|
uwielbiasz mnie, chciałbyś każdą wolną sekundę spędzać u mojego boku. chciałbyś wpatrywać się w zachód słońca w moich oczach i wschodzące słońce rano. chciałbyś chodzić ze mną wszędzie, dzielić się ze mną szczęściem i rozmawiać o problemach. ale nie możesz, to tak jakbyś próbował śmiać się przez krzyk, nie potrafisz, jest ona i chociaż to nie najważniejsza kobieta w twoim życiu nadal jesteś u jej boku. absurd, prawda? / fasion
|
|
|
idąc ulicą spotykam ciebie. idziesz ze swoją miłością a wasze dłonie są idealnie zaplecione. podnoszę wzrok, nasze spojrzenia się spotykają a serce wariuje w lewej piersi. chciałabym coś powiedzieć, ale zwyczajnie nie potrafię wydukać z siebie choćby zwykłego "cześć, co tam?" . kiedyś mogłabym z tobą przegadać noc i dzień cały i nadal nie brakowałoby nam tematów do konwersacji. dzisiaj nie potrafię z tobą rozmawiać, zobacz co ze mną zrobiłeś. / fasion
|
|
|
kiedy jest mi gorąco - piję studnię wody. kiedy jest mi zimno - zaciskam pięści. kiedy widzę ciebie - odwracam wzrok. kiedy ktoś mi się podoba - unoszę lewą brew i szybko nią poruszam, następnie puszczam oczko. kiedy widzę tą twoją - łapię się za buzię i uciekam, jak najdalej mogę, aby się nie pobrudzić. kiedy jestem szczęśliwa - zamykam oczy. kiedy jestem smutna - płaczę po nocach. kiedy próbujesz mnie kochać - otaczam się kloszem. to normalne chyba, no nie? / fasion
|
|
|
kiedy mijam go na ulicy słyszę tylko ' była cholernym bachorem, dzisiaj dobrą niunią " wtedy uśmiecham się i unoszę środkowy palec w górę, odwracam się i kładę dłoń z wysuniętym środkowym palcem na twojej szyi, uśmiecham się do siebie a za tobą stoi twoja miłość. wtedy unoszę brwi i mówię " o-o-oogarnij żesz ten syf " , marszczysz czoło i odpychasz mnie, odchodzę. / fasion
|
|
|
nie chce żebyś mnie ponownie kochał, zachwycał się moją sylwetką czy urodą. nie chcę abyś wypatrywał mnie na stacji pks, czy wychylał się w samochodzie. nie chcę abyś obdarowywał mnie słodkimi słowami. wolę kiedy jesteś surowy, zdecydowany i perfidny. wtedy czasami mogę liczyć na szczere " cześć grubasie, zwiększyłaś objętość " czy " brzydka jesteś, w chuj " . / fasion
|
|
|
siedzę tu i nie czuję nic - kompletnie. mam ochotę śpiewać, recytować, jednak nie jestem w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. chwytam telefon w rękę i ściskam go z całej siły, jakby wymuszając wibrację na esemesa. zamykam oczy po uruchomieniu gadu tylko po to, żeby nie odczytać jakiejś wiadomości od ciebie. nie słucham muzyki, którą uwielbiałeś. nie chce zmuszać się do bólu serca. nie chce czuć ani dotykać. nie chce być szczęśliwą - zobacz jak mnie zniszczyłeś/ fasion
|
|
|
codziennie odkrywam w tobie coś innego, magicznego. na początku zafascynowana byłam twoim charakterem, niepowtarzalnym, idealnym i oryginalnym sposobem bycia. byłeś najlepszą duszą towarzystwa, kochałeś przyjaciół i robiłeś dla nich wszystko, od rozśmieszania po wyciągania z dołka. byłeś opiekuńczy, kochałeś naturę, zwierzęta i wszystko, wszystko cokolwiek cię otaczało. potrafiłeś wpatrywać się godzinami w filmy z dobrej imprezy. analizowałeś, komentowałeś, zachwycałeś się najmniejszym detalem idealnie opisując zachowania. / cz II
|
|
|
potrafiłeś czytać w myślach, natomiast kiedy ja chciałam zagłębić się w twoją osobę otoczyłeś się kloszem, zachowywałeś się jak w cholernej klatce, a największe tajemnice były twoimi chorymi priorytetami. potrafiłeś kłamać w żywe oczy mówiąc, że byłam jedyna. nazywałeś mnie swoją miłością i mówiłeś, że śniło ci się wszystko, bo przychodziłam do ciebie w śnie. byłeś kimś w rodzaju dobrego, znajomego psychologa. potrafiłeś manipulować, doszczętnie niszczyć psychikę jednym popełnionym przeze mnie błędem. zniszczyłeś moje wnętrze najbardziej skupiając się na ropiącym, kaleczonym sercu. / cz I
|
|
|
uwielbiam kiedy koledzy taty próbują ze mną flirtować. kiedy podnoszą wzrok kiedy zjawiam się w szortach i bokserce i mam zamiar kosić trawnik. wtedy mam przed sobą ich wszystkich, uśmiecham się tylko i głośnym tonem komentuję " za domem trawniczek czeka, no dalej chłopcy " wręczając im rękawice. wtedy tata malując bramę, śmieje się głośno i unosi kciuk w górę w moim kierunku. on wie, że byłabym dobrą brygadzistką bądź inżynierem, on wie, że nigdy przenigdy głupio nie postąpię na jego oczach. / fasion
|
|
|
nie jesteś jakoś specjalnie ważną personą dla mnie. jesteś tylko cholernym mistrzem w paraliżu pracy tego czegoś po lewej stronie na twój widok. to przecież nic takiego, no nie? . / fasion
|
|
|
pamiętasz jak zaczęłam się śmiać gdy powiedziałeś, że czeka mnie brudne, zakurzone śmierdzące dno? jak zacząłeś liczyć na palcach dni, które potrafię wytrzymać bez ciebie? wtedy było to dla mnie proste. zbyt proste dlatego teraz nie potrafię zebrać sił i pójść na przód, nie potrafię niczego, chociaż nie powiem, że jesteś moim tlenem, czy coś. / fasion
|
|
|
widzisz go na ulicy. jest cholernym egoistą, dba tylko o swój wizerunek i swoje dupsko. jest cwaniakiem, chodzi na ustawki, igra z życiem. jest największym oszustem jakiego znasz, mimo to chcesz poznawać go więcej i więcej. zakłamany podchodzi do ciebie. czaruje cię swoim wizerunkiem i idealnie wypowiadanymi słowami. zaczynasz interesować się jego maską, w której jest idealnym, kochającym cię mężczyzną. zaczyna rozpierdalać wszystko. płaczesz, zaciskasz pięści i zagryzasz wargi z bólu, jednak brniesz z nim w nieznane. kochasz go, chociaż wiesz, że dla niego nie ma to znaczenia. miłość? - przestań, nie tego od niego oczekiwałaś. / fasion
|
|
|
|