odbijała światło, którego poświata pada na twoje ciało i niedopałek papierosa, ktory wyrzuciłeś któregoś dnia przed wyjazdem. to wszystko zakłada, że jednak mam kilka powodów aby pochłonąć się w fali frustracji i depresyjnego zachowania, stosunkowo podobnego do płaczu. [cz1]
|
|
 |
odnajdujesz się jedynie w towarzystwie zasranych snobów, którzy mają tak samo tandetne podejście do życia jak ty. obracasz ludźmi jak karuzelą i dziwisz się, że są skołowani przy twojej osobie. żalisz się, że świat nie jest nic wart, że życie to tylko mezalians, a niektórzy oddali by za nie bardzo wiele, lecz o to nie proszą i nie mają czelności narzekać, z uwagi na to iż ma zbyt wielki szacunek do matki. skoro mowa o kobietach, jak powiedział 2Pac, to właśnie kobieta Cię zrodziła i nie masz prawa żadnej obrazić. nie masz prawa, a robisz to ciągle. więc ? przepraszam, jesteś skurwysynem. [cz2]
|
|
 |
powiedz mi od kiedy ten zwykły człowiek, jest mniej warty niż twoje materialistyczne dupsko ? od kiedy możesz na niego spluwać z góry i omijać jak nic nie znaczącego śmiecia ? czemu idziesz ulicą, jakbyś wygrał miliony i zapyszałą mordą kręcisz na wszystkie strony, żeby zostać zauważonym. czemu nie doceniasz prostych spraw, prostych rzeczy i sytuacji, prostych uczuć i prostych emocji. gdzie zgubiłeś poczucie człowieczeństwa, gdzie twoja dobra jednostka. zamiast zmieniać się na lepsze, ciągle wciskasz replay. [cz1]
|
|
 |
interesuje mnie czy potrafi kochać i szanować, bo wystarczająco wiele zauważam związków, w których media to najwyższa forma wyznania emocji i uczuć. [cz2]
|
|
 |
czuje jakby moje życie było wieczną tęsknotą, kruchą i papierową tęsknotą, bez większej całości, sypiącą się gdy uderzenie będzie silniejsze niż powiew skrzydeł motyla. tęsknota to dziwne uczucie, które pokazuje czego nam brakuje, gdzie teraz powinny znajdować się nasze dłonie, które miejsce jest dla nas idealne i jakie ciało wydaje najlepszą dla nas temperaturę. jest częścią życia, a zarazem jego klęską. ludzie muszą zrozumieć, że nieważne jest czy ma blond czy ciemne włosy, czy jest łysy czy może ma bujną czuprynę, niebieskie bądź piwne oczy, umięśnione bądź cherlawe dłonie. nie interesuje mnie jego stan zamożności, czy każdego poranka wstaje najpierw lewą czy prawą stopą i jaką ma wiarę. dla mnie liczy się jego wnętrze, to czy jego serce potrzebuje czegoś więcej niż tylko aorty do pompowania krwi, czy ma jeszcze miejsce na kogoś rozsypanego przez życie i zrównanego z dzielnicowym parterem. [cz1]
|
|
 |
pojawił się dziś wczesnym rankiem, wraz ze słońcem. uściskałam go i wiesz co ? szczerze, uwielbiam oglądać jego twarz o poranku. ma śniadą karnację i zaraz po przebudzeniu jego policzki są zaróżowione jak u dziecka, a morskie oczy, jeszcze długo pozostają nieprzytomne. biała kołdra dalej plątała mi się między jego miednicą a moimi udami, cała magia jakby dalej unosiła się po suficie pokoju. promienie słońca przenikały przez okno, dało odczuć się pierwsze pomruki wiosny. w tamtej chwili doszłam do wniosku, że przecież każdy potrzebuję mieć kogoś, kto będzie ważniejszy dużo bardziej od powietrza.
|
|
|
|