 |
pytasz dlaczego tak bardzo lubie, gdy mówisz do mnie szeptem? bo podobno szeptem się nie kłamie.
|
|
 |
to już dwudziesta ósma noc kiedy śpię sama, kiedy cierpię. dwudziestej dziewiątej nie przeżyje.
|
|
 |
Oczy przywykły do ciemności. Zarysy kształtów, dziś nie budzą strachu, ale wywołują ulgę. Twardy grunt pod moimi nogami przypomina mi dno, na którym się znalazłam. O, jak dziwnie zabrzmiała harmonia bólu w oceanie niezakłóconej ciszy. Przeraża mnie tylko idealna kompozycja tego zestawu. Mokra rosa pieści moje nagie ramiona. Podmuch wiatru, niczym opuszki palców, dotyka mi nieśmiało bladą twarz. Świat dopasował się do melodii z mego umysłu. Mała, słona kropla spływa mi po policzku. A może to rosa? A może to sen?
|
|
 |
cz.2. Umieram, ale nie mogę się powstrzymać od przeczytania tego do końca: 'Mała, naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie'. Moje czynności życiowe powoli wracają do normy. Piszesz o naszym spotkaniu, opisujesz wszystkie szczegóły mojego wyglądu, mój śmiech i zachowanie. Jestem zażenowana, zasłaniam ręką twarz, zakrywając uśmiech. Najbardziej jednak z całego listu dotyka mnie na końcu wyraz 'Twój'. Uśmiecham się zamykając oczy i odchylając głowę do tyłu. Jestem pewna, że każdy poprzedni uśmiech jest tylko nikłym odbiciem TEGO uśmiechu, 100% szczęścia.
|
|
 |
cz.1. Obracam w dłoni małą, białą kopertę. Przypatruję się starannie napisanym, lekko koślawym literom mojego nazwiska. Uśmiecham się błogo i zamykam w pokoju. Powoli otwieram tajemnicze opakowanie. Nie mogę zrobić tego za szybko, choć ręce drżą mi z podekscytowania. Wykładam złożoną kartkę i wącham papier. Braknie mi oddechu, naprawdę jest na nim Jego zapach! Szelest rozkładanej kartki doprowadza mnie niemal do szaleństwa. 'Moja Kochana'. Serce zamienia się w bębenek, w który uderza stado dzikusów. Czytam z wypiekami na twarzy maczkiem napisane słowa, Twoje Słowa. Powoli chłonę treść, zamieram przy '..nie jestem pewien czy powinienem być z Tobą'. Siadam i patrzę beznamiętnym wzrokiem przez okno.
|
|
 |
jest pełnia. przytul się. obejmij moje serce. połaskocz moje usta. pokochaj.
|
|
 |
Przeglądam jakąś babską gazetę. Na twarzy maseczka, na nogach brudne dresy. W głośnikach jakaś wolna piosenka. Hałas. Rozglądam się po pokoju. Co to było? Ponownie, ten sam dźwięk. Coś uderzyło w drzwi balkonowe, jestem pewna. Otwieram je. Dwa kamyczki. Uśmiecham się. Wychylam się, sprawdzam kto to. Dostrzegam. -Wchodź! - krzyczę. Po chwili otwierają się drzwi wejściowe. - Witaj ponownie. - mówię przyglądając się nieproszonemu gościowi. Rozgląda się po mieszkaniu. - One wszystkie są moje. - mówi z ironią, zerkając w stronę gazety. Domyślam się, że chodzi o autorki artykułów. Moją twarz wykrzywia grymas. - Wiem, wiem... Napijesz się czegoś? W sumie, wiesz gdzie jest wszystko. Jeszcze nie tak dawno mieszkałaś ze mną, Samotność. Barek jest w salonie. Mi przynieś wino.
|
|
 |
wielu niepewnie dziś spogląda w lustra. mówi sobie trzymam się, ja mówię - się nie puszczaj.
|
|
 |
Splatamy dłonie. Nawzajem otaczamy twarze parą z naszych ust. Śmiejemy się do łez. Całujemy do utraty tchu. Jak dzieci rzucamy się wzajemnie śniegiem. Rozmawiamy o poważnych rzeczach. Kłócimy się, by po chwili przepraszać się i czule godzić. Jedynym mankamentem tego wszystkiego jest fakt robienia tego wszystkiego tylko w mojej niekontrolowanej wyobraźni.
|
|
 |
Całowała się z chłopakiem w jakimś małym pokoju. Przytłumione dźwięki muzyki docierały do jej uszu, a alkohol szumiał w głowie. On był cholernie przystojny, wiedziała co zrobić, by zwrócił na nią uwagę. Szybko poszło, całując się weszli gdzieś i zamknęli drzwi. Zaczął się do niej dobierać, a ona ze wzgardą mocno go odepchnęła. -O co chodzi?- zapytał zdziwiony. -Spadaj. Wzruszył ramionami i chwiejąc się wyszedł z pokoju. Położyła się na podwójnym łóżku, nie do końca rozumiejąc swoją reakcję. Przecież go chciałam- pomyślała. Wyjęła paczkę papierosów, zapaliła jednego i zaciągnęła się. -Pełnia szczęścia. - mruknęła z sarkazmem, myśląc ile straciła dobrowolnie wybierając takie życie.
|
|
 |
Przede mną pędzi biały rumak. Sama mknę na brązowym, mocno się trzymając. Wiatr smaga moją twarz, a ja czuję wolność. W pewnym momencie puszczam się i rozpościeram ramiona. Zaczynam się śmiać. Szczęście i beztroska. Niestety, zaczynamy zwalniać, koń przed nami i ja z moim wierzchowcem również. Zatrzymujemy się. Zeskakuję zwinnie i docieram do bramki. Widzę małego chłopca idącego za rękę z matką. -Mamo- jego szept dociera do mych uszu.- Czy ta pani jest chora? -Nie, myślę po prostu, że ma bujną wyobraźnię.- odrzekła matka pomagając chłopcu wejść na plastikowego smoka na karuzeli.
|
|
 |
cz.2. Zaciekawiona otworzyłam paczuszkę. Moim oczom ukazało się sporawe serce, trochę krzywo wycięte z czerwonego papieru. Obok leżał kwiat czerwonej róży i karteczka. "Wiem, że spodziewałaś się pewnie czegoś innego. Ale to chyba najwięcej co mogę Ci dać. Moje serce. Rób z nim co uważasz za słuszne, kocham Cię". Zaczęłam się śmiać i płakać jednocześnie. Szybko wybrałam jego numer i szepnęłam do słuchawki. -To najpiękniejszy prezent jaki dostałam. Tak, ja Ciebie też.
|
|
|
|