 |
a Ona? Ona była dziwna. Każdego dnia po szkole chodziła na przystanek, z którego jeździł do domu, z nadzieją, że on będzie tam stał. I choć nigdy do tej pory go nie zobaczyła, nie straciła wiary, że któregoś pieknego dnia w końcu ujrzy go stojącego spośród tłumu ludzi czekających na autobus.
|
|
 |
wystarczy to, co mówisz. nie musisz pokazywać, jak bardzo chcesz odrzucić od siebie drugą osobę.
|
|
 |
oś, wokół której kręci się świat, to zaledwie jedenaście minut.
|
|
 |
gdy miłość miała smak oranżady.
|
|
 |
każdy indywidualnie zamienia zwykły dzień w zupełnie niepowtarzalny.
|
|
 |
Niewyobrażam sobie, gdy najedzie taki dzień, kiedy będe musiała go zobaczyć.Niewyobrażam sobie, że mnie wtedy nie pocaułje. Niewyobrażam, że rzuci oschłe "cześć" z przymusu, nie patrząc mi w oczy i pójdzie dalej, jakby znał mnie tylko ze znajomych na nk. Nie zamieni pare słów, będzie jak najszybciej chciał się oddalić. Zastanawia mnie jaka by była moja reakcja. Zdołałabym odpowiedzieć, czy na sam jego widok zaczęłyby spływać mi łzy? Jedno jest pewne. Narazie nie chciałabym go widzieć. Przynajmniej do puki jakoś nie zamkne tego rodziału.Nie chcę znowu płakać.Mam pytanie do siebie, a konkretnie do tego narządu,kótry znajduje się w klatce piersiowej po lewej stronie.A mianowicie dlaczego ja nadal czekam?...dlaczego?Ta bezlitosna nadzieja, która siedzi gdzieś wewnątrz mnie i głucho mi powtarza, że to jescze nie koniec.Nienawidze jej.Istnieje tylko po to, zeby plątać racjonalny tok myślenia z naszymi pragnieniami.I nie dość, że robi cholernie niepotrzebne zamieszania, to umiera ostatnia.
|
|
 |
Według mnie nic na świecie nie dzieje się przypadkowo. Wszyscy, cały nasz życiorys jest zaplanowany od początku do końca, gdzieś tam przez kogoś, kto siedzi na górze za chmurami i patrzy na nas. Każde, obojętnie czy najgorsze czy najlepsze przeżycie ma jakiś określony cel, lecz nikt nie wie jaki. Zastanawia mnie, po co jest życie. Czy to jakaś misja, którą mamy wykonać niezależnie od tego jak żyjemy i kim jesteśmy. Bez względu na to czy wniesiemy czy nie jakieś zmiany do tego świata. Czy może zwykły kaprys tego kogoś z góry, kto nami kieruje. Myśle, że należy się godzić ze wszystkim, co nas tutaj na ziemi spotka, obojętnie czy to będą dobre, czy złe rzeczy, bo tak nie zmienimy przeszłości.
Wczoraj to historia, dzisiaj to dar, jutro to zagadka.
|
|
 |
................2. Jednak chwile później następuje nieuniknioty powrót do rzeczywistości, bo czuje słony posmak na ustach. Tak, to łzy. Patrze w lusterko, które stoi naprzeciw mnie. Rozmazany tusz, podkrążone oczy, zapuchnięte usta. Ostatnio to codzienność i nic nie wskazuje na to, że to się zmieni. Wycieram łzy pierwszą lepszą husteczką, która znajduje się na biurku. Z lewej strony widze wypitą niewiadomo kiedy herbatę. Biore ją do ręki i opuszkiem wskazującego palca jeżdze po jej brzegach nagminnie wpatrując się bez celu w jeden punkt. Zmęczona i senna spowrotem zamykam oczy i od nowa prubuje oddać się wspomnieniom ...
|
|
 |
............1. W ustach mam smak dobrze noepogryzionego sernika, jego resztki rozeszły się gdzieś między zębami. Przykładam do ust szklanke z zieloną herbatą, i łyk po łyku rozchodzi się po podniebieniu. Po serniku znika ślad. zostaje tylko słodkawy, herbaciany posmak. Pamiętasz, zawsze kłócilismy się o herbate. Ja wolałam tą z fusami, ty ekspresową. Dzisiaj pije taką jak lubisz Ty. Zatapiam się w myślach tak głeboko, że nie przeszkadza mi grające nieopodal radio. Prze głowe przechodzą mi tysiące obrazów, umykajacych tak szybko, że nie nadążam pochwycić wszystkich. Jak klatki filmowe przewijane z zawrotną prędkością. To wspomnienia, nasze wspóle chwile, piekne słowa, niezliczone gesty. Zagłebiając się w moje myśli czuje, jak mnie dotykasz, całujesz, słysze twój głos. Wszystko jest takie realne. Uśmiecham się. Czuję, że coś rodzi się w końciku moich oczu, lecz staram się o tym nie myśleć, ażeby oddać się zapomnieniu w naszą wielobarwną przeszłość.
|
|
 |
.....................2. Jak małe dziecko, które wywaliło się na rowerze. Potem pochodziłam jescze, ze smutkiem patrząc na ławke, na której niekiedy siedzieliśmy. Miałam tak wielką ochote zadzwonić do niego, ażeby zszedł i poweidział mi to prosto w twarz. Jednak zachowując zdrowe zmysły zmarznięta skierowałam się w strone domu, do którego wróciłam po 22.
|
|
 |
..................1. Tak. właśnie od wczoraj, 15 pazdziernika jestem w tym stanie, o którym jest mnóstwo cytatów. To prawda, że noce są najgorsze.Wtedy, gdy leżysz w łóżku przed zasnięciem i myslisz o tym. Łzy samowolnie spływają Ci po policzkach i nic nie możesz poradzić, bo ilokroć wytrzesz je ręką, napłwają znowu i znowu. Zastanawia mnie, czy kiedyś się kończą? Gdzie jest granica ludzkiego płaczu i czy takowa wogle istnieje. Sczerze powiedziawszy, nie myślałam, ze przyjme to z takim spokojem. Tzn w porównaniu z innymi takimi sytuacjami. Być może to doświadczenie nauczyło mnie przyjmować rozstania mniej emocjonalnie. Jednak mysle też, ze jest to związane z tą długą przerwą, dzięki której już choć troszkę sie odzwyczaiłam. Nie zmnienia to faktu, ze był to cios. Wchodząc na gadu-gadu wyświetliła mi się nowa wiadomość od niego. Nie mogłam czytać. Dwa pierwsze słowa wystarczyły mi, żeby wiedzieć co jest dalej. Z łzami w oczach wyłączyłam komputer i poszłam na dwór. Siadłam i płakałam.
|
|
 |
chyba moja świadomość nie dopuszcza do siebie tej wiadomości. Jakaś jebana nadzieja, że to nie prawda.Znowu walka miedzy sercem a rozumem. Tylko że rozum już dawno wygrał i wie, a serce mimo wiedzy dalej broni sie przed tym ...
|
|
|
|