Siedzieli w parku.Ona,jej chłopak i jego kumple.Jeszcze z czasów gimnazjum. Narzekali na nudę.Nagle zobaczyli małego chłopca i zaśmiewając się do rozpuku zabrali mu żelki.Przestraszony chłopiec zaczął płakać.Spojrzała na swojego chłopaka,ale ten nie zareagował nawet.Palił spokojnie papierosa.Wzięła więc dziecko za rączkę i zaprowadziła go do sklepu.Kupiła mu żelki,które mu ukradli.I jeszcze inne słodycze na pocieszenie.Potem kazała dowcipnisiom przeprosić malca.Gdy to zrobili zwróciła się do swojego chłopaka.
-Nie poznaję Cię.Kimkolwiek teraz jesteś.Chcę swojego chłopaka z powrotem.
Nie odezwał się nawet.Była więc pewna tego co za chwilę miało nastąpić.
-Widzę,że już nigdy nie odzyskam go. Jego już nie ma.I nie będzie.To koniec.Nie mogę być z kimś,kogo tylko wydawało mi się,że znam.
Próbował coś tłumaczyć,ale go nie słuchała.Tam w parku zostawiła razem z nim swoją miłość.Bo nie mogła go już kochać.Nie po czymś takim./hoyden
|