 |
Nie przyszedłem tu po to by z głowy zrobić Ci bajzel,
Każdy już wie świat jest omotany hajsem.
|
|
 |
Gniew rodzi nienawiść, tak od słowa do słowa,
Pytasz jak? Pytasz czemu? Bo tak mi się podoba.
|
|
 |
Stoję przed lustrem i zastanawiam się co jest takiego we mnie, w moich oczach, a może w krwi, że zasłużyłem na karę, która ma trwać całe życie. Czemu zostałem skreślony jak źle napisany wyraz? Przecież to nie ja trzymałem długopis, nie ja pisałem każdą literę, nie ja źle się stworzyłem. Co sprawia, że ludzie widzą we mnie niepotrzebny przedmiot, który ciąży i zajmuje miejsce? Czemu tak się dzieje, że tak szybko zostaje oceniony, przez to, że ktoś mnie podarł na kawałki i wyrzucił jak śmiecia? Czemu teraz wszyscy widzą we mnie śmiecia i umieszczają mnie do w koszu? Czemu przez jedną osobę ludzie nie widzą we mnie człowieka? Przecież wyglądam jak oni. Jak każdy inny człowiek. Czemu błądzić jest rzeczą ludzką, mi nie wolno? Czemu każda moja porażka to Wasz powód do wbijania gwoździ do mojej trumny? Może i masz rację, może masz prawo wbić we mnie tusz robiąc we mnie dziurę, zgnieść i wyrzucić do kubła na odpady mówiąc: przecież to tylko śmieć.
|
|
 |
Dziś w nocy znów byłeś przy mnie. Znów razem leżeliśmy na kocu, podziwiając niebo. Znów całowałeś mnie, przytulałeś, uśmiechałeś się do mnie szczerze, znów, znów mówiłeś mi, że tylko mnie kochasz, tylko mnie chcesz mieć już na zawsze. Po chwili odepchnąłeś mnie, machnąłeś głową, krzyknąłeś, że to już koniec, że to nie prawda, że nigdy już nie będzie tak jak kiedyś. Chciałam za Tobą iść, a Ty odepchnąłeś mnie, przewalając moje drobne ciało na koc. Pamiętam, że na niego poleciałam, a później tylko, że obudziłam się, we własnym łóżku, bez żadnej możliwości telefonu w Twoją stronę.
|
|
 |
każdy miał w życiu moment, że nie chciał miłości, nie chciał jej czuć od kogokolwiek, tak sobie wmawiał każdego dnia widząc zakochane pary na ulicach, bronił się przed nią jak małe dziecko przed dentystą. ale przychodzi czas, że pomimo naszej fortecy miłość w mgnieniu oka burzy ją i dociera do naszego pompującego krew mięsa, które zmienia się w serce gotowe do oddania jako największy skarb. skarb, który jest kruchy jak szkło, lecz cenny jak złoto. skarb, który odrzucony usycha szybciej niż kwiaty, skarb, który jest stworzony tylko po to by kochać i być kochanym. skarb, który jest najczulszym miejscem człowieka.
|
|
 |
Pozwalałeś mi będąc przy sobie dotykać nieba, krocząc również po granicy z piekłem. Delikatny dotyk palców, błądzących bez celu po moim ciele, łączył się z ciepłem Twoich ust i ich nieskazitelnym, przepysznym smakiem. Przepiękny blask w oczach ukazywał miłość, która biła z całego Twego ciała w moją stronę. Dziś nadal widzę Twój uśmiech, ale nie wiem, czy znam go, czy poznaję, dziś znów jest dla mnie obcy.
|
|
 |
Uwierz mi, żałuję wielu rzeczy. Żałuję dziś, że jestem szarym, zwykłym człowiekiem bez perspektyw. Że porzuciłam jedną pasję dla innej i już w niczym nie jestem świetna. Świetnie, że nie posłuchałam Jego kiedy szeptał mi 'rzuć to' bo dziś zostałabym z niczym. Zabrał mi cząstkę życia, pasję i sumienie. Zmył na najbliższy czas uśmiech z mojej twarzy, w zamian dołożył do niej przeszklone wciąż oczy, łzy i zakrwawione usta. Cały mój świat, który składał się na Jego osobę ląduje dziś gdzieś w kącie, a On jako nieodłączny element mnie, zabiera ze Sobą moją duszę, zostawiając mnie, pustym i przejrzystym jak szkło człowiekiem.
