Stała na dworze. Przemoknięta. W rękach trzymała pluszowego misia. Nagle pojawił się On. Przyszedł nie wiadomo skąd. Stanął przed nią. Przeszył ją wzrokiem. Czekoladowymi oczami omotał ją całą. Jego proste włosy, sięgające ciut za ucho były przylepione do twarzy. Stał przed nią. Z góry lały się na nich strugi deszczu. Chłopak popatrzył na misia. -On zawsze był ze mną. Kiedy ty raniłeś. - usłyszał od niej. Wyrwał jej misia i wyrzucił w kałużę. -Nie będzie ci już potrzebny- odpowiedział. Nachylił się nad nią. Chciała uciec. Nie miała szans. On był wyższy i silniejszy. Objął ją w pasie, odchylił jej twarzyczkę do tyłu i zaczął całować. Całował tak namiętnie. Robił to stanowczo acz delikatnie. A ona wyglądała w jego ramionach jak laleczka z porcelany. Taka krucha, niewinna, słaba. Ale co najdziwniejsze szczęśliwa. Starszy chłopiec sprawiał, że w jej smutnych oczach pojawiały się iskry szczęścia. Przy nim czuła się bezpieczna. Taka mała szczęśliwa porcelanowa laleczka. / s.z.w
|