 |
I.Co by było gdyby Ona się nie pojawiła?Jakbym teraz żyła, jakby to wszystko wyglądało? Zapewne, jak wcześniej. Nudne poranki, późne chodzenie spać i męczenie się z kolejnymi koszmarami, od których często uwielbiałam uciekać bądź specjalnie robiłam wszystko, aby tylko nie zasnąć. Kładłabym się tylko do łóżka i spoglądała na sufit bądź ściany, które są całkowicie puste. Zastanawiałabym się co mogę zrobić, aby przezwyciężyć kilka spraw, ale nie odnalazłabym wyjścia z żadnej konkretnej sytuacji. Brnęłabym w to wszystko bez żadnych sukcesów większych i próbowałabym jakoś przetrwać kolejne chwile życia. A tak? Mam Ją. Mam kogoś przy sobie przy kim czuję, że powoli się odradzam. Może to nie jest jeszcze nic wspaniałego, coś czego sama bym chciała i czego od siebie oczekuję, ale powoli zaczynam walczyć ze sobą. Idę spać ze świadomością, że rano, gdy otworzę oczy będę miała od Niej zawsze jakąś wiadomość.Zanim zasypiam sama z Nią bądź do Niej piszę i czuję przy tym jakiś spokój i spełnienie.
|
|
 |
II. Bo żyję z pełną świadomością, że Ona tam jest, że jest oddalona o te setki kilometrów, ale jest i istnieje. Nie ważne, że dzieli nas tak duża odległość. Liczy się dla mnie jedynie sam fakt, że ta dziewczyna istnieje, że jest szczera, że przy Niej mogę coś zmienić, że mogę się otworzyć i wyrzucać z siebie ból, który mnie rani przez długi czas. Jakoś powoli zaczynam przy Niej zapominać o pewnych sprawach. Niekiedy samo pisanie bądź rozmowy z Nią sprawiają, że na resztę dnia jestem w stanie zapomnieć o tym co mnie cały czas boli bądź rani. To sprawia, że mogę przynajmniej próbować patrzeć inaczej na świat i otoczenie, które jest wokół mnie. Ona pozwala mi naprawdę wiele rzeczy zrozumieć.. Nie odrzuca mnie tylko i wyłącznie, że w życiu popełniłam różne błędy. Ona też nigdy święta nie była i nie będzie, ale czuję, że to nas obie jakoś uzupełnia. I wiem, każdy kto to czyta zawsze może się z tego śmiać, może i Ona sama się pośmieje z moich słów, ale ja to po prostu czuję..
|
|
 |
III. Czuję, bo wcześniej tego nie było. Owszem, byli ludzie, których nazywałam przyjaciółmi, ale nie dawali mi tego co mam od Niej teraz. Ona sprawia, że życie nie jest sztuczne i monotonne. Potrafi je urozmaicać, zna wagę pewnych słów i nie wypowiada ich co chwilę, ani tym bardziej na siłę. Kiedy mówi coś o uczuciach widać, że to jest szczere, że kieruje się sercem,a nie jakimś przyzwyczajeniem, które występuje bardzo często, gdy ktoś powtarza, że kogoś uwielbia bądź kocha. Ona jest inna..Przynajmniej ja poznaję Ją z zupełnie innej strony niż mogłabym kiedyś przypuszczać, że tak będzie. Dała mi naprawdę wiele przez ostatnie miesiące. Przywróciła mnie do prawdziwego życia, sprawiła, że nie czuję się, jak zwiędnięta roślinka, której nikt nie jest w stanie ożywić. Dała mi coś czego mogłam jedynie pragnąć przez całe życie, a co nigdy nie było osiągalne...
|
|
 |
Bawiłeś się mną. Bawiłeś się moimi uczuciami i miałeś nadzieję, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. Sprawiało Ci to wszystko jakąś radość, byłeś przekonany, że coś na tym zyskasz? Nigdy nie przypuszczałeś, że pojawi się w moim życiu ktoś, kto będzie chciał coś odmienić, kto będzie chciał zmienić mnie samą. Dla Ciebie to przecież było niemożliwe. Nie chciałeś brać żadnej opcji pod uwagę, że ktoś może spróbować pokrzyżować Twoje plany, a jeżeli tak miałoby się stać wiedziałeś doskonale, że będziesz musiał zrobić wszystko, aby ten ktoś Cię nie zdemaskował. Od początku miałeś złe podejście do mojego chłopaka pomimo, że Go nie znałeś. Nie chciałeś Go poznać. Miałeś wyrobione zdane, a ja zwyczajnie myślałam, że Ty stałeś się zazdrosny. Nie rozumiałam wtedy tego co Tobą kierowało. Jednak czas to wszystko zmienił i pokazał. Zrozumiałam o co w tym chodzi. Zrozumiałam, że w Twoich rękach byłam wyłącznie zabawką, która chciałeś się bawić.
