cz.2 Materac, świeczki dookoła niego, na materacu płatki czerwonych róż. Spojrzałam na niego niepewnie i ze złością. - Nie mam złych zamiarów. Po prostu chcę żebyśmy razem obejrzeli spadające gwiazdy. Ten rodzaj Jego uśmiechu był zarezerwowany dla mnie. Uderzyłam go w ramię. -Przestraszyłeś mnie. Założyłam ręce i udawałam że się gniewam. -Spójrz. -pokazał mi niebo. Spadająca gwiazda. -Życzę sobie, żeby ta piękna kobieta obok mnie się na mnie nie gniewała. - podczas mówienia zamknął oczy. Na koniec otworzył jedno, żeby sprawdzić moją reakcję. Rozbroił mnie. Zawsze umiał to zrobić.
|