straciłam pozycję w społeczeństwie, które wydawało mi się stałe. zapomniałam jak mocno życie potrafi kopnąć nas w tyłek i wysłać milion lat świetlnych do tyłu, skazując na nadrabianie strat i dni. marsz straconych dusz, samobójstwa, rozbój w kraju, dragi i sex wszystko składa się na rozmowę ze śmiercią. ciągnie się podróż w nieznane, ze znanymi sprawami bez opanowania. prywatne sprawy nie są już takie prywatne, a każdy kolejny usmiech coraz bardziej sztuczny. jak się czujesz ze świadomością, że każda kolejna osoba, na którą patrzysz może skrywać tajemnice mroczniejsze niż grzeszne zmysły pijawek. budzisz się w pokoju bez firanek, pachnącym wczorajszym papierosem i rozlaną na dywanie kawą, światła nie widać bo z tej strony słońce jedynie zachodzi i jest to pomieszczenie, gdzie można mówić jedynie 'dobranoc', ale nie śpisz. [cz1]
|