 |
cz.2 Materac, świeczki dookoła niego, na materacu płatki czerwonych róż. Spojrzałam na niego niepewnie i ze złością. - Nie mam złych zamiarów. Po prostu chcę żebyśmy razem obejrzeli spadające gwiazdy. Ten rodzaj Jego uśmiechu był zarezerwowany dla mnie. Uderzyłam go w ramię. -Przestraszyłeś mnie. Założyłam ręce i udawałam że się gniewam. -Spójrz. -pokazał mi niebo. Spadająca gwiazda. -Życzę sobie, żeby ta piękna kobieta obok mnie się na mnie nie gniewała. - podczas mówienia zamknął oczy. Na koniec otworzył jedno, żeby sprawdzić moją reakcję. Rozbroił mnie. Zawsze umiał to zrobić.
|
|
 |
cz.1 Dzwonek do drzwi. Czekałam na Niego. Podbiegłam do drzwi, czując motylki w brzuchu. Poprawiłam szybkim ruchem włosy i nacisnęłam klamkę. On. Ale jego wygląd mnie przeraził. Rozwiane włosy, oczy pełne przerażenia. -Cholera! - krzyknął. -Co się stało?! - zaczęłam się bać, serce zaczęło szaleńczo podrygiwać. -Chodź! - wrzasnął. Przeszedł mnie dreszcz. Pociągnął mnie za rękę i pobiegliśmy w stronę mojego ogrodu. Obiegliśmy dom, a moja wyobraźnia podsuwała mi coraz czarniejsze obrazy. Zobaczyłam to...
|
|
 |
Przedarta kurtna, rozrzucone rekwizyty, scena pusta. Kłódka na drzwiach, brak widowni, choć.. Gdzieś w półmroku, wychodząc zauważam jednego fana. Przygląda mi się z uwagą, przechodzi mnie dreszcz. Nie spuszczając z niego wzroku wchodzę na scenę. Zakładam maskę, która leżała na lakierowanym parkiecie. Przedstawienie znów się zaczyna.
|
|
 |
Zamknęła oczy, odeszła w niebyt. Zapadła głęboka cisza. Niczym nieprzerwana. Wybija okna, wyciska łzy, wymusza pytanie: 'dlaczego?'. Odpowiedzią jest tylko głuche echo: 'dlaczego?!, DLACZEGO?!'. -Miłość. Przeszywa serce bólem nie do opisania. - szepcze mąż przez łzy, całując zastygłą wiecznym zimnem dłoń małżonki.
|
|
 |
cz.2. -Nie płacz, serce mi pęka. - szepnął. Zrobiło mi się ciepło gdzieś w okolicach serca. Może to wyznanie dodało mi odwagi, a może pomogło mi kilka kieliszków wcześniej. Dotknęłam jego twarzy, przejechałam dłonią po jego dłuższych, kasztanowych włosach. Mocno przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Chodziliśmy trzymając się za ręce następne kilka godzin. Czułam, że pustka została wypełniona. Następnego dnia wstałam z uśmiechem na ustach. Włączyłam komputer, nie mogąc opanować euforii. Facebook. Jego status. Uśmiech ulotnił się niczym powietrze z przekłutego balonika. " Ekstra impreza ! Problem w tym, że nic nie pamiętam. Mam nadzieję, że nie robiłem nic głupiego :)..?"
|
|
 |
cz.1. Siedzieliśmy przed ogniskiem. Ściskałam w ręku plastikowy kubek, obracając go w dłoniach. Wszyscy już byli nieźle wstawieni. Dym zaczął lecieć w moją stronę. Oczy zaczęły mi łzawić. Przesiadłam się. Mój kumpel nieopatrznie zrozumiał moje zaczerwienione oczy. Objął mnie ramieniem, zaczął pytać co się stało. Sama nie zauważyłam kiedy oparłam głowę na jego ramieniu i kiedy łzy zaczęły kapać na jego koszulę. Już nie od dymu. -Chodź. - pociągnął mnie. Poszliśmy na spacer. Trzymał mnie za rękę, na początku milczeliśmy. Później zaczęłam mówić. O problemach w domu, samotności, moich wewnętrznych granicach, nieśmiałości. Słuchał mnie. Zatrzymaliśmy się. Wytarł dłonią moje łzy. Przyglądał się mi ze świecącymi, zmartwionymi oczami.
|
|
 |
Zmieniłam tapetę w komputerze. Poukładałam ubrania w szafce. Usunęłam osoby, z którymi nie rozmawiam z listy gadu. Odkurzyłam w pokoju. Usunęłam piosenki, które kojarzyły mi się z nim. -Hej, co robisz dziś Mała? I znów burdel. Tym razem w głowie.
|
|
 |
Tańczyła po pokoju w starych dresach i koszulce brata. Mimo, że w uszach miała słuchawki i nie mogła usłyszeć otwieranych drzwi, poczuła czyjąś obecność. Odwróciła się i zobaczyła jego z delikatnym uśmiechem na twarzy o mocnych rysach. Zamknął drzwi i w tej samej chwili jej mp3 zaczęło odtwarzać ich piosenkę. Złapał jej rękę i okręcił ją raz, drugi, trzeci, czwarty.. Upadła boleśnie, tracąc równowagę. Ukryła twarz w dłoniach, zamknąwszy uprzednio powieki. Nie chciała patrzeć na 4 ściany, w obrębie których była tylko ona. Ona i jej postępujące, targane emocjami i tęsknotą, bolesne urojenia.
|
|
 |
Mgła otacza moje nagie stopy. Przenika mnie dreszcz. Za późno. Nie teraz. Już się nie wycofam. Robię krok naprzód. Kolejny jest mniej pewny. Przed sobą widzę tylko gęstą chmurę łapczywie przyciągająca mnie swą Tajemnicą. Odwracam się. Ostatni raz widzę mój świat. Moje stopy niosą mnie wbrew zdrowemu rozsądkowi naprzód. W nieznane. W zapomnienie.
|
|
 |
Oczy przywykły do ciemności. Zarysy kształtów, dziś nie budzą strachu, ale wywołują ulgę. Twardy grunt pod moimi nogami przypomina mi dno, na którym się znalazłam. O, jak dziwnie zabrzmiała harmonia bólu w oceanie niezakłóconej ciszy. Przeraża mnie tylko idealna kompozycja tego zestawu. Mokra rosa pieści moje nagie ramiona. Podmuch wiatru, niczym opuszki palców, dotyka mi nieśmiało bladą twarz. Świat dopasował się do melodii z mego umysłu. Mała, słona kropla spływa mi po policzku. A może to rosa? A może to sen?
|
|
 |
cz.2. Umieram, ale nie mogę się powstrzymać od przeczytania tego do końca: 'Mała, naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie'. Moje czynności życiowe powoli wracają do normy. Piszesz o naszym spotkaniu, opisujesz wszystkie szczegóły mojego wyglądu, mój śmiech i zachowanie. Jestem zażenowana, zasłaniam ręką twarz, zakrywając uśmiech. Najbardziej jednak z całego listu dotyka mnie na końcu wyraz 'Twój'. Uśmiecham się zamykając oczy i odchylając głowę do tyłu. Jestem pewna, że każdy poprzedni uśmiech jest tylko nikłym odbiciem TEGO uśmiechu, 100% szczęścia.
|
|
|
|