 |
Nie wierzę w Św Mikołaja,w bajeczną fabrykę Kinder Niespodzianki,oraz w istnienie smerfów. Nadal jednak wierzę w prawdziwą miłość niczym tą z Titanica.Choć zawodziła,choć raniła,choć kłamała. Bo ona jest. Choć nie każdy umie ją dostrzec,nauczyć się jej. To tak jak z istnieniem Boga.Nie widzimy go,ale w niego wierzymy. Wiemy,że gdzieś tam jest.A tam gdzie jest Bóg,tam jest i miłość/hoyden
|
|
 |
Przeskakując kałuże wraz ze swoja czteroletnią siostrzenicą,czułam się jak beztroski mały dzieciak.Nieznający jeszcze życia.Nie znający bólu złamanego serca.Przypomniałam sobie jak można cieszyć się z byle powodu.Jak można się po prostu bawić.Zauważyłam jak przygląda się nam jakiś chłopak.Musiało to wyglądać zabawnie.Dorosła dziewczyna wczuwająca się tak w opiekę nad dzieckiem.Rozwiane włosy,zarumieniona twarz.Nagle zobaczyłam,że nieznajomy zbliża się do nas. -Hej. Powiesz mi w czym tkwi sekret tak udanego dogadywania się z dziećmi? Masz do nich takie podejście,czy czujesz się jedną z nich?-zapytał mnie prosto z mostu.Jak starą znajomą.On znał się na ludziach.Tak jakby przeglądał ich serca na wskroś.Nigdy więcej go nie spotkałam.To przypadkowe spotkanie,sprawiło,że zawsze będę o nim pamiętała.Bo ten człowiek dostrzegł moją niewinność.Kruchą stronę.Skrytą pod pozorną siłą.Po prostu zobaczył prawdziwą mnie/hoyden
|
|
 |
Mówią: " Dziwna jest.Tak długo jest sama. Rozpamiętuje dawną utraconą miłość,zamiast iść na przód. Pokochać kogoś.Po prostu żyć. Nie wiedzą jednak o mnie nic.Od tej miłości wszystko się zaczęło i też wszystko się na niej skończyło.Może chciałabym położyć kres samotności,ale zwyczajnie się boję.Bo nie ufam już ludziom, nie ufam potędze słowa "kocham".Bo tak łatwo mnie zranić. Bo za bardzo przywiązuje się do ludzi,którzy mają w zwyczaju zawodzić/hoyden
|
|
 |
Co mogłam zrobić? Otóż nic.Stałam i patrzyłam jak odchodzi.Padał wtedy dżdżysty deszcz.Dziś wiem,że to niebo płakało widząc dziewczynę zbyt niewinną i delikatną by unieść ogrom cierpienia,który miał się pojawić wraz z jego odejściem. Stałam jak sparaliżowana. Nie mogłam się poruszyć i zatrzymać go. Ani też krzyknąć.To była taka kilkuminutowa niemoc mojego ciała. Nie słyszałam znajomego gwaru ulicy,nie szukałam schronienia przed ulewą. Nie obchodziło mnie nic,prócz utraconej miłości.Przejeżdżające samochody,ochlapujące mnie wodą sprawiały,że czułam się jeszcze straszniej.Chyba jak ktoś uniżony,albo co gorsza nic nieznaczący. Nie mogłam przecież wiedzieć,że tak po prostu zostawi mnie ktoś po kim bym się zupełnie tego nie spodziewała. Owszem.Miał moc nade mną. Dałam mu ją,będąc z nim,dając się mu tak dokładnie poznać. Kochałam i ufałam. Byłam absolutnie pewna,że nie wykorzysta przewagi jaką miał. Zawsze myślałam,że miłość na tym świecie coś znaczy/hoyden
|
|
 |
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam obcą mi dziewczynę.Jej twarz zgubiła gdzieś te dołeczki,które pojawiały się zawsze kiedy się uśmiechała.Oczy straciły cały blask. Została już tylko odrobinka z ich dawnego uroku.Były smutne..Jakby pogrążone w bólu.Potargane włosy uporczywie domagały się ułożenia. Nie taką się znałam. Nie taką byłam. Kiedyś byłam szczęśliwa,gołym okiem było widać to szczęście.W sposobie bycia,sposobie malowania,ubierania.Zmienił mnie On,zmieniły mnie łzy/hoyden
|
|
 |
Jestem smutna bo ktoś kogo kochałam cierpi. Nie chce nawet mi się powiedzieć " a nie mówiłam".Nie na tym to wszystko polega. Myślałam,że będę się cieszyć kiedy pozna uczucie zranionego sera. I poczuje się tak ja ja kiedyś.Wtedy kiedy nakarmił mnie szczęściem,a potem zabrał mi je.Usunął je całe z mojego wnętrza. Ale nie potrafię. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu,że kochałam miłością prawdziwą,miłością dojrzałą jak na swój wiek/hoyden
|
|
 |
Lubie gwiazdy.Słyszały one już tyle wyznań miłości,widziały tyle zakochanych par cieszących się ich istnieniem.Są niezbędne niebu nocą.Lubię je.One od wieków mają za zadanie spełniać życzenia.Ktoś tak wymyślił,bo każdy potrzebuje trochę magii w tej okrutnej rzeczywistości/hoyden
|
|
 |
Na obrazkach zwykłych dni przewija się smutna rzeczywistość. Gdzieś tam,zupełnie niedaleko,przy osiedlowym sklepiku stoi pijak,znieczulając się butelka taniego wina,która jest teraz dla niego całym światem. To smutne.Był on kiedyś szanowanym biznesmenem. Kawałek dalej prostytutka poprawia makijaż.To smutne.Kobieta ta miała męża,była kochającą matką. Wypadek zabrał jej rodzinę. Dla niej skończył się świat. Dwie ulice dalej w renomowanej podstawówce chłopiec uderzył swoją koleżankę. To smutne. Zamożni rodzice zajęci swoimi sprawami nie interesują się nim. A on uparcie usiłuje zwrócić na siebie ich uwagę. Tak bardzo chce wyszarpać od nich trochę miłości i zainteresowania. Ulicę dalej porzucone dziecko płacze w kącie swojego pokoju,który tak naprawdę nie jest jego własnością.Należy tylko do placówki,do Domu Dziecka. Tak bardzo brakuje mu rodziców,tamtego azylu i bezpieczeństwa.
