 |
Ostatecznie to on Cię zniszczył, bo mu na to pozwoliłaś
|
|
 |
I powiedz mi, co ja mam z tobą do cholery zrobić? Co mam zrobić z tymi wszystkimi tekstami, które przekonują mnie, że "coś", a które po chwili pierdolisz kilkoma słowami?
|
|
 |
Kiedy o Tobie myślę moje dłonie się trzęsą. Ciało drga, ponieważ każda myśl, która przenika przeze mnie jest pewną trucizną, uzależnieniem. Choruję na to już od 35 miesięcy i nie mam zamiaru się z tego leczyć. Wręcz przeciwnie, mi się to całkiem podoba. Nie chcę tego tracić, wiesz? Jesteś takim bezpiecznym uzależnieniem, który chcę, aby pozostał już na zawsze w moim życiu. Nie chcę tego tracić, bo wiem, że strata Ciebie nigdy nie zostanie wyleczona. Rozpętam jedynie piekło w sobie, z którego ciężko będzie się wydostać. Nie wiem, jak to z Tobą jest, czy chcesz mnie mieć w swoim życiu, czy chcesz, abym nadal była Twoją przyjaciółką, którą kochasz i traktujesz, jak siostrę, czy też nie, ale widzisz... Ja wiem, że bez Ciebie nic nie jest takie dobre. Świat staje się szary, pusty, beznadziejny. Wszystko jest nudne pomimo, że wiele się dzieje. Lecz nie ma tego czegoś, co Ty wprowadzasz do mojego życia. A kiedy jesteś tuż obok nie czuję żadnej straty, nie czuję, że czegoś mi brakuje.
|
|
 |
I. Zrobiłam to. Napisałam do Niego, bo nie wytrzymywałam. Nie dawałam już rady sama ze sobą. Czułam, że Go potrzebowałam. Cholernie Go potrzebowałam. On był, jest i zapewne już na zawsze pozostanie jedyną osobą, która zna mnie na wylot, która będzie w stanie przewidzieć każdą moją myśl, moje zachowanie, czy to co czuję. I wiesz, ja nawet tego nie żałuję. Nie sądziłam, że odczyta dość szybko moją wiadomość. Ba, byłam przekonana, że tamte słowa będą czekały na Niego przez najbliższe tygodnie, a nawet miesiące. Może i za jakiś czas bym o tym zapomniała, a On wtedy by wszedł na gadu i to odczytał.. Lecz coś nie dawało mi spokoju. Musiałam do Niego napisać i poprosić by tam wszedł. Byłam przekonana, że tak się nie stanie, jak ja chcę..Ale to tylko była krótka zmyłka dla mnie. Nie czekałam długo. Pół godziny po tym, jak doszłam do siebie, jak się uspokoiłam siedząc w łazience oparta o płytki zobaczyłam wiadomość od Niego. Serce biło mi, jak oszalałe. Bałam się tego co tam może być napisane.
|
|
 |
II. Ale zaryzykowałam i odczytałam od Niego tą wiadomość. Byłam zaskoczona tym, że chce, abym do Niego po raz kolejny zadzwoniła. Przecież nie dzwoniłam wcześniej więc czyżby pomylił numery? Szepnęłam w myślach, a następnie szybko odpisałam, bo miałam wrażenie, że za chwilę mogę coś stracić. Nastąpiła chwila niepewności, masa pytań w głowie, a czas zaczął się niemiłosiernie dłużyć. Po paru minutach dostałam szybką odpowiedź od Niego, wymiana następnych wiadomości sprawiła, że zgłupiałam. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam wyłącznie szybko pobiec do swojego pokoju, wykręcić Jego numer i usłyszeć Jego głos. Nawet jeżeli to miało by trwać wyłącznie parę sekund.. Lecz to było dla mnie czymś ważnym, czymś cholernie ważnym. Potem dłuższy moment, wkurwienie,czekanie, aż darmowe minuty się aktywują i to przyspieszenie serca, gdy Go usłyszałam. Pojawiały się pytanie, kolejne z resztą tego wieczora. Czy to właśnie On.. Czy ja znowu śnię, a może jestem czymś naćpana?
|
|
 |
III. W pewnej chwili nie wytrzymałam i zadałam mu to pytanie. Powiedziałam Jego imię w tak zdrobniały sposób, że chciał, abym to powtórzyła. Nie miałam już wątpliwości względem tego z kim rozmawiam. Cieszyłam się, jak dziecko, które dostało to czego pragnęło od wieków. Byłam tym zdumiona, a jednocześnie zafascynowana. Chciałam płakać, ale powiedziałam, że tego nie zrobię. Nie mogłam pokazać przed Nim swojej słabości. Co by to zmieniło? Nic.. Wiedziałam jedynie to, że czeka nas poważna rozmowa, która może wiele zmienić. I zmieniła... Bardzo wiele. I mam nadzieję, że to nie będzie znów szybko zerwane, bo tym razem nie wiem, jak to przetrwam. Skoro On zburzył swój mur, to co ja mam powiedzieć skoro przez tyle miesięcy budowałam swoją granicę, do której nikogo nie dopuszczałam? Jak mam teraz chronić siebie przed złymi decyzjami skoro przy Nim wszystko jest takie... Inne?
