|
Siedziała na parapecie. Zastanawiała się nad swoim życiem. Pozornie było zajebiste. Ale tak naprawdę... Tak naprawdę to było jej tego dnia ciężko. Zastanawiała się co tak naprawdę się dzieje. W sumie to nikt tego nie wiedział. Tego dnia zrozumiała parę spraw. Nikt jej nie kochał. Siedziała i myślała dalej. Nikt nie przejmował się co się u niej w głowie dzieje. Przyjaciółki tego dnia milczały. Żadna z nich się nie odezwała. Faceci... no cóż. Paru ale żaden naprawdę. Trochę zaczynało ich być dużo. Nauki, i tego wszystkiego. Nie miał jej kto powstrzymać. Nie miał kto pocieszyć. Postanowiła sobie pomóc. Powoli zsunęła się z parapetu. A potem już nie było nic. /s.z.w
|
|
|
Nie wiem co robić. Z jednej strony chcę. Ale z drugiej wiem, że to złe. Że to nieodpowiednie. A ja przecież zawsze byłam taka poukładana. Taka grzeczna. A teraz mam od tak złamać zasady? Dla Ciebie? Od tak? To wiele mnie kosztuje. I wiele kosztuje mnie powstrzymywanie tego co chciałabym zrobić. To jest chore. I zaczyna być ciężkie. Wiesz? Boję się, że to mnie przerasta. Że będzie mi przez to bardzo ciężko. No ale cóż. Ja już tak mam nie? U mnie nigdy nie jest łatwo.. /s.z.w
|
|
|
W dupie mam ile masz lat. Nie obchodzą mnie te pierdzielone cyferki. Nie obchodzi mnie to, że nie jesteś jakimś tak ,,super ciachem". Dla mnie ważne jest to jaki jesteś. Że masz poczucie humoru, potrafisz śmiać się z siebie. Że jesteś odważny. Że potrafiłeś się na mnie położyć, porozmawiać. Mimo wszystko podobało mi się jak pojechałeś za mną samochodem. Fajnie, że ze mną rozmawiałeś. Fajnie, że mnie nie spławiłeś. Że nie powiedziałeś : ,,Jesteś za młoda, spadaj". Ucieszyłam się kiedy poprosiłeś mnie o numer. Powtórzę jeszcze raz. W dupie mam wiek. Lubię Cię! Nie spieprz tego.../ s.z.w
|
|
|
Siatka. Znów pojawił się On. Wysoki brunet o ciemnych oczach. Tym razem wpatrywali się w siebie. Co chwila puszczali oczko. Tak słodko powiedział jej na koniec: Cześć, do czwartku. Nie mogła zapomnieć o jego uśmiechu. O poczuciu humoru. O tym, że się na nią patrzył. Po raz kolejny wlazł jej do głowy. Po raz kolejny pokazał, że nie jest mu ciałkiem obojętna. Po raz kolejny spowodował, że do czwartku będzie czekała z niecierpliwością... A wszystko przez jego uśmiech i te fajne, brązowe ślepia .... mmmm.... /s.z.w
|
|
|
Stała na dworze. Przemoknięta. W rękach trzymała pluszowego misia. Nagle pojawił się On. Przyszedł nie wiadomo skąd. Stanął przed nią. Przeszył ją wzrokiem. Czekoladowymi oczami omotał ją całą. Jego proste włosy, sięgające ciut za ucho były przylepione do twarzy. Stał przed nią. Z góry lały się na nich strugi deszczu. Chłopak popatrzył na misia. -On zawsze był ze mną. Kiedy ty raniłeś. - usłyszał od niej. Wyrwał jej misia i wyrzucił w kałużę. -Nie będzie ci już potrzebny- odpowiedział. Nachylił się nad nią. Chciała uciec. Nie miała szans. On był wyższy i silniejszy. Objął ją w pasie, odchylił jej twarzyczkę do tyłu i zaczął całować. Całował tak namiętnie. Robił to stanowczo acz delikatnie. A ona wyglądała w jego ramionach jak laleczka z porcelany. Taka krucha, niewinna, słaba. Ale co najdziwniejsze szczęśliwa. Starszy chłopiec sprawiał, że w jej smutnych oczach pojawiały się iskry szczęścia. Przy nim czuła się bezpieczna. Taka mała szczęśliwa porcelanowa laleczka. / s.z.w
|
|
|
Wystarczył jeden krótki Sms. ,,Jego siostra i jego mama miały wypadek" Żeby spowodować zanik uśmiechu. Pojawienie się iskierek smutku w oczach. Przyśpieszenie bicia serca. Trzęsienie się rąk. Zastanawianie się co się z Nim dzieje. Nie obchodził jej los jego rodziny, chociaż i nimi się przejmowała. Bardziej interesowało ją jak On się trzyma. Czy daje sobie radę. Na pierwszym miejscu był właśnie On. Napisała sms'a. Nie odpisał. Denerwowała się coraz bardziej. Przyjaciółka poradziła jej: ,,Zadzwoń" I tak też zrobiła. Po 3 sygnałach usłyszała jego cichy, przybity i smutny głos. Mimo, że wiedziała, że On cierpi poczuła ulgę. Wiedziała, że jest bezpieczny. Że jakoś się trzyma. Była spokojniejsza. Cieszyła się, że On jest cały. Była wdzięczna za to, że odebrał i mogła usłyszeć Jego głos. Dla niej to wiele znaczyło. Pomimo, że wiedziała, że dla Niego nie. Że nic to nie da. Że i tak jej nie pokocha.Ona po prostu musiała sprawdzić czy On jest cały. /s.z.w
|
|
|
Grała w siatkę. Wygrywali. Na salę weszło dwóch chłopaków. Nie przykuli jej uwagi. Jeden z nich dołączył do jej drużyny. Dopiero wtedy go zauważyła. Po chwili okazało się, że ma poczucie humoru i jakiś dziwny urok osobisty. Spodobał się jej. Po zakończonych meczach. Postanowili zagrać w kosza. Najpierw czysta gra. Później On zaczął ją przytrzymywać. Obejmował w pasie i trzymał tak aby nie mogła grać. Wywracał i leciał razem z nią na podłogę. Ciągle się uśmiechali. Co chwila zerkali na siebie i się dotykali ,,Przypadkowo". Podobała jej się ta cała ,,gra w kosza". Doszła do wniosku, ze chyba Ten nieznajomy też jej się podoba. Kiedy wróciła do domu uświadomiła sobie coś strasznego. Tak bardzo poprawił jej humor, tak świetnie się bawili. Ale nawet nie znali swoich Imion. Modliła się by na następny mecz również przyszedł. Modliła się aby miała odwagę się przedstawić. Modliła się by mogła znów poczuć jego ręce na sobie. Modliła się, Po prostu o to aby go znów spotkać. / s.z.w
|
|
|
|