|
remember_.moblo.pl
dziewczyno weź się w garść. on ma inną nie pamięta nawet jak miałaś na imię. zabawia się z nią nie wiedząc co to znaczy ' kochać'. ty się nim już teraz rozczarowałaś
|
|
|
dziewczyno, weź się w garść. on ma inną, nie pamięta nawet, jak miałaś na imię. zabawia się z nią, nie wiedząc co to znaczy ' kochać'. ty się nim już teraz rozczarowałaś, lecz jeszcze wcześniej zdałaś sobie sprawę, że coś do niego czujesz. lecz, czy jesteś tego pewna, że w taki sposób chcesz niszczyć swoją egzystencję? po co ci to jest potrzebne? tak bardzo uwielbiasz ból ze strony płci przeciwnej, co sprawi, że poczujesz się bardziej dowartościowana na swój własny sposób? czy może chcesz cierpieć, bo nic poza tym bardziej cię nie uszczęśliwia? ale naprawdę, gdybyś chciała wziąć się w garść miałabyś możliwość zapomnienia o nim. pogodziłabyś się z tym co było złe i zaczęła iść przed siebie. nie musiałabyś się martwić o to, że za chwilę braknie ci chusteczek, którymi ocierałaś swoje łzy.
|
|
|
robię czystkę w sercu. zaczynam usuwać wszystkich tych, którzy tak bardzo mnie zranili oraz ludzi, którzy dostali najwięcej mojej miłości i zaufania. dziś już nie ma dla nich miejsca w moim sercu. czas powiedzieć koniec i zacząć na nowo żyć. bez tego powrotu do przeszłości, bez kolejnych ucieczek, czy uzależnień, które przysłonią, to co naprawdę jest najważniejsze. muszę się w końcu nauczyć, że świat jest inny niż kiedyś sobie wyobrażałam, a trzymanie dystansu do ludzi sprawi, że więcej się nie dam zbajerować, jak kiedyś. koniec z tymi wszystkimi kłamstwami, oszustwami. chcę nowe życie. spokojne życie, gdzie będzie harmonia spokoju.
|
|
|
nie mów, że mnie znasz. nic o mnie tak naprawdę nie wiesz. nie ma znaczenia, że żyłeś przy mnie przez wiele lat, to są wyłącznie liczby, które nabijały się na liczniku naszej znajomości. co z tego, że dużo ze sobą rozmawialiśmy skoro i tak zawsze inaczej się zachowywałam niż ty myślałeś? dość często cię oszukiwałam, zakrywałam przed tobą mój smutek i udawałam, że to tylko zmęczenie. rzadko kiedy się uśmiechałam przy rozmowach z tobą, bo ty nie akceptowałeś pozytywnych zmian u mnie. od początku miałeś wyrobione zdanie o mnie, co spowodowało, że nasza przyjaźń została zniszczona. sam nigdy też nie byłeś wobec mnie szczery. grałeś na różne fronty, a tak szczerze przyznałeś się do wszystkiego dopiero w chwili, gdy chciałeś odejść. lecz do dziś nie rozumiem dlaczego chciałeś, abyśmy oboje się tak męczyli. sprawiało ci to jakąś radość? zabawianie się uczuciami drugiej osoby?
|
|
|
I życiu człowieka przychodzi taka chwila, gdy się poddaje. Gdy czuję, jak wszystko to co jest dla niego ważne nagle się rozpływa. Świat staje się taki nijaki, kolory tracą swoje barwy, a wokół panuje szarość. Wkrada się rutyna. Ciągnie się większość zajęć za sobą, które notorycznie się powtarzają, bo nie ma chęci wybicia się. Brakuje jakiejś motywacji do zmiany czegokolwiek, ale nawet najmniejsze wyjście, zmiana czegoś w sobie, poznanie nowych osób sprawiłoby, że codzienność nabrała by swoich ciepłych barw. Lecz to zależne jest od danej osoby, bo gdy ktoś czegoś nie chce, nie da się tej osoby zmusić do zmian. Nawet najszczersze chęci w tym nie pomogą jeżeli ten ktoś nie dojrzy do swojej decyzji.