|
|
 |
IV. Jesteśmy szaleni, oboje to wiemy, i jak On stwierdził, że będzie się smażył w piekle, to miał po części wiele racji, ale nie do końca. On tam się smażyć nie będzie. Jedynie się otrze o to miejsce. Nie trafi tam, bo to ja spędzę tam swój żywot, który nastąpi po rozpadzie naszej znajomości, naszego istnienia. To ja zatonę w miejscu, gdzie szatan będzie miał przewagę nade mną. I tak ją już z resztą ma. A trafienie do tamtego miejsca, z którego nigdy się nie wydostanę jest jedynie tylko kwestią czasu.
|
|
 |
Zastanawiam się co takiego zrobiłam, że kolejny raz los wystawia moje życie na próbę. Dlaczego po raz kolejny to wszystko do mnie wraca? Mało już jest tego mętliku, zagubienia, którego nie mogę się pozbyć, bo z dnia na dzień coraz więcej pojawia się pokus, od których nie jestem w stanie się uwolnić? Przecież to zawsze było i będzie.. To nie zniknie, a ja się od tego nie odetnę, bo to jest jakaś część mnie. Nie chcę z resztą z tym kończyć, ale jeżeli nie zrobię nic, zniszczę nie tylko siebie, ale i życie innych. Wiem, że już zawsze będę skończoną kretynką w oczach paru osób, ale nie naprawię tego, nie zmienię się. Nie wiem czy byłabym w stanie. Wciąż zachowuję się, jak kiedyś. Pomimo upływu czasu, pomimo tak wielu zmian to co kiedyś było dla mnie szaleństwem to dziś powraca. Ciężko się od tego oderwać, ciężko jest powiedzieć sobie stanowcze słowa, które pozwolą zapomnieć. W końcu o tym nie da się zapomnieć. Tamten rozdział nigdy nie został zamknięty w pełni...
|
|
 |
Nie jestem gwarancją iż pokochasz mnie do granic możliwości,nie dam Ci najbezpieczniejszych ramion na świecie,ale może będą to te,w których beztrosko zaśniesz któregoś wieczoru myśląc jedynie o mnie,może nie zagwarantuję,że obudzisz się przy mnie któregoś ranka,ale będę tuż za ścianą szykując Ci śniadanie z przypieczonymi tostami i niedosłodzoną kawą.Może pośród miliona kobiet na świecie,idealniejszych ode mnie będę tą przed którą uklękniesz i poprosisz o rękę.
|
|
 |
he fucking hates me and i love it
|
|
 |
Doskonale znam ból kiedy traci się oddech,gdy każde zamknięcie powiek jest gorsze od śmierci,strach przed przypadkowym pojawieniem się go w śnie,kolejna bezsenna noc pełna obaw i lęku.Znam uczucie kiedy serce spowalnia bicie,a oddech staje się cięższy przy mijanym na ulicy mężczyźnie mającym odbijającą barwę jego źrenic,kształt warg tak bardzo charakterystyczny dla jego ust i przenikliwe gesty powodujące na ciele dreszcze.Pytasz mnie czy reaguję na jego imię,a ja mówię,że umieram,słysząc za plecami dźwięk pierwszych liter ubóstwianego przez każdy wewnętrzny narząd imienia zapominam jak się oddycha,zanikają funkcje życiowe i gubię się w tłumie szukając go,po czym z rezygnacją stwierdzam,że jego obecność tuż obok jest niemożliwa.A noce?Każda wygląda podobnie,otulona ciszą przy wskazówkach wybijających czwartą rano uświadamiam sobie,że znów nie przespałam choćby minuty myśląc o nim.Możesz kłamać,że nie tęsknisz,a i tak będziesz w nim uwięziona,bo kochasz,a tego się nie wyprzesz.
|
|
 |
Nadzwyczajnie cicha noc,prawda?Leżysz pod ciepłą pościelą wpatrując się w martwy punkt na ścianie, dłonie suną zimnymi opuszkami w rozproszonym powietrzu,a Ty powoli zamykasz powieki pragnąc przywołać ją tuż obok.Wyobrażasz sobie pierwsze spotkanie,jej urzekający uśmiech, przyciągające spojrzenie niejednego mężczyzny,a tylko i wyłącznie na Tobie skupione,przypominasz sobie cierpki smak papierosa gdy wpajała w Ciebie wzrok i pamiętasz dokładnie moment gdy na jej widok obudziło się martwe serce,jak zacisnęło się gardło tworząc najcięższy do zniesienia węzeł słów,którymi chciałbyś ją obdarzyć i doskonale wiesz jak miękkie zrobiły się pod ciężarem jej uśmiechu nogi.Krople potu wsiąkają w poduszkę,a chłód przenika do szpiku kości,rzędy żeber paraliżuje znany Ci na pamięć dotyk,tak,widzisz ją.I nagle budzisz się między wskazówkami na dwie strony świata,jesteś tak samo rozdarty pomiędzy jej twarzą pod powiekami,a tęsknotą w sercu,ale śpij,Ona jeszcze wróci,zaśnij kochany,zaśnij.
|
|
|
|