 |
I. Czuję się, jak śmieć. Zwyczajnie, jak jakiś przedmiot w tym domu. Codziennie wracając ze szkoły czuję niechęć do wszystkiego. Kiedy tylko widzę twarz babci już wiem co będzie. Na pewno zaczną się kolejne docinki odnośnie mojego zachowania, mojej szkoły. Dla Niej jestem nikim. Wiem to, bo całe życie mi to uświadamia. Nawet tamtego poranka tak było, kiedy obudziłam się w szpitalnej sali. Kiedy musiałam iść na śniadanie, którego wcale nie chciałam jeść. Zauważyłam, że na korytarzu jest telefon. Myślałam o tym, jak przetrwać te chwile męczarni i stanąć w kolejce, aby wykręcić numer do domu. Wiedziałam, że wiele to będzie mnie kosztować, musiałam wtedy się powstrzymać od łez i krzyku, aby nie rozłączyli mi tej rozmowy. Mamy już w domu nie było, dziadka również. Odebrała babcia, nie chciała mi dać brata do telefonu. Nie mogła, bo wiedziała, jak bardzo by cierpiał przez to wszystko, przez krótką chwilę rozmowy ze mną. A jednak , nie przeszkadzało jej to, aby mi ubliżyć.
|
|
 |
II. Oczywiście, że nie. Miała czas, była sama... Nikt z dorosłych tego nie słyszał. Opowiadała mi, jaka to jestem, jak wiele cech charakteru odziedziczyłam po człowieku, który jest moim biologicznym ojcem. Dopowiadała coraz więcej i więcej. Z każdą chwilą było coraz gorzej, a ja nie walczyłam ze sobą. Dusiłam się, ale nie panowałam nad emocjami. Łzy przegrały z moją silną wolą i cierpliwością. Nie dawałam rady. Płakałam i prosiłam, a nawet błagałam, aby przestała. Słyszała, jak to boli. Zero litości, zero szacunku.. A to wciąż boli. Wieczne wspominanie i wypominanie kim jestem, jaka jestem.
|
|
 |
Widzisz? Cierpię przez Ciebie. Nie radzę sobie z tym wszystkim, nie odnajduję w sobie życia, a wręcz przeciwnie. Czuję niechęć do wszystkiego, do tego co się dzieje we mnie i wokół mnie. Nie radzę sobie z tym wszystkim i wiesz co? Chciałabym uciec od tego wszystkiego. Uciec od życia, w którym żyję, którego tak bardzo nienawidzę. Chciałabym chociaż raz w życiu przestać się męczyć z tym wszystkim i zacząć od nowa, ale nie mogę. Chcę, ale nie mogę. Nie mam na to szans. Z każdej strony ktoś podcina mi skrzydła, sprawia, że upadam. Za każdym razem muszę zaczynać od nowa. Walczyć o to czego pragnę, czego potrzebuję. Muszę dążyć do tego, aby poczuć spokój i harmonie wokół mnie. A jeżeli już to zyskam nagle coś upada. Upada i ponownie zaczyna się walka. Następują również chwile niepewności, zastanawianie się nad tym co jest, jak działać, aby było dobrze..ale ja się poddaję. Nie mam sił walczyć kolejny raz o niepewność.
|
|
 |
Nie sklejam już słów, bo zwyczajnie mi ich brakuję. Nie wiem co siedzi w mojej głowie, o czym myślę, czego oczekuję od życia. Jeszcze niedawno miałam pełną wizję tego co mi było potrzebne, aby się cieszyć szczęściem, a teraz? Jest jedna, wielka pustka, którą czuję w sobie. Nie w sercu, lecz w sobie, w swoim ciele. Walczę z czymś co prawdopodobnie nie istnieje. Walczę z tęsknotą za dwójką ludzi i bezradnością, które jest nieunikniona. Nie jestem w stanie sobie poradzić obecnie z najprostszymi rzeczami, zawalam to na czym naprawdę mi zależy. Nie widzę dla siebie żadnej przyszłości, jestem słaba. Przeszłość wciąż do mnie powraca i mnie osłabia. Jestem egoistką, bo wciąż mówię o sobie, ale to sprawia, że chociaż na chwilę zapominam o wszystkim dręczy i boli.
|
|
 |
Siedzę bezczynnie i spoglądam w ten pusty monitor. Zastanawiam się co złego się stało, że tak bardzo to wszystko musiało zostać zniszczone? Dlaczego przyjaźń nie miała prawa przetrwać, a to o co człowiek chce walczyć jest tak bardzo trudne do zdobycia? Czy naprawdę trzeba tak bardzo cierpieć, aby ktoś mógł sobie uświadomić, jak wiele traci bądź może zyskać w jednej chwili? Dlaczego tu nic nie może być tak chociaż troszkę ułatwione? Dlaczego teraz mam łzy w oczach i walczę ze sobą, aby nie płakać? Dlaczego te wspomnienia musiały mnie dopaść właśnie w tej chwili, w której powinnam być silna i dawać Jej wsparcie, którego sama najbardziej potrzebuje? Dlaczego jestem tak głupia i żałosna, że nie potrafię zawalczyć o to na czym mi naprawdę zależy? Dlaczego musiałam zniszczyć w tak szybki sposób całe swoje życie?
