 |
Chciałbym wiedzieć gdzie iść gdy postanowiłbym iść, gdybym zostawił chciałbym nie pamiętać co za mną. Chciałbym umieć kochać kiedy mija odurzenie, odurzać się Tobą kiedy nie czuć miłości. Chciałbym czerpać z tego co wyschło błyskawice, wśród obłoków jaśnieć blaskiem Twoich oczu.
|
|
 |
Odpływam, tylko na chwilę, tańczę z melodią, zdradzam z muzyką, ta głaszcze moją duszę, spijam z jej ust dźwięki, które unoszą mnie na skrzydłach ekstazy. Nie ma Cię tu, nie ma tu żadnej której kosztowałem, miłość staje się trywialną, zwykłym uczuciem cielesnym a t, tutaj mój duch kocha się ze światłem, z czystą emocją, bezcielesna miłość przenikająca mnie i wszechświat, niczego nie potrzebuje, tylko wieczności w tym zakątku uśmiechu boga.
|
|
 |
Wieczorami po kryjomu biorę mikrofon i śpiewam kawałki które dają nieśmiertelność przez te parę minut. Raduje się wtedy przed Stwórcą aż opadną skrzydła, aż przywoła niedoskonałość. Lecę tak długo, zanim uderzę o grunt codzienności uciekam w ramiona snu. Rano trudno przypomnieć sobie życie, martwy idę gdzie prowadzą mnie obowiązki. Czasem w podmuch wiatru, błyskach z pomiędzy chmur, w zapachu życia ukrytego w lasach dotyka mnie Bóg i pozwala pamiętać.
|
|
 |
Gdyby alkohol usprawiedliwiał, nie miałbym grzechu, nie ciążyłyby błędy, a i tak stałbym tu gdzie zebrały się wszystkie konsekwencje.
|
|
 |
nie spałam ponad dwadzieściacztery godziny
nie spałam bo serce biło ponad sześćdziesiątpięć razy na minutę
nie zasnęłam bo poczułam, że moja dusza
od nowa zaczyna się kruszyć
od nowa zaczyna krwawić
od nowa się rozpadam się jak filiżanka do kawy
to jest normalne?
bo nie wiem czy popadam w paranoję
bo niei wiem czy chce umrzeć
na chorobę zwaną czystym zgubieniem w życiu.
|
|
 |
nie wejdę jeśli nie zaprosisz, jeśli straż jest czujna, dlatego robię wszystko byś chciał, byś spał
|
|
 |
ratuj mnie bo pożerają mnie demony, już nie pamiętam wczoraj, już uleciały chwile słodkie i dobre, wróg rozrywa mnie po kawałku, jestem kimś innym, pędzę w przepaść jakbym miał przed sobą bramy nieba a rosną mi kły, rogami przebijam sklepienie zasad, na czarnych skrzydłach wznoszę się aż do tronu aby okazać się winnym, by runąć ale zaślepiony chwilową euforią wznoszę się na falach pychy i kłamstw, nie znajduję wartości w waszym życiu, idę po trupach które nadejdą, jestem jednym z nich, jestem ciałem węża, które pożera
|
|
 |
Prawdziwy w wielu wersjach, jakbym oszukiwał świat, że nie ma jednej prawdy. Gonię za ukrytymi skarbami, już nie wiem gdzie iść gdy na przemian rzucam się w ogień albo wdrapuję się na szczyty. Już nie wiem kim jestem, chyba tylko ciałem, które idzie tam gdzie chcą inni, tylko myślami o tym gdzie stawić kolejny krok. Słowa utknęły w innym ja, które goni wiatr, podróżuje na nim w otchłań. Teraz próbuje sobie przypomnieć coś poza rozsądkiem, bicia serca kiedy skakałem w świetle reflektorów. Czy spokój to szczęście, czy szczęście jest tylko kiedy wszystko oddałem, aż brak oddechu by starczyło na uśmiech? Nie starczyło miejsca na moją radość, ale wszystko zapiołem na ostatni guzik teraz mogę położyć się w mojej trumnie zadowolony, że wszystkie klocki ułożyłem w pałac dla ciebie.
|
|
 |
Wołają mnie krainy za horyzontem, odurza zapach lipcowego lasu, gubię się gdzieś między blaskami słońca, odnajduje na ścieżkach bez celu, biegam z myślami wtulonymi w ciebie, łapie mnie wspomnienie twoich oczu i tracę oddech. Zakochany w chwilach, które przemijają jak lato, chwytam czary każdego dnia. Gdzieś między ciepłymi podmuchami słońca, mijając bajeczne krainy, nad którymi zawisły kolorowe kolosy, rzucałaś na mnie urok, związując na zawsze czas, zachwyt i nadzieje płonne. Śpiewałaś mi bezgłośnie, z tęsknotą i błaganiem w oczach wyrywałaś spokój mojego serca. A teraz gdzie jesteś? W wyobraźni pozwalamy by lato niosło nas w nieznane, spijamy każdą sekundę jakby każda była wykradziona niebiosom, niech świat się wali gdy stajemy się jednością w szczęściu.
|
|
 |
Jak to jest, że spotykasz tysiące ludzi ale czasem, bardzo rzadko, mijasz się w życiu z kimś o kim nie sposób zapomnieć, kto wywołuje burze emocji i znika choć wiesz, że zostałaby na dłużej gdybyś coś zrobił. Może dlatego, że nie zdążyłeś jej poznać i czar nie prysnął po pierwszym zdaniu albo tygodniu. A może to była stracona szansa jedna na życie aby już nigdy nie żałować.
|
|
 |
Wiem, że przestałaś o mnie myśleć gdy tylko trzasnęły drzwi. A ja, zbyt mocno czuję, zbyt mocno kocham dlatego tak dobrze udaje, że jestem pusty.
|
|
|
|