|
Czerwona, zielona, żółta, niebieska, fioletowa. Wymieniam kolory farb, które stoją przede mną. Swoimi oczyma spoglądam na słoiczki. Może najpierw niebieska, delikatnie zatapiam palce w farbie. Cudowne uczucie stawania się jednością. Wylewam na siebie wszystkie farby, tańczę wokoło, wszystko wiruje, a farby rozbryzgują się we wszystkie strony. Siadam na podłodze, przybrana każdym kolorem. Delikatnie pokrywam swoją skórę warstwą farby. Mieszam je, w głowie istnieje tęcza, pełna kolorów, wiruję. Włosy przyklejają się do mej twarzy, rzęsy przyozdabiają się łzami, niczym rosą. Biegnę do chmur w złocistej sukience. Pozostawiam tęczowe ślady. Biegnę, jednak chmury zamiast przybliżać się, oddalają się jeszcze bardziej, wbiegam na kamienie, leje się tęczowa krew. Dlaczego ktoś znów popsuł moje marzenia?
|
|
|
Zatapiam się w muzyce.Palcami lekko dotykam nut przez co zaburzam kolejność słów, dźwięków. Szczęście krąży wokoło mnie, skrzypce lekko dotykają swoimi strunami, strun gitary. Instrumenty przylegają do siebie.Drzewo współgra ze sobą, dając wrażenie jedności. Krążę wśród nich w sukni, na szyi mam naszyjnik ze strun, czuję gorąco drewna. Należę do ich jedności. Palcami kreślę nuty, rzęsami dotykam strun, całe me ciało płonie. http://w617.wrzuta.pl/audio/1ADpZo1ELQI/frente_-_not_given_lightly
|
|
|
Głowa niczym zachmurzone niebo, myśli niczym lekkie przebłyski słońca, ta jedna myśl, to prawdziwe słońce. >>Nagle na łące mych myśli, znalazł się nowy kwiat. Zapuszcza on dopiero korzenie, stara się przebić pomiędzy innymi gatunkami myśli. Chłonę tą chwilę jak gąbka, cieszę się jak dziecko, które po raz pierwszy widzi tęczę. Nie umiem napisać nic, co mogłoby pokazać moje zdziwienie i radość. Moje prozaiczne myśli, rozwiał jeden podmuch wiatru.
|
|
|
- To zabawne. - O pani, czy śmieszy cię ma miłość, którą chcę cię obdarować. - Nie głupcze. Śmieszy mnie to, iż gotowa byłam zajrzeć w każdy kąt, aby odnaleźć miłość, a tu nadworny błazen, mówi że mnie kocha. - Ludzie mówią że miłość jest niezauważalna, tak jak ja w tym dworze.Byłem osobą, którą przestawiano w każdy kąt, jak zabawkę, w tym bólu ratowało mnie tylko przeświadczenie miłości do pani, czy moje uczucia zostaną odepchnięte? - Nie zostaną, co prawda będąc z tobą, złamię każdą zasadę jaka panuje w mej rodzinie, ale czy miłość nie łamie każdych kajdanów? / >moje.
|
|
|
Połamałam różdżki, zepsułam marzenia, spaliłam nadzieję. Nie ma co się łudzić. Ludzie już tacy będą, cudownie chamscy pod przykrywką grzeczności i ułożenia. Mam dość tej rutyny, cześć, cześć, a słuchaj fajna fryzura, a ta bluzka. A potem widziałaś ją? A jaka ona jest dziwna i głupia. Izoluję się od was. Zadufane społeczeństwo wychowane przez zakłamane media i komercję. Każdy dławi się wszechobecną komerchą, jednak wierzy w jej zasady i cele. Działamy jakby sterowani, ja mam tego dość. Łamię tą głupią linijkę społeczną, ja jestem SOBĄ i nikt mnie pod nią mierzyć nie będzie.
|
|
|
http://bursztynowadziewczynka.wrzuta.pl/audio/2tcvlIfWO83/jaroslaw_wasik_-_nastroje >> Cały dzień nuciłam tą piosenkę. Starałam się w ludziach odnaleźć kolory. Kolory ich humoru, istnienia, wszystkiego. Rozkładam ludzi na malutkie cząsteczki i analizuję wszystko. Może nie długo będę to rysowała? Unicestwiam teorie istnienia, szukam w sobie magii. Kocham swoją inność.
~Powoli rozpracowuję ludzi.~ Nie jestem lekarzem dusz, ani niszczycielem ludzkiego ego. Jednak nasze istnienie, jako ludzi, staję się rutyną.
|
|
|
Krąży, granatowe epicentrum. Brak mi słów na moją codzienność. To chyba ostatni wpis w dniu dzisiejszym, muszę zmienić swój sposób bycia. Kolejna porcja zabarwionej prozy w moim wykonaniu jutro. Trzymajcie się :)
|
|
|
Znów do mnie zmierza, granatowa kreatorka wyobraźni. Osacza swoim złym kolorem moje niebo. Nie wie jak zaatakować, szuka w sobie czegoś wyrafinowanego, atrakcyjnego, niewinnego, a zarazem ostrego i przerażającego. Przyjdź, jeżeli musisz. Obyś tylko przyszła w dzień, burzo...
|
|
|
-Dramaturg z pana-powiedziałam delikatnie. -O mnie mówisz dziecko? Spojrzałam na niego ze złością w oczach, nie chce pomocy, mówi do mnie dziecko?! Przysiadłam na kamieniu i z wielką uwagą przyglądałam się jego poczynaniom. Nie odezwał się już ani jednym słowem, schował twarz w płaszczu. Stał w tej dziwnej pozie ok.5min. -Co pan robi? -zapytałam nie pewnie. Zza płaszcza wyjrzał młodzieniec.-Aktualnie chciałbym ci pokazać uroki młodości. Złapał mnie za rękę i poprowadził na łąkę gdzie tańczyliśmy wśród kwiatów skąpanych w rosie, a latawce oplatały nasze ciała. -Kim jesteś?-zapytałam. Możesz mnie nazywać duchem młodości-odparł z uśmiechem i zanurzył się w kwiatach. // >moje
|
|
|
Przypominam że każdy wpis jest mojego autorstwa. Kopiujesz? Podpisuj.
|
|
|
Wyimaginowany świat, wyimaginowany świat. Przyjemny, ciepły wiatr przedziera się do mojego pokoju, oczekuję iż polecę z nim poznawać krańce świata. Nie teraz, odpowiadam szeptem, aby pobliskie drzewa tego nie usłyszały. Szepczę ci to jak przyjacielowi największą tajemnicę, nie mogę z tobą polecieć, muszę odnaleźć się w realności. Nagle wiatr ze złością kołyszę gałęziami, swoim szumem krzyczy do mnie, robi mi wyrzuty sumienia. Odpowiadam: jeszcze razem polecimy, ale proszę daj mi chwilę wytchnienia. Wszystko cichnie, tylko lekki podmuch wiatru zadomowił się w mej głowie.
|
|
|
|