|
|
 |
Na jakiś czas zamilkłam. Przestałam myśleć o czymkolwiek. Zamknęłam się w sobie. Przestałam istnieć dla ludzi i samej siebie. Nie ma ostatnio we mnie tego czegoś, nie ma uśmiechu, który pojawiał się każdego dnia. Magia prysła, czy tęsknota przepełniła moje serce za Nim? Wyczekiwanie na to, aż napisze, aż nastanie chwila rozmowy, przy której będę mogła cieszyć się Jego obecnością... Znowu staje się nie do zniesienia. Myślenie o Nim, chęć pytania co chwilę o Niego.. To jest silne, bardzo silne i nie wiem, czy zwyczajnie mnie nie przerasta. Ale boję się.. boję się Ją zapytać po raz kolejny o Niego, o to czy jest szansa, że się odezwie. Nie chcę, nie lubię wręcz się narzucać, a perspektywa tego, że mógł być, chociaż na chwilę, aby wymienić parę słów stała się cichą nadzieją, że te szare dni nabiorą odrobiny barw. Jednak się myliłam, nie będzie nic kolorowego.. Dopóki nie poczuję tego czegoś, dopóki chociaż się z Nim nie przywitam.
|
|
 |
Weszłam na dawny numer gadu i zobaczyłam Twój numer. Twoje imię od razu rzuciło mi się w oczy. W końcu o nikim tak bardzo nie myślę w obecnej chwili, jak o Tobie. Mija właśnie równy tydzień od naszej ostatniej rozmowy, a ja zastanawiam się co z Tobą się dzieje. Zastanawiam się, czy wszystko, aby na pewno jest u Ciebie w porządku, czy układasz sobie na nowo życie. Chciałabym również się dowiedzieć, jak się czujesz, jak się mają sprawy, o których dałam Ci znać. Nagle, gdy to wszystko wyszło na jaw, Ty się ulotniłeś, odszedłeś ode mnie. Nie zwróciłeś uwagi na to, że mam prawo dostać jakieś wyjaśnienia od Ciebie. Oczywiście, że nie.. Za wiele by Cię to kosztowało, aby przyznać się zapewne do błędu. Nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim, a jednak bardzo bym chciała, aby to jakoś wyjaśnić. Proszę Cię, odezwij się do mnie. Daj mi jakikolwiek znak, wyjaśnienie tego co się stało. Nie proszę o wiele, wyłącznie chcę prawdy...
|
|
 |
Co się tym razem stało, że tak nagle postanowiłeś zniknąć z mojego życia?Coś się stało, że nie mogłeś się pożegnać bądź przygotować mnie na Twoje kolejne odejście, na to, że nie zamienię więcej z Tobą ani jednego zdania?
Dałeś słowo, że będziesz obecny, że chcesz być na dłużej i chcesz uczestniczyć w moim życiu, a teraz? Gdzie jesteś? No właśnie, gdzie jesteś. , w tej chwili, w której ja Ciebie potrzebuję jako przyjaciela? Zostawiłeś mnie, porzuciłeś, jak jakieś zwierze. Nie miałeś w sobie żadnych uczuć. Zabawa dla Ciebie to była przyjemność, której nie byłeś w stanie sobie odpuścić. Wygrałeś, udało Ci się to, aby kolejny raz mnie zranić. Doprowadziłeś mnie znowu do tego stanu, w którym przez Ciebie cierpię, bo nie jestem w stanie radzić sobie z Twoim odejściem, ale widać, że Tobie to nie przeszkadza. Ty zapewne jesteś teraz zadowolony z tego co się stało. Cieszysz się, że mogłeś się odegrać. Nie bierzesz pod uwagę, że kogoś tym zniszczyłeś.
|
|
 |
Bywa, że spóźniasz się jak my, o ten jeden moment, o spojrzenie, uśmiech, o to jedno uczucie, a to mimo wszystko nie wróci już nigdy więcej. / Endoftime.
|
|
 |
Możesz próbować mnie zmieniać jednak zapamiętaj, że nigdy nie uda Ci się zrobić tego tak, jak zrobił to ktoś tuż przed Twoim przyjściem. / Endoftime.
|
|
 |
Pamiętasz jak uderzenia serca zmieniały swój rytm, kiedy tylko był obok? Jak coś spowalniało myśli i zatrzymywało wzrok, kiedy stał tak przed Tobą? Jak drżały Ci dłonie, kiedy lekko obejmował Cię w pasie? Jak błyszczały źrenice, kiedy patrzył prosto w nie? Jak mimowolnie uśmiechałaś się, kiedy jego wargi dotykały Twoich ust? Jak czułaś, że to wszystko jest naprawdę? Jak byłaś pewna, że masz go? I tak pozostanie już na zawsze? Pamiętasz? / Endoftime.
|
|
 |
Cześć, pamiętasz mnie jeszcze? Niedawno prosiłeś, abym dała Ci szansę, bo chcesz być obecny w moim życiu. Za chwilę mija tydzień od naszej ostatniej rozmowy. Trochę za Tobą tęsknie i nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego tak nagle zniknąłeś? Czy coś się stało, coś złego powiedziałam bądź zrobiłam, że nie jesteś już obecny w moim życiu? Spokojnie, nie musisz się ukrywać z prawdą. Możesz być wobec mnie szczery. Zrozumiem wszystko co powiesz, jakoś przyjmę każde negatywne Twoje zdanie. Jestem już przyzwyczajona do tego, że potrafisz często ranić. To więc nie będzie dla mnie żadną nowością. Nie musisz się z niczym kryć. Po prostu zdradź mi ten sekret, powiedz co się stało, że nagle odszedłeś w chwili, gdy chciałeś wrócić. Zrozumiem wszystko jeżeli mi tylko to powiesz i na zawsze dam Ci święty spokój.
|
|
|
|