 |
|
każdego miesiąca mam dzień , kiedy nie czuje się dobrze we własnej skórze . wtedy widzę pryszcze na swojej twarzy , nie mogę oprzeć się wrażeniu , że jestem strasznie gruba , moje włosy nie chcą się układać i mam fatalny humor . właściwie zazwyczaj to nie jest jeden dzień , ale co najmniej tydzień , kiedy czuję się totalnie nieatrakcyjna . / rihanna ;33
|
|
 |
i obiecuję ci przed bogiem, że kiedyś tak Cię zrucham, że będziesz przez tydzień krzywo chodził.
|
|
 |
btw wszystkie opowieści i niektóre cytaty są moje autorstwa.
|
|
 |
Z rozstaniem jest jak z naprawą. Gdy ktos odchodzi od Ciebie, zabiera jakaś Twoją cześć,bez której nie możesz być szczęśliwa. Jesteś zepsuta. Na początku masz jescze nadzieje, że uda się wszystko naprawić bez wymieniana żadnych częśći, że może wystarczy stuknięcie lub rozkręcenie i będziesz działała jak nowa. Aż potem odkrywasz ze trzeba szukać nowej części. I cierpiąc zostajesz po woli naprawiana. Żmudne i zdaje Ci się nigdy niekończące się szukanie brakującego elementu Ciebie. Całkowicie przypadkiem, pewnego dnia odnajdujesz swój zagubiony kawałek, odnajdujesz nowe szczeście i czujesz, że stary kawałek już nie jest Ci potrzebny. Jesteś naprawiona, możesz juz normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem. I znów trafiasz do sklepu, gotowa do użytku i czekasz, aż ktoś cię weźmie, poużywa i na nowo zepsuje, tylko po to, żebyś Ty ciągle musiała się naprawiac.
|
|
 |
Zawsze na poczatku, gdy widać, że komuś na nas zależy, odczuwamy euforię, czujemy się docenieni i nie chcemy tego zmieniać. Jednak z czasem, gdy nie odwzajemniamy tego, zaczyna nasz drażnić to adorowanie, chcemy żeby to się skończyło, powoli nas to wnerwia, mamy dość. I zdajemy sobie sprawę, że prędzej czy później bedziemy musieli kogoś zranić. Taka świadomość jest najgosza, bo nic nie da się zrobić. Lecz jest to słuszne rozwiązanie, bo bycie razem bez miłości, gdy zwiazek budowany jest na kłamstwie nie ma najmniejszego sensu. Bo gdy w końcu ma sie dość, osoba którą cały czas okłamywaliśmy cierpi podwójnie.
|
|
 |
..........2. Możecie sobie mówić, ze to jest chore, może i macie racje, ale to jest mój sposób na naprawianie siebie, jedyny sposób na niemyslenie o niechcianych rzeczach, bo wtedy skupiam się na wystukiwaniu odpowiednich liter, a w głowie układam zdania. Czasem mysle, czy tylko zwykłe napisanie nie wystarczyło by mi. Po co to publikować? Jednak coś w tym jest. Jeżeli zostawiłabym to sobie, dalej siedziałoby to wszystko we mnie. Tak mam świadomość, że jednak podzieliłam się moimi przemyśleniami z innymi, wyrzuciłam to z siebie. To pewien rodzaj takeigo pokazania światu moich problemów, takie uczucie, ze gdy podziele się nimi z całym światem, będą dla mnie mniejszym ciężarem, bo sama nie dam rady wszystkiego w sobie nosić..
|
|
 |
...........1. Zastanawiam się, po co mi to. Po co ja pisze te wszystkie rzeczy, po co wieczorami rozmyslam i besensownie stukam w klawiature pisząć jakieś niepoukładane myśli z wnętrza mojej głowy, które później publikuje nie zwarzając na to czy ktoś to czyta czy nie. Jednak traktuje to jako rodzaj takowej terapi, która ma za zadanie leczyć. Każdego wieczoru, gdy nachodzi mnie ochota na myslenie o tamtym i żeby jakoś sobie radzić, pisze to co w danym momęcie wejdzie mi do głowy. Zastanawiąjąc się nad sensami zdań nie myśle tak intensywnie, a głownie to mam na celu. Potrzebuje tego pisania, bo nie musze robić niczego innego, żeby tak nagminnie nie myśleć.