|
|
 |
I. Wiesz, nie spałam kolejną noc. Męczyłam się bardzo z bólem, ale nie psychicznym lecz fizycznym. To nie pozwoliło mi przejść obojętnie wokół pewnych spraw. Chciałam się odciąć od tego, że czuję tylko wciąż uciskający i nasilający się ten ból. Moje myśli zaczęły krążyć wokół wielu tematów z czego jednym z nich byłeś Ty. Tak, Ty... Chłopak, który niegdyś był moim bliskim przyjacielem, z którym codziennie rozmawiałam poprzez pisanie, i który najlepiej potrafił mnie rozumieć. Mogłam się budzić w środku nocy i zacząć do Ciebie pisać, a Ty zaś nagle pojawiałeś się tam i czytałeś to co chciałam przekazać. I nie liczyło się to, że nasza znajomość w tamtym czasie nie miała przyszłości, bo doskonale wiedzieliśmy w co się pakujemy. A jednak wiele się zmieniło. Chociaż Ty bardzo dużo rzeczy ukrywałeś przede mną. Nigdy, ale to przenigdy nie byłeś szczery wobec mnie w pewnych kwestiach. Bawiłeś się mną i moimi uczuciami. To sprawiało Ci pewną radość, której nie chciałeś tracić.
|
|
 |
II. Korzystałeś na moim cierpieniu i bólu.Ja zaś głupia kochałam Cię, jak brata. Opowiadałam Ci o wszystkim, bo wierzyłam, że jesteś jedyną osobą, z którą mogę być w pełni szczera. Dziś rozumiem, że nigdy tak nie było, że Ty zabawiałeś się jedynie mną...Bo co innego miałbyś na tym zyskać? Nic prócz uśmiechu z mojej głupoty względem Ciebie. Zawsze brakowało Ci odwagi, aby się przyznać, że się mną bawisz, nie potrafiłeś uderzyć wprost ze szczerością w słowach. Wymyślanie nowych bajeczek było dla Ciebie codziennością, pewną normą. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, ile na tym zyskałeś... Ale ja jedno dziś wiem na pewno. Zraniłeś mnie do tego stopnia, że do końca życia nie będę w stanie Ci tego wybaczyć, ale też sprawiłeś, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Już na zawsze pozostaniesz cząstką mnie... Żałuję właśnie tego, że nie mogę się z tego uwolnić.
|
|
 |
Pokaż mi co znaczy uśmiech z Twojej strony. Chcę to widzieć i mieć świadomość, że jesteś szczęśliwy. Proszę, odpuść te wszystkie kłótnie i zaakceptuj mnie na obecną chwilę taką jaka jestem. Nie rań mnie poprzez odrzucenia, nie każ mi wybierać pomiędzy Tobą, a kimś innym z rodziny. Wiesz doskonale, jak jesteś dla mnie ważny, wiesz, ile Ci jestem w stanie oddać serca i poświęcić czasu. Nie jesteś dla mnie kimś obojętnym, masz zawsze we mnie wsparcie. I nie ważne jest to, że kiedyś w przeszłości byłam przez Ciebie raniona, że podnosiłeś na mnie rękę, czy głos, bo byłam nieznośna. Wiesz, nie czuję do Ciebie urazu za te negatywne słowa, bo nie potrafiłabym. Nie umiałabym Cię odrzucić...Za wiele miałam od Ciebie miłości, nie chcę tego tracić. Nie chcę byś kiedyś odchodził. Jesteś moim dziadkiem, zastępujesz mi tatę... Dałeś mi miłość i rodzinę. Zaopiekowałeś się mną, gdy zostałam porzucona. Dlatego pozwól mi teraz się odwdzięczyć, abym to ja mogła coś zrobić dla Ciebie.
