Wszedł do pokoju. Cicho otwierając drzwi. Siedziałam naprzeciwko nich. Kiedy zobaczył mnie opartą o kaloryfer, z książką na kolanach i kubkiem gorącego kakao obok, uśmiechnął się. Przysiadł delikatnie koło mnie, zabrał napój i sam go dokończył. Zerkając co chwilę na mnie, nie odezwał się ani słowem. (Zabawa- pomyślałam. Idę na to.) Przewracając kartka za kartką zajmowałam się lekturą. W końcu wyjął mi z rąk książkę. Odłożył na półkę. Puścił naszą ulubioną melodię. Podszedł do mnie, i odsuwając od kaloryfera, przyszpilił swoim ciałem do podłogi. Patrząc mi w oczy delikatnie opuszczał się na rękach. Jego usta dotknęły moich. Za każdym razem nasz pocałunek był jakby był pierwszym. Przyśpieszał bicie serca i zatrzymywał czas. On robi to tak cudownie, delikatnie. Genialnie całuje. A ja uwielbiam smak jego warg. /s.z.w
|