Leżeli u niej na łóżku. Słuchali muzyki i śmiali się. Nagle w tle poleciała jakaś wolna melodia. On przekręcił się tak żeby być nad nią. Leżała w bezruchu. Jego oczy świdrowały jej tęczówki. Serce biły im jak oszalałe. ,,Kocham Cię, jesteś tą dziewczyną którą chce mieć przy sobie, która zawsze jest obok, której mogę zaufać i która mi zawsze pomoże. Jesteś tą która skradła mi serce." Jej oczy się zaszkliły. Po policzku pociekła jedna maleńka łza. Łza szczęścia. W końcu coś poczuła. Kochała. ,,Ja Ciebie też. Za to, że jesteś, że czuję się przy tobie bezpieczna, że sprawiasz uśmiech i roziskrzone spojrzenie. Kocham Cię" Ostatnie słowa wyszeptała. Dalej nie mogła nic powiedzieć. Jego usta zamknęły jej wargi namiętnym pocałunkiem. Pocałunkiem który pieczętował to wszystko. Który był tym wiążącym ich na zawsze. Oboje siebie pragnęli. Muzyka ucichła, w pokoju zrobiło się cicho. Słychać było tylko lekkie westchnienia zadowolenia powodowane szczęściem, miłością, pocałunkami i bliskością. /s.z.w
|