XXI wiek.I jego ofiary.Czy twoje problemy nadal wydają się nie do rozwiązania?/hoyden
|
|
 |
On wciąż wracał do tego samego schematu. Kłamał i ranił. Pewnego dnia coś we mnie pękło.Zrzuciłam z siebie ciężar jego kłamstw,jego słów. Spakowałam mu walizki. Czując wciąż intensywnie zapach jego ubrań. Niedobrze mi się od niego robiło.To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu,ze słusznie postępuje wyrzucając go ze swojego życia.Wolałam być sama,niż samotna trwając przy nim. Wypalając się,tracąc siły. Odchodząc podziękował mi za kawał wspólnie spędzonego życia. Nie awanturował się.Odszedł z miną zbitego psa.Zrozumiał jakim był draniem.Może miał jeszcze szanse nie przegrać swojego życia.Tak jak przegrał naszą miłość/hoyden
|
|
 |
Zawsze chciałam mieć pieska.Ale alergia mojego chłopaka była przeszkodą.Siedząc na ławce w parku,ze łzami w oczach wspominałam dzień,gdy powiedział mi,że odchodzi ode mnie.To wciąż było świeże,tak jakby zdarzyło się wczoraj. Nagle usłyszałam cichutki pisk. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam malutkiego,wygłodniałego szczeniaczka.Zgubiłeś się maleńki? Nie bój się.Zaopiekuję się Tobą.Przemawiałam cichutko do wystraszonego zwierzątka.Zaniosłam go domu. I tak został ze mną na stale.Nikt nie zgłosił się po niego, choć dałam ogłoszenie. Nazwałam go Niki. Bo pojawił się znikąd. Jestem pewna,że nie pojawił się przypadkowo. Byliśmy sobie potrzebni.Odmieniłam jego smutny,przerażający świat.Z wychudzonego,nieufnego zwierzątka stał się wesołym tłuścioszkiem.Stał się moim przyjacielem.Wypełnił pustkę. Ma doskonały nos do ludzi.Pilnuje by ktoś niegodny zaufania nie zbliżył się do mnie.Dzięki niemu znów się uśmiecham.A miłość może tez mnie za jakiś czas odnajdzie,tak jak ja znalazłam Nikiego/hoyden
|
|
 |
Kochałam go całą swoją niedoskonałością.Niedoskonała ja,niedoskonały on.A taka piękna miłość się nam przytrafiła. Zawsze będziemy o niej pamiętać.Wiem o tym.Dziś oddzielne domy, odległe obrazy. I plan Boga.On dokładnie sobie przemyślał,nim uczynił pierwszą miłość tą najtrwalszą, wyjątkową,niekiedy niespełnioną/hoyden
|
|
 |
Już dobrze,otrzyj łzy. Cierpienie jest teraz czymś oczywistym. Jego odejście tak bardzo boli bo wasze serca kiedyś stanowiły zgodną całość.Musisz uwierzyć,że świat się dziś nie kończy.Jesteś silna,i zniesiesz to.Przetrwasz to,bo jesteś wyjątkowa.Bóg przeznaczył cię dla kogoś takiego samego jak Ty.A nie dla tego drania. Nie złość się na Boga.. Nie bluźnij przeciw niemu.On wystawia nas na próby,byśmy stali się tym kim mamy być. Te słowa pocieszenia nie są przypadkowe.Wiem co mówię.
Przeżyłam wielką miłość i straciłam ją choć wydawała się tą jedyną,tą prawdziwą.Płakałam tak jak Ty teraz. Nie znałam tylko wtedy kogoś kto by tak dobrze rozumiał rytm zranionego serca/hoyden
|
|
|
|