|
Myślałam, że mnie to przerazi. Że poczuję się smutna, urażona. Że serce choć trochę zaboli. Ale nic. Patrząc na zdjęcie na którym był On i jego była. Z wielkim napisem KC. Po prostu przejrzałam je i przewinęłam na "nowo dodane". Nie ruszyło mnie to. A tak bym chciała, żeby jednak to zabolało. Żeby coś we mnie drgnęło na widok tego zdjęcia. Ale nie. Nic z tych rzeczy. Po prostu spłynęło. Jak gdyby nigdy nic. Nawet nadal potrafiłam się uśmiechać. Ja jestem wyprana z uczuć. Mnie można ranić tak jakby nie raniąc. Bo ja nie czuję. PS. Mam nadzieję, że jest z nią szczęśliwy. /s.z.w
|
|
|
Wszedł do pokoju. Cicho otwierając drzwi. Siedziałam naprzeciwko nich. Kiedy zobaczył mnie opartą o kaloryfer, z książką na kolanach i kubkiem gorącego kakao obok, uśmiechnął się. Przysiadł delikatnie koło mnie, zabrał napój i sam go dokończył. Zerkając co chwilę na mnie, nie odezwał się ani słowem. (Zabawa- pomyślałam. Idę na to.) Przewracając kartka za kartką zajmowałam się lekturą. W końcu wyjął mi z rąk książkę. Odłożył na półkę. Puścił naszą ulubioną melodię. Podszedł do mnie, i odsuwając od kaloryfera, przyszpilił swoim ciałem do podłogi. Patrząc mi w oczy delikatnie opuszczał się na rękach. Jego usta dotknęły moich. Za każdym razem nasz pocałunek był jakby był pierwszym. Przyśpieszał bicie serca i zatrzymywał czas. On robi to tak cudownie, delikatnie. Genialnie całuje. A ja uwielbiam smak jego warg. /s.z.w
|
|
|
Wziąć to na siebie. Zakląć cicho pod nosem i wyjść. Głośno kłapnąć drzwiami, zarzucić torbę na ramię, wsiąść do busa, pojechać na dworzec, tam ulokować się w pociągu i ruszyć w nieznane. Otworzyć ulubioną książkę, włożyć w uszy słuchawki i walić wszystko wokoło. Nie powiedzieć rodzicom, nie pożegnać się z dziadkami, nie pisnąć słowa przyjaciołom. Wyłączyć telefon, zapomnieć o wszystkim, być we własnym świecie, z własnymi marzeniami. Odwrócić się plecami do tych co byli, i kazać całować się w dupę niewiernym. Patrzeć jak za oknem przemija krajobraz. Oddalać się od najbliższych. Myśleć o wszystkim i o niczym. O nim, i o nich. Oddalać się od domu, od bliskich, od swoich, od Niego. Zostawić to za sobą. I mieć w dupie. Olać wszystko, wszystkich. Sprawdzić kto zatęskni, kto pojedzie twoim śladem. Kto Cię odnajdzie. Po porostu zapomnieć. I popierdolić na północ. Obejrzeć samotnie piękny zachód słońca na molo. / s.z.w
|
|
|
Siadłam na murku. Śnieg delikatnie prószył i osadzał się na moich loczkach. W sumienie wiedziałam po co wyszłam na dwór, dlaczego się zatrzymałam i usiadłam w tym miejscu. Wpatrywałam się w przejeżdżające samochody. Za witrynami sklepów widać było serduszka, miśki, róże, i inne "love" symbole. Kiedyś byłam romantyczką. Kręciło mnie to cholernie. A teraz? Siedziałam i patrząc się na to uznawałam to wszystko za śmieszne. Miłość to nie jeden dzień. Nie 14 luty. Miłość to cała wieczność, uczucie dwojga ludzi. Dlatego pokochałam Jego. Uważał tak samo jak ja. Kiedy podszedł, wyjął z plecaka pączka i gorącą czekoladę w termosie. Usiadł obok, objął ramieniem, podał mi kubek z gorącym napojem. Stuknął nasze kubki i powiedział ,,Za ten najzwyklejszy dzień w roku, w którym nie kocham Cię mocniej. Mocniej się skarbie już nie da." Uśmiechnął się. Pocałował. I zajął się pączkiem. Kocham go. Tylko z nim można tak obchodzić walentynki. Bo On kocha mnie zawsze a nie tylko 14-stego./s.z.w