|
|
 |
Czułeś tak kiedyś jakby wszystko wkoło było takie ciężkie i przygniatało Cię w dół o wiele mocniej, ciężej niż sama grawitacja?Jakby nawet powietrze opadało Ci na ramiona i zmuszało swoją nadludzką siłą do położenia się na deski? Jakbyś zapadał się sam w sobie, w swoich ulubionych miejscach nie mogąc odnaleźć w nich tego co tak bardzo uwielbiałeś wcześniej? Czujesz zmęczenie osadzone na końcach Twoich rzęs, wpływające do Twoich oczu i sprawiające, że stawały się czerwone bardziej od malin, a pomimo tego nie mogłeś zmusić się do snu? Zamykasz oczy, przyciskasz je starannie i masz czerń przed oczami, czerń, która zamienia się w wspomnienia, które bolą bardziej niż mocny kop w brzuch. Wspomnienia, które ciążą Ci na barkach każdego dnia. Wspomnienia, które są ranami, których nie zagoi się nigdy. Bliznami, które zawsze pozostawią ślad, choćbyś nie wiem jakich kremów i maści używał. Zamaskujesz,ale już zawsze znajdziesz miejsce, gdzie one będą. Zniszczyło Cię tak krótkie słowo - wspomnienia.
|
|
 |
Dziękuję Ci za Miuosha, za Zeusa, za O.S.T.R, za przywrócenie uciekającej gdzieś po cichu miłości do Małpy. Dziękuję Ci, za pierwszy koncert, na którym słyszałam na żywo Rap, choć wiem, że i tak nawet tam nie do końca mogłam się odnaleźć, z Tobą wszystko było lepsze. Dziękuję Ci, za podróże pociągiem, i wsiadanie nie w te tramwaje, gubienie się w wielkim mieście, z Tobą to było piękne. Dziękuję Ci, za spacery, za miejsca, o których istnieniu nie miałam najmniejszego pojęcia. Dziękuję Ci w końcu, za samego Ciebie, za to, że dałeś mi żyć, że dałeś mi najpiękniejszy rok życia.
|
|
 |
W spodniach czy w dresie, tęsknię.W aucie czy autobusie, tęsknię. Na dworze czy w domu,tęsknię. Na łóżku czy na kanapie, tęsknię. W kuchni czy w pokoju, tęsknię.Jem czy piję, tęsknię. Śpię czy leżę, tęsknię. Idę czy stoję,tęsknię.Pod prysznicem czy w wannie, tęsknię.Na rowerze czy motorze, myślę o Tobie. W szkole czy w domu, myślę o Tobie. Przed kompem czy laptopem, myślę o Tobie. Pisząc sms’y czy na gadu,myślę o Tobie.W sierpniu czy w maju, myślę o Tobie.Pada czy świeci Słońce,myślę o Tobie.Blondynka czy brunetka,chcę tylko Ciebie.Wysoka czy niska,chcę tylko Ciebie.Z brązowymi oczami czy zielonymi,chcę tylko Ciebie.Z imieniem na K czy P,chcę tylko Ciebie. Tkwisz we mnie. Moje serce gra rytm naszej piosenki, a usta, usta zawsze czekają na Twoje,natomiast żołądek przygotowuję zwrot posiłków,gdyby inne usta próbowały zastąpić Twoje.Dłonie są zawsze ciepłe,by ogrzać Twoje zawsze zimne.A ja,jestem zawsze Twój,byś mogła powiedzieć,że właśnie ja jestem tym kimś kogo szukałaś przez czas.
|
|
 |
Wiesz, mam w sobie słowa, które są zarezerwowane tylko dla Ciebie, jak w najdroższej restauracji stolik dla VIP-ów. Na wątrobie siedzi sobie i piję kawę POTRZEBUJĘ CIĘ, na jednym z żeber macha nogami JESTEM DLA CIEBIE, po trzustce skacze JESTEŚ WSZYSTKIM, z jelit zjeżdża JESTEM TWÓJ, po płucach wspina się ZALEŻY MI, a w sercu wciąż uśpione KOCHAM CIĘ.
|
|
 |
Nie rozumiem. Nie rozumiem ludzi, którzy oceniają człowieka po rodzinie. Po tym kto Go wychował. Czy, gdy jesteśmy w brzuchach mamy możliwość wyboru rodziny? Nie. To nie od nas zależy czy będziemy mieć cudowną rodzinę, ojca alkoholika czy samotną matkę. Nie od nas zależy czy będą nas kochać i traktować jak największy dar od losu, czy jak największego śmiecia. A pomimo to ludzie z przykładnych, reklamowych rodzin, czują się lepsi, ponad nami - tymi, którzy od dziecka wiedzieli co to znaczy cierpieć i co to prawdziwy ból. Oddalibyśmy wszystko by choć raz nie dostać w twarz, nie zostać poniżonym, za jeden wieczór, spokojny, bez nasłuchiwania kroków, bo czas na karę. A kara za co? Za życie. Oddalibyśmy wszystko za spokojne dzieciństwo i nie zniszczoną psychikę. Wy dajecie sobie prawo do osądzania nas, skreślania i poniżania. Dajecie sobie prawo by czuć się lepszym, ale to my daliśmy radę wtedy i damy jutro. Damy radę zawsze, bo życie nas tak wychowało.
|
|
|
|