głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika jebiietowszystko

puszczajmy latawce w parku pełnym drzew  całujmy się w łóżku rodziców  oglądajmy księżyc w okularach przeciwsłonecznych  rzucajmy się śnieżkami w lato  bądźmy razem! przecież kiedyś tak kochaliśmy absurdy.

autodestructions dodano: 26 kwietnia 2012

puszczajmy latawce w parku pełnym drzew, całujmy się w łóżku rodziców, oglądajmy księżyc w okularach przeciwsłonecznych, rzucajmy się śnieżkami w lato, bądźmy razem! przecież kiedyś tak kochaliśmy absurdy.

sztuką jest zaufać komuś tak bardzo  żeby oddać w jego ręce własne życie.

autodestructions dodano: 26 kwietnia 2012

sztuką jest zaufać komuś tak bardzo, żeby oddać w jego ręce własne życie.

I hope it's your last second chance.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

I hope it's your last second chance.

słowa wyrwane z kontekstu. spróbuj mnie zrozumieć.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

słowa wyrwane z kontekstu. spróbuj mnie zrozumieć.

psychodeliczne myśli.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

psychodeliczne myśli.

potok myśli zamknięty w kilku nieskładnych zdaniach.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

potok myśli zamknięty w kilku nieskładnych zdaniach.

 cz. 1  leżę nieruchomo na podłodze i zastanawiam się  czy jeszcze żyję.  po omacku szukam pulsującej skroni   dotykam jej przerażona  odsuwam lepką od krwi dłoń i usiłuję unieść ją na wysokośc oczu  z mizernym skutkiem.  próbuję otworzyć ciężkie jak ołów powieki  ale raz za razem  widzę tylko oślepiające światło  a zaraz potem na moje oczy spada kurtyna mroku   po głowie rozbijają mi się myśli  dziesięć  sto  tysiąc na minutę.  czy już umarłam?  co właściwie się stało?  ledwie wyczuwam nierównomierne bicie własnego serca   każdy centymetr kwadratowy mojego ciała bólem przypomina mi o swoim istnieniu.  zważąjąc na to  co teraz czuję  chyba wolałabym już nie żyć i nie odczuwać tego wszystkiego.  powinnam była umrzeć   zasłużyłam na to  zasłużyłam na odrobinę godności na końcu  jednak wciąż mam świadomość  że przede mną już niedaleka droga.  niemalże czuję na karku gorący oodech Czarnej Damy z kostuchą. stoi nade mną i uśmiecha się szyderczo.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

[cz. 1] leżę nieruchomo na podłodze i zastanawiam się, czy jeszcze żyję. po omacku szukam pulsującej skroni, dotykam jej przerażona, odsuwam lepką od krwi dłoń i usiłuję unieść ją na wysokośc oczu, z mizernym skutkiem. próbuję otworzyć ciężkie jak ołów powieki, ale raz za razem widzę tylko oślepiające światło, a zaraz potem na moje oczy spada kurtyna mroku, po głowie rozbijają mi się myśli dziesięć, sto, tysiąc na minutę. czy już umarłam? co właściwie się stało? ledwie wyczuwam nierównomierne bicie własnego serca, każdy centymetr kwadratowy mojego ciała bólem przypomina mi o swoim istnieniu. zważąjąc na to, co teraz czuję, chyba wolałabym już nie żyć i nie odczuwać tego wszystkiego. powinnam była umrzeć - zasłużyłam na to, zasłużyłam na odrobinę godności na końcu, jednak wciąż mam świadomość, że przede mną już niedaleka droga. niemalże czuję na karku gorący oodech Czarnej Damy z kostuchą. stoi nade mną i uśmiecha się szyderczo.

 cz. 2  zaczynają powracać do mnie wszystkie moje koszmary.  na jawie okazują się być jeszcze gorsze   nie sądziłam  że to możliwe.  chwilę później mój świat ogranicza się do pochłaniającej mnie ciemności...  nagle ktoś podnosi mnie i czuję silne  ciepłe ramię kogoś obejmującego mnie.  budzę się w białej sali.  kroplówka. żadnej klamki. musiałam okropnie się szamotać  ale wtedy... wtedy miał twarz topielca. twarz  która niejednokrotnie mi się śniła i zawsze wyrywała mnie ze snu widokiem tych oczu pełnych lodu.  wrzask. mój własny wrzask   jedyny dźwięk  który do mnie dociera  odbija się echem od ścian i wibruje jeszcze długą chwilę w moim umyśle.  przez godzinę  dwie  może trzy nie robię nic  tylko leżę i patrzę w sufit. cały czas jestem sama.  to dziwne  przecież powinni mnie pilnować. nie ulega wątpliwości  że mnie obserwują w jakiś sposób.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

