pojawił się dziś wczesnym rankiem, wraz ze słońcem. uściskałam go i wiesz co ? szczerze, uwielbiam oglądać jego twarz o poranku. ma śniadą karnację i zaraz po przebudzeniu jego policzki są zaróżowione jak u dziecka, a morskie oczy, jeszcze długo pozostają nieprzytomne. biała kołdra dalej plątała mi się między jego miednicą a moimi udami, cała magia jakby dalej unosiła się po suficie pokoju. promienie słońca przenikały przez okno, dało odczuć się pierwsze pomruki wiosny. w tamtej chwili doszłam do wniosku, że przecież każdy potrzebuję mieć kogoś, kto będzie ważniejszy dużo bardziej od powietrza.
|