|
|
|
Cz 2/ Odrywając się od nich cicho szepnął ,,Wiesz, czasami cię nie ogarniam, i nie rozumiem co robisz. To milczące wejście, napicie się piwa, i kurde nie dokończyliśmy meczu. I za to cię Kocham. Za kreatywność mała. Moja mała, piękna, kreatywna dziewczyno. Jesteś niesamowita." Zakończył swój monolog gorącym pocałunkiem. Moje serce biło coraz szybciej. Uwielbiałam mu robić takie niespodzianki. Takie gry. To go kręciło. A ja lubiłam patrzeć jak jego zakłopotanie przeradza się w rządzę a potem w czyn. Był wtedy taki jakiego pokochałam. Spontaniczny - jak ja. Bawił się razem ze mną. To było w nas najpiękniejsze. Bawiliśmy się, dlatego było nam tak dobrze. /s.z.w
|
|
|
Cz 1/ Weszłam do niego do pokoju. Siedział z puszką Perły w ręku oglądając mecz siatkówki. Kiedy mnie zobaczył piwo o mało mu się nie wylało. ,,Tylko jedno" powiedział. Ja się nie odezwałam. Siadłam obok niego. Pod głosiłam Tv. Wzięłam do ręki jego piwo. Upiłam łyka. Patrzył na mnie jak na wariatkę. "Co ty to..?" próbował zrozumieć. Odstawiłam puszkę za łóżko. Popatrzyłam się na niego wymownym wzrokiem. Delikatnie położył mnie na łóżku. Jedną rękę położył na karku, drugą na biodrze. Jego usta wędrowały po moich, idealnie do nich pasując. Złapał mnie za nadgarstki. Przytrzymał je na moją głową, nieustannie całując. Drugą ręką zjechał niżej. Lekko podciągnął mi bluzkę i położył dłoń na nagiej skórze. ,,Mogę?" zapytał. ,,Sprawdź" odpowiedziałam. Puścił moje ręce. Sam zjechał niżej. Całował mój brzuch. Tak delikatnie. Później znów wrócił do ust. /s.z.w
|
|
|
Dzwonił do niej. Pytał czy tęskni. W smsach zapewniał, że jest cudowna. Podobała jej się jego pewność siebie, poczucie humoru, otwartość. Jednak coś jej nie pasowało. Miała przeczucie, że jest w tym wszystkim coś podejrzanego. Następnego dnia dowiedziała się, że trochę za dużo wypił. To dlatego pisał takie rzeczy, dlatego był taki miły i cwany. Poprawił jej humor poprzedniego dnia. A następnego rozwalił dobre samopoczucie w drobny mak. Jak zawsze.. Domyślała się, że to nie mogło być tak jak było. Byłoby zbyt pięknie. Te miłe słowa, komplementy, przyjemny głos w słuchawce. Przecież nie mogła się do tego przyzwyczajać. To normalne. Ludzie się sobą bawią. A najczęściej mężczyźni, naiwnymi kobietami. Mimo wszystko: Dziękuję. Miło było pomarzyć przez jedną noc.. Chociaż tyle. Dziękuję. /s.z.w
|
|
|
Leżeli u niej na łóżku. Słuchali muzyki i śmiali się. Nagle w tle poleciała jakaś wolna melodia. On przekręcił się tak żeby być nad nią. Leżała w bezruchu. Jego oczy świdrowały jej tęczówki. Serce biły im jak oszalałe. ,,Kocham Cię, jesteś tą dziewczyną którą chce mieć przy sobie, która zawsze jest obok, której mogę zaufać i która mi zawsze pomoże. Jesteś tą która skradła mi serce." Jej oczy się zaszkliły. Po policzku pociekła jedna maleńka łza. Łza szczęścia. W końcu coś poczuła. Kochała. ,,Ja Ciebie też. Za to, że jesteś, że czuję się przy tobie bezpieczna, że sprawiasz uśmiech i roziskrzone spojrzenie. Kocham Cię" Ostatnie słowa wyszeptała. Dalej nie mogła nic powiedzieć. Jego usta zamknęły jej wargi namiętnym pocałunkiem. Pocałunkiem który pieczętował to wszystko. Który był tym wiążącym ich na zawsze. Oboje siebie pragnęli. Muzyka ucichła, w pokoju zrobiło się cicho. Słychać było tylko lekkie westchnienia zadowolenia powodowane szczęściem, miłością, pocałunkami i bliskością. /s.z.w
