 |
Do tego nie da się przyzwyczaić. Niemożliwe jest by się z tym pogodzić. To ból, który nie pyta mnie o zdanie utwierdzenia w moim własnym wnętrzu. Czuje się pokonana. Wywołałeś falę nieszczęść, które zmierzyły prosto w moją stronę. Każde twoje słowo jest jak strzała, która trafia w sam środek. W samo serce, nie dające już rady oddychać. Sumienie podpowiada by walczyć dalej, chociażby ostatkami sił. Dusza jednak odmawia posłuszeństwa. Jestem już zmęczona tą Twoją strategią. Jak Ty to robisz?, że pomimo jakiegokolwiek zaangażowania z Twojej strony, czuję,że mnie zabijasz ?
|
|
 |
Wezmę koc, owinę się nim, zaparzę kubek ulubionej kawy. Nie pójdę spać. Całą noc będę zadręczała się tym, co było, co najprawdopodobniej minęło. Wskrzeszę prawie przeźroczyste już wspomnienia. Aby tylko szybciej się wykończyć, bo uwierz, to zabija. Mimo, że w rzeczywistości, nie posiada tej umiejętności. Może ta święta zbrodnia pomoże mi się ocalić? A może jednak sprawi, że bardziej zagubię się w nicości?
|
|
 |
Przecież mnie kochałeś. Nie kogoś innego, tylko mnie. Przecież mieliśmy wygrać, dotrwać i udowodnić tym, co w nas nie wierzyli, że Nasza miłość przezwycięży wszystkie przeszkody. Pamiętasz? Wytłumacz więc, co tak nagle się zmieniło, nie rań mnie kłamstwem. Błagam
|
|
 |
Trudno jest szczerze zaufać. Niewyobrażalne jest powierzenie komuś każdej minuty swojego życia. I nie ma znaczenia tu, czy osoba jest Ci bliska, czy obca. Każdy o tym wie, ale nie wszyscy potrafią odtworzyć przed sobą to wyzwanie. Tak, bo to jest jak wyzwanie, jak wielka gra bez zasad, pełna arogancji i kłamstwa.A wiesz czym to jest spowodowane? Prze tego jednego, przenikniętego zachłannością, obdartego z uczuć człowieka, który burząc Twoje zaufanie, doprowadził do zabicia Twojego szczęścia, którego nigdy nie odzyskasz. Przecież nie zemścisz się za to, więc paradoksalnie dziękujesz. Z ogromną wdzięcznością i pozornym szczęściem.. Czy warto, więc zaufać tym, co wykorzystali już swoją szansę, przecież to ona jest najważniejsza i kształtuje kierunek rozwoju naszych uczuć?
|
|
 |
Nie ważne co się jeszcze wydarzy. Chciałabym abyś nigdy o Nas nie zapomniał. i w tych trudnych dla Ciebie momentach wracał poprzez idealnie porządkowane wspomnienia do wspólnie spędzanych chwil. Byś traktował je, jak świętość, której nikt nie ma prawa naruszyć
|
|
 |
Wiesz, jak mnie rozdziera? Co dzieje się w mojej głowie? Że nie radzę sobie z przepływem tysiąca myśli na sekundę? Że tracę oddech patrząc wstecz? A tworząc nowe historie, nie jestem w stanie normalnie funkcjonować z myślą, że być może już nigdy nie odwzajemnisz mojego uśmiechu? Spójrz.. Moje piękne, dotychczas życie stopniowo zamienia się w najczarniejszy koszmar
|
|
 |
Siedząc w samotności, przenikniętej głośnymi myślami, wpatrywałam się w subtelnie opadające płatki śniegu. Zabolało. Widziałam, jakby to były moje marzenia, moje troski i obawy powiązane z Twoim sercem. Opadały i szybko, prawie niewidocznie odchodziły w niepamięć.. Nienawidzę, gdy Cię przy mnie nie ma.
|
|
 |
Umieram. Długotrwale, powoli, boleśnie. Zaczynając od najważniejszej -od tamtego wieczoru, już tylko dla mnie, rzeczy- wspomnień. Wypalają się, gasną, zanikają. Prawie Cie już nie pamiętam. Ale zbyt wiele nas łączyło by zniknięcie ich było w stanie obronić mnie przed samotnością, z dala od uczuć, pamięci. Na końcu umiera ośrodek rozpalonego, od początku tak samo, uczucia: serce. Walczy z bólem, z możliwością zapomnienia Ciebie. Opadam tak już od dłuższych kilku miesięcy, a i tak nic nie chce opuścić mnie na zawsze. Świadczy to chyba o mojej sile do Twoich uczuć, a z drugiej strony braku jej w podjęciu walki z samą sobą. Z tym co dla mnie najważniejsze
|
|
 |
Bardzo wiele kosztuje mnie izolacja od naszego świata. Idealnej przestrzeni, w której i my jesteśmy perfekcyjni. Mogę rzec, że Ciebie to już nie dotyczy, a te puste urojenia krążą tylko wokół mnie. Taka walka między dwoma światami jest wyczerpująca. Nie dając sobie rady z rzeczywistym oddaleniem naszych dusz i ciał, pospiesznie uciekam do krainy szczęścia. By choć na chwilę poczuć Twoje wyimaginowane ciepło
|
|
 |
Wielokrotnie walczyłam ze słabością po Twoim odejściu. Zaczęło mi się udawać. Nie byłeś jedynym tematem moich myśli. Nie przykuwałam zbyt dużej uwagi do tego, co nas łączyło. Czułam, że żyję. Do czasu, gdy przez przypadek znalazłam się w miejscu, które niegdyś było tylko nasze. Wszystko to runęło
|
|
 |
Odszedłeś. Kilometry między Nami są nie do zliczenia. Bliska i realna obecność jest już nie możliwa. Pozostało Nam tylko zadawalać się głupimi pisanymi tekstami, gadkami, które nic nie załatwią, nie zmienią, nic nie polepszą. To nie to samo, co wtedy, gdy stałeś na przeciwko mnie i mówiłeś, że kochasz. To nie to samo, co wtedy, gdy Cię czułam. Do granic możliwości, staram się zapamiętać Twoją twarz, ale dobrze wiemy, że nie ma to nawet najmniejszego sensu. Nie oszukujmy się. Nie da się przetrwać na wirtualności. Ona nie jest nawet namiastką, choćby najmniejszą jej częścią, prawdziwości, niegdyś Nas łączącej. Z biegiem czasu zaczniemy sobie to uświadamiać, a fakt ten wcielać w codzienne życie. Z biegiem czasu, nie będziemy też już pisali, utracimy wszelkie kontakty. Zwyczajnie o sobie zapomnimy
|
|
 |
Setny dzień w ciągu roku, piję tę samą kawę. Ten sam poranek utwierdza mnie w przekonaniu, że należę do grona złamanych serc, które również samotnie błąkają się po świecie. To Twoja zasługa. Jak Ci nie wstyd. Jak możesz tak mnie ranić, przecież mnie kochasz. Kochasz ?
|
|
|
|