|
|
 |
....................2. Rodzina w najlepsze gawędzi o róznych sprawach, a ty siedzisz w bezruchu patrząc sie w grający telewizor, nie słuchając nikogo i nieczego wokół. Siedzisz i myślisz. Aż w koncu zaczynają napływać ci łzy do oczu, nie wytrzymujesz tego zamieszania, ciągłego szumu, śmiechu, wychodzisz z pokoju, gdzieś gdzie nie ma nikogo i bezradnie płaczesz. Chwila spokoju, otrząsasz się i najchętniej siadłabyś w kącie i siedziała, ale niestety trzeba wyjść. Wycierasz rozmazany makijarz, przybierasz wesołą minę i wychodzisz spowrotem do tego gwaru.
|
|
 |
............................1.Święta. Pozornie czas radości, prezentów, miłośći wspólnej zgody, jeden z najszczeświwszych dni roku, gdzie każdy jest uśmiechnięty od ucha o ucha i zapomina o wszystkich smutkach. Jednak siedząc przy rodzinnym stole, przy tej niecodziennej czułości, niesamowitej zgodzie, wszystkich bieże na wspomnienia. Ta świąteczna atmosfera sprawia, że w naszej głowie chcąc nie chcąc pojawiąją się obrazy z przeszłości. A że w ludzkiej naturze niestety jest tak, że zapamiętujemy bardziej zdarzenia, które nas w jakiś sposób bolały, były złe, przez które wylaliśmy łzy, magia świąt znika.
|
|
 |
.................2. Wreszcie spojrzał na mnie i ze świeczkami w oczach powiedział: to koniec.
Jak na zawołanie potok łez wypłynął z moich oczu na dobre, a ja odruchowo przytuliłam się do niego, tak mocno go obejmując jakby miał nastąpić koniec świata. Płakałam wtulona w jego ramiona kurczowo prawą ręką sciskając jego kurtkę. Po jakimś czasie odkleiłam się od niego i powiedziałam : pocałuj mnie, pocałuj mnie proszę ostatni raz. Widziałam, że chce coś powiedzieć, lecz nie zdążył bo przytknęłam moje do jego warg i pocałowałam go najnamiętniej jak tylko umiałam. Patrząc jeszcze chwile w jego osłupiałą twarz, zaczełam się oddalać, aż w końcu puściłam jego dłoń i odeszłam.
|
|
 |
....................1. Nigdy nie pomyślałabym, że odważe się pojść jescze kiedykolwiek w tamto miejsce.Miejsce, które zostawiło ślad na mojej psychice.
Pamiętasz, zawsze leżelismy tam wtuleni w siebie, oglądając przepiękne zachody słońca. Z pewnością moge przyznać, że to były najpiękniejsze chwile w moim życiu. Wczoraj poszłam tam sama. Siadłam tam gdzie zawsze i slepo wpatrywałam się w niebo. Wróciłam do tamtego dnia i mimowolnie zaczęły kapać mi łzy. Wtedy, zszokowana wiadomością od Ciebie, przyszłam pod twój blok i zadzwoniłam, żebyś zszedł. Cała zapłakana i zmarznięta. Słyszałam opór w Twoim głosie, ale nie miałeś wyjścia i po 5 minutach stałeś koło mnie. Moje łzy oschły i z niewyobrażalnym spokojem powiedziałam: powiedz mi teraz prosto w twarz, patrząc mi w oczy, że to koniec. 2000 uderzeń na sekunde,wypieki na twarzy, chiwla zawachania. Odwrócił wzrok. Ja przywarta do chodnika stałam i zawzięcie czekałam, czując jak nowe łzy rodzą się w kącikach mych oczu.
|
|
|
|