[cz. 2] zaczynają powracać do mnie wszystkie moje koszmary. na jawie okazują się być jeszcze gorsze - nie sądziłam, że to możliwe. chwilę później mój świat ogranicza się do pochłaniającej mnie ciemności... nagle ktoś podnosi mnie i czuję silne, ciepłe ramię kogoś obejmującego mnie. budzę się w białej sali. kroplówka. żadnej klamki. musiałam okropnie się szamotać, ale wtedy... wtedy miał twarz topielca. twarz, która niejednokrotnie mi się śniła i zawsze wyrywała mnie ze snu widokiem tych oczu pełnych lodu. wrzask. mój własny wrzask - jedyny dźwięk, który do mnie dociera, odbija się echem od ścian i wibruje jeszcze długą chwilę w moim umyśle. przez godzinę, dwie, może trzy nie robię nic, tylko leżę i patrzę w sufit. cały czas jestem sama. to dziwne, przecież powinni mnie pilnować. nie ulega wątpliwości, że mnie obserwują w jakiś sposób.

 cz. 3  kiedy już mam nadzieję na zbawienny sen przychodzi on.  tak zwyczajnie wchodzi  zamyka drzwi  patrzy mi prosto w oczy i mówi  że będzie dobrze.  chcę wstać i się na niego rzucić  dać mu w twarz  poorać policzek paznokciami  albo zamknąć jego szyję w żelaznym uścisku napierających dłoni.  chyba widzi  jaka żądza jego krwi mną miota  mimo wszystko ryzykownie zbliża się do mnie i bierze w ramiona  nie przeciwstawiam się. wręcz przeciwnie   łagodnieję jak owieczka i błagalnym tonem mówię  żeby nie odchodził.  słucha. przecież mnie zna. przeiceż wie  jak cholernie go teraz potrzebuję.  nie wybaczyłby sobie zostawiając mnie samą w takim stanie.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

[cz. 3] kiedy już mam nadzieję na zbawienny sen przychodzi on. tak zwyczajnie wchodzi, zamyka drzwi, patrzy mi prosto w oczy i mówi, że będzie dobrze. chcę wstać i się na niego rzucić, dać mu w twarz, poorać policzek paznokciami, albo zamknąć jego szyję w żelaznym uścisku napierających dłoni. chyba widzi, jaka żądza jego krwi mną miota mimo wszystko ryzykownie zbliża się do mnie i bierze w ramiona nie przeciwstawiam się. wręcz przeciwnie - łagodnieję jak owieczka i błagalnym tonem mówię, żeby nie odchodził. słucha. przecież mnie zna. przeiceż wie, jak cholernie go teraz potrzebuję. nie wybaczyłby sobie zostawiając mnie samą w takim stanie.

i chociaż ostatnio śpię coraz mniej   jak tylko zamknę oczy zaczynają dręczyć mnie koszmary.  ktoś  kogo kocham umiera na moich oczach  a ja nie mogę nic zrobić.  budzę się z wrzaskiem i wiem  że nie chcę widzieć tego po raz kolejny.  co z tego  skoro i tak moje myśli przepełnione są takimi obrazami?  zapalam światło i do rana wpatruję się intensywnie w ścianę   sufit  okno bądź podłogę.  i tak przez kilka godzin.  ponadto coraz częściej myślę  że niedługo przestanę sobie radzić z tym sama.  pytanie  co mam zrobić  jest na porządku dziennym   myślę o tym prawie w każdej minucie mojego życia.  póki co nie znalazłam odpowiedzi...

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

i chociaż ostatnio śpię coraz mniej, jak tylko zamknę oczy zaczynają dręczyć mnie koszmary. ktoś, kogo kocham umiera na moich oczach, a ja nie mogę nic zrobić. budzę się z wrzaskiem i wiem, że nie chcę widzieć tego po raz kolejny. co z tego, skoro i tak moje myśli przepełnione są takimi obrazami? zapalam światło i do rana wpatruję się intensywnie w ścianę, sufit, okno bądź podłogę. i tak przez kilka godzin. ponadto coraz częściej myślę, że niedługo przestanę sobie radzić z tym sama. pytanie "co mam zrobić" jest na porządku dziennym, myślę o tym prawie w każdej minucie mojego życia. póki co nie znalazłam odpowiedzi...

narkotyczne lęki.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

narkotyczne lęki.

i z każdą kolejną nocą przychodzi to przekonanie  że przecież nie zasnę sama.  no i padam wykończona koło 3  4 nad ranem  z popuchniętymi oczami i myślami  którymi nie mam się z kim podzielić  i przecież i tak powiem sobie  że to nic takiego  i wrócę myślami do jakiejś pięknej chwili  momentu godnego zapamiętania  do jakiejś nocy  której nie przespałam dlatego  że byłam zbyt szczęśliwa  i nie chciałam jej marnować na coś tak błachego jak sen.

autodestructions dodano: 24 kwietnia 2012

i z każdą kolejną nocą przychodzi to przekonanie, że przecież nie zasnę sama. no i padam wykończona koło 3, 4 nad ranem z popuchniętymi oczami i myślami, którymi nie mam się z kim podzielić i przecież i tak powiem sobie, że to nic takiego i wrócę myślami do jakiejś pięknej chwili, momentu godnego zapamiętania do jakiejś nocy, której nie przespałam dlatego, że byłam zbyt szczęśliwa i nie chciałam jej marnować na coś tak błachego jak sen.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć