 |
Wiem,że czasem trudno mnie kochać.Że często komplikuje sprawy.Nawet te najprostsze.Że mam denerwujący trik przewracania oczami kiedy coś mi nie pasuje.Że często zachowuję się jak małe rozkapryszone dziecko.Ale mógłbyś chociaż spróbować/hoyden
|
|
 |
Zawsze była samodzielna.Od najmłodszych lat była trochę jak taka Zosia Samosia.Rodzice śmieli się,że ich mała dziewczynka kiedyś da sobie radę w każdej sytuacji. Byli z niej tacy dumni,kiedy ze szczerbatym uśmiechem wiązała sobie sama buciki i starannie odrabiała lekcje nie prosząc nikogo o pomoc.Wszystko zmieniło się gdy się zakochała.Przez jedna krótka chwilę była naprawdę szczęśliwa.Zapłaciła jednak ogromną cenę za szczęście.Kiedy odszedł nie dawała sobie rady z najprostszymi czynnościami.Trud sprawiało jej wyjście z domu,nauka,a nawet zwykły uśmiech.Pękało im serce gdy widzieli swoje dziecko takie smutne i cierpiące.Jedyne co mogli dla niej zrobić to być przy niej.Pokazać,że nie wszyscy ludzie odchodzą i odwracają się od tych którzy ich kochają.Pomimo,że kłamała, nadużywała alkoholu i raniła.Byli...Tym samym udowadniając jej,że istnieje miłość.Ta najtrwalsza.Rodzicielska/hoyden
|
|
 |
Mijają miesiące,upływają dni i godziny.A myśl nasuwa się jedna.Rozum wygłasza swoje racje-Był wszystkim.Zajmował całą przestrzeń w sercu i w głowie.Więc jak się teraz nie zgubić w tym wielkim świecie bez niego?Skoro gubię się nawet w własnych myślach/hoyden
|
|
 |
Nie była w stanie pójść na przód,ani cofnąć się wstecz.Zatrzymała się gdzieś pomiędzy przeszłością,a przyszłością.Nie umiała zapomnieć o szczęśliwych chwilach spędzonych z nim i spacerach w deszczu.Pamiętała do tego stopnia,że uniemożliwiało jej to normalne życie.Wtedy nawet oddychanie sprawiało ból. Z bólem kładła się spać i z nim się budziła.Czuła jak miłość zakłada jej każdego wieczoru swoje kajdany i każe opłakiwać jego odejście.Nie chciała za nim płakać,ale po prostu nie umiała inaczej/hoyden
|
|
 |
Ostrożnie planowała każdy dzień,każde słowo,nawet każdy gest.By niczego przypadkiem nie popsuć.Tak bardzo bała się ,że któregoś dnia czar pryśnie,że jeden nieostrożny ruch sprawi,że straci go. Któregoś dnia ktoś powiedział ,że najpiękniejszych chwil życia nie zaplanujemy.One przyjdą same.Otworzyła się przed nim.Pokazała mu prawdziwą siebie.Wady i zalety. A on to potem w perfidny sposób wykorzystał. Przecież wiedział,że jest inna niż wszystkie dziewczyny które zna.I ,że tak bardzo boi się miłości.Mówił,że udowodni że miłości nie trzeba się bać,a potem sprawił,że stała się jeszcze straszniejsza niż mogła jej się wydawać/hoyden
|
|
 |
Zniknął..Już więcej się nie odezwał.A mówili,że w przyrodzie nic tak nie znika bez śladu/hoyden
|
|
 |
Lubiła patrzeć w niebo.Dziś było wyjątkowe,choć pozbawione słońca.Chmury przybierały najróżniejsze kształty,a ona zgadywała do czego w danym momencie są podobne.Lubiła to robić ponieważ tam na górze mieszka jej zmarła przyjaciółka.Kiedyś robiły tak razem.-Jutro już Wielkanoc.Spotkamy się wszyscy razem przy stole.Tylko Ciebie będzie mi bardzo brakowało. Pamiętam jak razem toczyłyśmy bitwę na jajka.Cieszyłyśmy się jak głupie gdy którejś z nas nie pękła skorupka.Malowałyśmy pisanki,stroiłyśmy koszyczki. Byłyśmy wiecznie radosnymi dziewczynkami,z długimi warkoczykami.Zawsze jak siostry.Od zawsze.I na zawsze.Pamiętam-szepnęła Każde święta przypominały o braku tak ważnej dla niej osoby.Gwar,rozmowy,śmiechy.Rodzinna atmosfera.Wszystko byłoby takie jak powinno,ale zabrakło czyjegoś głosu/hoyden
|
|
 |
Siedzieli w parku.Ona,jej chłopak i jego kumple.Jeszcze z czasów gimnazjum. Narzekali na nudę.Nagle zobaczyli małego chłopca i zaśmiewając się do rozpuku zabrali mu żelki.Przestraszony chłopiec zaczął płakać.Spojrzała na swojego chłopaka,ale ten nie zareagował nawet.Palił spokojnie papierosa.Wzięła więc dziecko za rączkę i zaprowadziła go do sklepu.Kupiła mu żelki,które mu ukradli.I jeszcze inne słodycze na pocieszenie.Potem kazała dowcipnisiom przeprosić malca.Gdy to zrobili zwróciła się do swojego chłopaka.