|
|
|
Stała na środku boiska. Cały świat przez chwilę przestał istnieć. Znów to zrobił. Znów wyszedł bez pożegnania. Bez ostatniego uśmiechu. Bez głupiego ,,cześć, spadam" Po prostu wyszedł. Zostawił ją z rozpierdolonym umysłem. Po raz kolejny zrozumiała, że to co jej pisze wcale nie jest prawdą. Że była i jest tylko zabawką. Na chwilę, na moment. Czymś nowym, intrygującym, zakazanym lecz pociągającym. Znów za dużo sobie wyobraziła. Pozwoliła by jej serce i umysł pomyślało, że jemu może serio zależy. Za każdym razem wybaczała, mówiła, że rozumie, że nic się nie stało. Obiecała sobie, że jeśli zrobi tak jeszcze raz to nie będzie tak łatwo. To nie będzie ugody. Skoro myśli, że załatwi to wszystko paroma całusami przez smsa to się myli. Jeszcze raz i nie będzie taka wyrozumiała. Obiecała to sobie. Przecież miała już nie być raniona. A ona? Sama sobie pozwala wbijać nóż w plecy. A przy tym się uśmiecha - tak jakby sprawiało jej to przyjemność. Ale koniec. To za bardzo boli. / s.z.w
|
|
|
Siedziała w ciemnym pokoju. W słuchawkach leciała głośna muzyka. Wszyscy domownicy już spali. Ona oparta o ścianę w najciemniejszym kącie pokoju siedziała sama. Prze okno wpadało światło wschodzącego księżyca. Oświetlało jej policzki mokre od łez. Siedziała w jego za dużej na nią koszulce. Na gołej piersi czuła materiał który przypominał o jego dotyku. Z każdym wspomnieniem jego po policzku płynęła kolejna stróżka słonej wody. Tak bardzo chciała żeby był teraz blisko. W głowie miała tylko jego imię. Tylko jego ciepły oddech i bezpiecznie tulące ją ramiona. Łza spadła na ekran telefonu. Zamigotał. ,,Kochana, tęsknię." Jeden krótki sms. Wiedziała, że na więcej liczyć nie może. Przytuliła telefon do klatki piersiowej. Jeszcze mocniej oparła się o ścianę. A w słuchawkach już była tylko głucha cisza. Płakała. Nie przez niego. Za nim. Tęskniła. Tak cholernie za nim tęskniła. Choć wiedziała, że nie powinna. To nie miało przyszłości. A jednak… /s.z.w
|
|
|
Patrzyła w jego cudowne oczy. Śledziła jego ruchy. Nie mogła oderwać wzroku kiedy się uśmiechał. Kiedy patrzył jej w oczy - odlatywała. Jakieś nikłe, małe gesty sprawiały, że była nader szczęśliwa. Tak bardzo chciała się znaleźć w jego ramionach. Tak bardzo chciała dowiedzieć się jak smakuje ten zakazany owoc. Jakie było jej rozczarowanie kiedy wyszedł z sali bez pożegnania. Pierdolić przytulanie. Bez głupiego ,,cześć" poszedł. Wtedy coś sobie uświadomiła. To kolega. Z którym można fajnie popisać, powygłupiać się. Jak ma czas i jest sam to zostanie. Jak z kumplem który o niej nie wie. Odchodzi nawet bez ostatniego spojrzenia na nią. Cieszyła się, że ta ich znajomość jest okryta tajemnicą. Ale sama nie wiedziała co o nim myśleć. Znudziła się mu? Odechciało mu się jej przytulać? Czy może faktycznie ma kogoś a ją okłamuje? Te pytania ją okropnie gryzły. Ale nikt nie zauważył smutku. Uśmiechała się. Chociaż ból rozpierdalał ją od środka nikt się nie domyślił. Śmiała się. Jak zawsze. /s.z.w
|
|
|
|