i chociaż ostatnio śpię coraz mniej,
jak tylko zamknę oczy zaczynają dręczyć mnie koszmary.
ktoś, kogo kocham umiera na moich oczach, a ja nie mogę nic zrobić.
budzę się z wrzaskiem i wiem, że nie chcę widzieć tego po raz kolejny.
co z tego, skoro i tak moje myśli przepełnione są takimi obrazami?
zapalam światło i do rana wpatruję się intensywnie w ścianę,
sufit, okno bądź podłogę.
i tak przez kilka godzin.
ponadto coraz częściej myślę, że niedługo przestanę sobie radzić z tym sama.
pytanie "co mam zrobić" jest na porządku dziennym,
myślę o tym prawie w każdej minucie mojego życia.
póki co nie znalazłam odpowiedzi...
|