|
|
 |
I. Co się z nami wszystkimi dzieje? Dlaczego tak często każdy wywołuje kłótnię, która odbija się zupełnie na kimś innym, kimś kogo to nie dotyczy? Czy naprawdę nie możemy być normalną rodziną, która ze sobą porozmawia? Czy każdy każdemu musi ubliżać? Dlaczego babcia może wypominać własnej córce, że jej syn jest inny, bo czegoś nie będzie jeść, bo coś mu nie smakuje? Czy On nie ma prawa mieć własnego zdania, czy musi być zmuszany do ciągle tej samego posiłku i musi iść w ślady siostry? Czy On nie ma prawa powiedzieć, że chce coś nowego spróbować, coś co jest możliwe do zrealizowania? Czy matka córce ma prawa wytykać to, że nakarmiła syna większą porcją obiadu, bo dziecko było głodne i nie chciała mu niczego żałować? Czy tak zawsze musi być, że dziadek będzie się bał za każdym razem żony i córki, bo obie podniosą na Niego głos, gdy coś złego zrobi? Czy i On nie ma prawa do własnego zdania?
|
|
 |
II. On przecież nie jest zobowiązany wykładać całej swojej emerytury tylko po to, aby kogoś utrzymać, aby ktoś mógł przeżyć. On ma również swoje życie, swoje plany, które chciałby zrealizować. Dlaczego więc tego nie może robić? Dlaczego wszystko musi iść pod dyktando jeden osoby? Dlaczego nie może być dobrego podziału, który unormowałby pewną sytuację i nastałby w końcu spokój? Czy to już tak zawsze będzie? Czy zawsze będzie trzeba żyć w tej niezgodzie, która będzie wypełniona ciągłym wypominaniem, ubliżaniem każdemu? Bo jeżeli tak ma to wszystko wyglądać to ja dziękuję za taki dom, za taką rodzinę. Chętnie się wyniosę, najlepiej od razu. Długo tak się żyć już nie da...
|
|
 |
Nie znasz mnie, a ja tym bardziej sama nie poznaję siebie. Gubię się w codzienności, która mnie otacza. Zaczynam błądzić pomiędzy jednym światem, a drugim. Nie wyznaczam sobie konkretnego celu na przyszłość, bo wiem, że walczenie o jedną rzecz do samego skutku nie odegra ważniejszej roli, to może jedynie zostać zniszczone. A czy tego właśnie chcę, czy chcę, aby cel, który sobie wyznaczę nie został spełniony, bo za dużo w niego włożę siły i serca? Nie, na pewno tego nie chcę. Wolę próbować dążyć do pewnych rzeczy powoli i uczyć się ich. Chcę poznawać smak życia. Szczególnie tego prawdziwego, ale też chcę się uczyć wszystkiego na własnych błędach. Mam świadomość tego, że nikt za mnie nie da rady przeżyć tego, co naprawdę jest mi pisane i czeka na mnie, gdzieś za kolejnym zakrętem.
|
|
 |
I. Nie wyobrażam sobie dnia, w którym On wyjedzie, nasz kontakt zostanie na pewien czas ograniczony. Nie wyobrażam sobie tych dni, gdy będę za Nim usilnie tęsknić, bo to uczucie przebije mnie po całości. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, ile mogę wylać łez tęskniąc za Nim. Nie chcę płakać, ale teraz, jak myślę, że będzie oddalony o jeszcze większą ilość kilometrów, że rozdzielą nas granice... Nie potrafię się pohamować przed tym wszystkim. To przecież jest ode mnie silniejsze. O wiele silniejsze i nie da się z tym walczyć. Nie chcę z tym walczyć. Bo może i to jest dla jednych zauroczenie, ale dla mnie coś więcej. I nie, nie żadne zakochanie, ale coś czego nie można krótko opisać jednym słowem. Zależy mi po prostu na Nim, cholernie mi zależy, ale boję się tego co się wydarzy. Boję się tego, że może nie wróci, że nastąpi dzień, w którym zerwie kontakt, albo pojawi się ktoś inny w Jego życiu. Inna dziewczyna, która da mu to na co zasługuje.
|
|
 |
II. Teraz nie jestem w stanie pojąć tego, jak mogłabym się zachować, gdyby nastąpiła tak drastyczna zmiana, ale jedno wiem na pewno. Nie chciałabym również niczego zniszczyć. Nie teraz, nie w obecnej chwili.. Ciężko jest mi coś do Niego napisać chociaż bardzo bym chciała zrobić kolejny krok do przodu i się zapytać szczerze, czy On chciałby, abym na Niego tu czekała. A co jeśli to zrobię, a następnie zrobię z siebie jedynie kretynkę? Nie o to mi chodzi, bo nie chcę, aby odebrał to, jak jakieś narzucanie się z mojej strony, ale zaś z innej perspektywy patrząc na to wszystko..Zwyczajnie chciałabym wiedzieć czego On też chce. Nie chcę działać, jak egoistka i patrzeć na swoje pragnienia, ale również i na Jego marzenia i plany.
|
|
|
|