 |
"Nie wiesz, na kogo liczyć? Licz na siebie. Wszyscy życzyli Tobie byś był na glebie. Nie wiesz, na kogo liczyć. Na swoich liczyć. Nigdy się nie poddawaj"
|
|
 |
LECH TO SĄ PANY! NIEBIESKO-BIAŁE SZATANY!
|
|
 |
Siedzę wpatrzony w niebo ponad koronami, melancholijna muzyka prowadzi mnie dalej niż wzrok, zapach konwalii z lasu zatopiony w tym ciepłym wieczornym zgiełku świerszczy, prowadzi moje uczucia dalej niż powinien. W tak pięknym miejscu czuć zmarnowane życie to jak grzech a jednak, dotarłem tu tylko resztkami siebie. Gdzieś tam, byłem kim chcę, zgubiłem szczęście i kogoś kto nadawał sens, a dziś łyko echo w tej muzyce, zapachach, widokach. Jeszcze niedawno topiłem się w tych wspomnieniach zmieszanych z tęsknotą i pragnieniami w łykach alkoholu. Dziś daję się im gryźć bez znieczulenia. Dzisiejszy świat odpływa z zachodem, ciemność zaczyna wiać strachem, że nie znajdę już dni które będą miały sens.
|
|
 |
W tym ciepłych powiewach wyglądasz tak dobrze. Czy patrzysz tak na mnie bo czujesz to co ja. Pragnę Cię choć jeszcze nie znam. Tym razem obiecuje nie kochać mocniej, nie zatracać się w uczuciach, nie tańczyć w myślach na myśl o Tobie, nie będę biegł przez pola i lasy by Cię zobaczyć, nie zniszczę tego.
|
|
 |
Jestem serferem, żałosnym serferem bo po mistrzowsku sunę na sinusoidzie życia gdzie sukces co chwila zastępuje porażką, chwałę, bagno. Rzygam już od tego unoszęnia mądrością, opadania w głupocie. Gdyby wystarczyło powiedzieć dość, gdzieś tam na szczycie, nie bać się pozostać, nie szukać sposobności by poczuć przyjemność zjeżdżania na fali.
|
|
 |
Odebrano mi dobry start, zmarnowałem okazje, przeliczyłem się nie raz, wysysano siły. Możliwości, które mam, to jest jakiś żart, w labiryncie spraw zagubiłem siebie. Jednak powiem Tobie tak, że nie ma nigdy dnia, żebym przestał marzyć. Z ciszy wydobywam dźwięki, ciemność rozczepia się w mojej głowie w setki zdarzeń, w echach tej piosenki snuję co się ma wydarzyć. Płynę, lecę, zapominam, palcy Boga już dotykam aż śnie i gdzieś uciekam, żebym jutro nie pamiętał.
|
|
 |
Chciałbym powiedzieć, że już nic nie znaczysz, że to była pomyłka, bez znaczenia po takim czasie ale gdy jestem w miejscu gdzie pamiętam Twój zapach między podmuchami lata, zatrzymuję się, włączam muzykę z tamtych dni i próbuje odnaleźć najmniejsze wspomnienia. Ból z odległości lat jest mniejszy więc dotykam każdej wizji, w której byłaś tak wpatrzona i uśmiechnięta. Między sekundami czuje to co wtedy, z posmakiem tęsknoty, upijam się wiosną z zapachem jabłoni, z jaskrawą zielenią nowego życia smakuje Twoje usta ponownie, marzę, marzę, że kiedy się spotkamy zobaczę uśmiech, za którym będziesz chciała ukryć, że żałujesz, że się bałaś, że odeszłaś tak daleko.
|
|
 |
siedziałam w nocy lekko po północy czytając nasze stare wiadomości śledząc każdy wers, słowo po słowie. czułam jak to jest znowu czuć się kochanym przez kogoś kim jestem cholernym oczkiem w głowie. czytając znowu to wszystko od nowa wracały wspomnienia - wróciło uczucie znowu te bycia kochanym ale chwilowo. słyszałam plotki od znajomych którzy mieli kontakt z tym uczuciem, że znowu gdzieś wylądował na kolejnej imprezie, że kumpel gdzieś widział w kącie znowu ćpającego i szepczącego, że mu tego kurewsko mocno brakowało. może w końcu będzie szczęśliwy.
|
|
 |
"Weź się w garść. Zrozum, ile jesteś wart. Walcz o swoje szczęście, nawet jak niewiele daje ci świat"
|
|
 |
Chciałaś wrócić, gdy usłyszałaś pogłoski, że zszedłem już z piedestału. Oszukała Cię stara miłość, do kogoś kto zostawił po sobie tylko ciało. Zniknąłem gdzieś za tysiącami doświadczeń, gdzie skrywałem łzy za głośnym śmiechem, zgubiłem się między rządzą a prawdą. Zmęczony walką dobra ze złem umarłem dla szczęścia. Zamiast skakać po drzewach by rozbawiać, nucę zbyt prawdziwe piosenki. Może z kolejną wiosną, z zapachem kwiatów, z dźwiękami ptaków, z ciepłym wiatrem niosącym migotanie oświetlonych liści przypomnę sobie jak być tylko człowiekiem, jak szedłem z Tobą za rękę i nie wiedziałem nic poza tym jak bardzo lubię ten uśmiech, jak zachwyca mnie to spojrzenie, które mnie pochłania. Nie będzie wtedy nic z tego co za nami, ani przyszłości, tylko my, nadający sens każdej sekundzie tego świata.
|
|
|
|