-Nie poznaję Cię.Kimkolwiek teraz jesteś.Chcę swojego chłopaka z powrotem.
Nie odezwał się nawet.Była więc pewna tego co za chwilę miało nastąpić.
-Widzę,że już nigdy nie odzyskam go. Jego już nie ma.I nie będzie.To koniec.Nie mogę być z kimś,kogo tylko wydawało mi się,że znam.
Próbował coś tłumaczyć,ale go nie słuchała.Tam w parku zostawiła razem z nim swoją miłość.Bo nie mogła go już kochać.Nie po czymś takim./hoyden
|
|
 |
Dom.Cisza.Spokój.I ona.Siedząc przy kuchennym stole mieszała słomką drinka.Już tak od pół godziny wpatrzona w puste ściany szukała choć jednego powodu,dla którego ją zostawił.Łzy jakoś tak same się pojawiły.I nie umiała ich powstrzymać.Nie był może najlepszym przykładem wzorowego chłopaka.Ale kochała go tak mocno,że teraz ledwo mogła oddychać.Gdy pomyślała o wieczornych spacerach,wypowiadanym raz po raz 'kocham' dla oddania wyjątkowości chwili,z drżących dłoni wypuściła drinka.Szklanka rozbiła się na drobne kawałki.Wybuchnęła głośnym płaczem na widok szkieł na podłodze.Zwykłe łzy zmieniły się w szloch.Nie radziła sobie.Ot co.Liczyła się tylko utracona miłość i ból,który w tej chwili osiągnął apogeum/hoyden
|
|
 |
Strych...Dla innych zakurzone miejsce,pełne starych,niepotrzebnych rupieci.A dla mnie cmentarz pogrzebanych nadziei i wspomnień.Robiąc tam porządki natknęłam się na wielkie pudełko,które wyniosłam by nic,absolutnie nic mi o Tobie nie przypominało.Są tam pamiątki,prezenty,wspólne zdjęcia.Chyba nie miałabym serca gdybym się ich pozbyła.Byłeś kawałkiem mojego życia. Nie wiem co mnie podkusiło,żeby tam zajrzeć,ale na pewno nie było to zamierzone.Za pokrywą pudełka ukrył się miś.Który był ze mną zawsze,gdy wyjeżdżałaś.I cholera! patrzył mnie mnie swoimi smutnymi ślipkami.Nie chciałam go porzucać.Tak jak ty porzuciłeś mnie.Pachnie on twoją nieobecnością.To samo zdjęcia.Na nich uśmiechamy się objęci.Nasze twarze emanują szczęściem.I ten list od Ciebie.Zapewniający ,że twoje serce kochać będzie moje na zawsze.Obudziłam ducha przeszłości otwierając pudełko.Okazało się puszką Pandory. Po zakurzonej twarzy leciały łzy.Całe to zapominanie o Tobie muszę zacząć od nowa.I po co mi to było?/hoyden
|
|
 |
Dziś nie jestem pewna czy marzenia się spełniają.On mówił mi ,że one się spełniają w najmniej oczekiwanym momencie,Są jak owoce trzeba je pielęgnować bo kiedyś urosną i będą gotowe byśmy mogli je posmakować.Wtedy myślałam,że może ma rację.Bo jak nazwać to,że mam przy sobie człowieka którego kocham.Chyba tylko spełnionym marzeniem.Kiedy odszedł zaczęłam się bać,że one są tylko po to by człowiek miał nadzieję na lepsze jutro/hoyden
|
|
 |
Mówiąc,że musi zapomnieć,uparcie pamiętała go nadal.Przez sen zapytana o kolor jego oczu,ulubioną drużynę piłkarską,ulubionego drinka,ulubiony przedmiot,numer buta mogła płynnie wyrecytować odpowiedzi.Znała go tak doskonale,na pamięć wyuczyła się wzoru na niego.Kiedyś uszczęśliwiali się nawzajem.Docierali się do siebie,aż stali się jednością.Jak mogła zapomnieć najszczęśliwsze momenty jej życia,kiedy wyryły się jej w sercu.I jak widać były niezniszczalne/hoyden
|
|
|
|