Na jakiś czas zamilkłam. Przestałam myśleć o czymkolwiek. Zamknęłam się w sobie. Przestałam istnieć dla ludzi i samej siebie. Nie ma ostatnio we mnie tego czegoś, nie ma uśmiechu, który pojawiał się każdego dnia. Magia prysła, czy tęsknota przepełniła moje serce za Nim? Wyczekiwanie na to, aż napisze, aż nastanie chwila rozmowy, przy której będę mogła cieszyć się Jego obecnością... Znowu staje się nie do zniesienia. Myślenie o Nim, chęć pytania co chwilę o Niego.. To jest silne, bardzo silne i nie wiem, czy zwyczajnie mnie nie przerasta. Ale boję się.. boję się Ją zapytać po raz kolejny o Niego, o to czy jest szansa, że się odezwie. Nie chcę, nie lubię wręcz się narzucać, a perspektywa tego, że mógł być, chociaż na chwilę, aby wymienić parę słów stała się cichą nadzieją, że te szare dni nabiorą odrobiny barw. Jednak się myliłam, nie będzie nic kolorowego.. Dopóki nie poczuję tego czegoś, dopóki chociaż się z Nim nie przywitam.
|