|
|
|
Tak, to ten dzień, kiedy ostatni raz się spotkaliśmy. To był Twój pogrzeb.. Odszedłeś. Odszedłeś od nas, od ludzi, którzy Cię kochali. Miałeś zaledwie niespełna trzynaście lat. Byłeś chory, ale to nie powodowało, że czujesz niechęć do życia.. Wręcz przeciwnie. W Twoich oczkach było widać wiele radości. Każdy Twój delikatny uścisk dłoni powodował, że człowiek czuł uczucie, które przekazywałeś tą iskierką. Twoja rodzina bardzo przeżywała Twoje odejście. Twoje siostra uciekła z kościoła, nie była w stanie słuchać tego, jak ksiądz o Tobie mówi.. Byłeś jej cząstką, jej życiem. Ona przy Tobie potrafiła się uśmiechać, a dziś? Zapewne leży teraz w waszym dawnym pokoju i zalewa się łzami. Wspomina tłum ludzi, który wypełnił najmniejszą 'dziurę' a Sanktuarium i jest myślami wciąż przy Tobie. Lecz ja wiem, że Ty też jesteś przy Niej, przy nas wszystkich. I wierzę, że teraz patrzysz na nas z góry, bawiąc się z Aniołkami, a na Twojej buźce maluje się ciepły uśmiech. Na zawsze pozostaniesz w sercu..
|
|
|
już dawno powinniśmy ze sobą skończyć. męczyliśmy się tylko w tej znajomości. każde z nas się w tym dusiło. nie było między nami żadnej swobody. wieczne kontrole, sprawdzanie drugiej osoby. kłótnie i kolejne kryzysy, gdy tylko wdarło się, jakieś małe kłamstwo bądź chęć uwolnienia się od tego. brak poczucia świadomości, że jesteśmy wolni. uzależnienie od siebie, trwanie w toksycznym związku... naprawdę nie widziałeś, jak bardzo nas to niszczy? przecież to prowadziło nas do wyniszczenia nie fizycznego, lecz psychicznego. popadanie w coraz to większy dołek, nowe urojenia, toksyczne myśli, które powodowały, że następowały długotrwałe przesłuchania. czy to, aby na pewno było dla nas dobre, czy my chcieliśmy stworzyć związek, który był więzieniem?
|
|
|
coś się między nami zmieniło. wiele rzeczy nas poróżniło przez ostatnie lata. nie ma już tego co kiedyś było. ta nowość wzajemnego poznawania siebie stała się monotonnością. każde z nas miało wypisany schemat tego co ma robić. wkradła się pomiędzy nami rutyna. chcieliśmy coś z tym zrobić, lecz do końca nie potrafiliśmy. zabrakło nam siły i szczerej chęci oraz odwagi, która pomogłaby ruszyć to wszystko do przodu. zaczął się czas oszukiwania innych, a następnie siebie, że u nas jest porządku wszystko. ale żadne z nas nie wiedziało, jak takie wmawianie sobie wszystkiego nas niszczy. nie dostrzegliśmy zmian, które pomiędzy nami zaszły. a później już było za późno na jakąkolwiek zmianę. nasze drogi na zawsze się rozeszły na różne strony świata, które nigdy więcej się nie złączą...
|
|
|
wiesz, boję się. boję się tego co za chwilę się wydarzy. boję się jutrzejszego dnia, przyszłego tygodnia, nadchodzących miesięcy i obecnego roku. nie wiem co kryje się za kolejnymi kartkami z kalendarza, która codziennie z rana zrywam ze ściany. boję się, że pewnego dnia wyjdę z domu i dostanę telefon ze złą wiadomością. boję się, że gdzieś pójdę i już nigdy nie wrócę. boję się, że ponownie zaczną się problemy, kłopoty, ślepe zauroczenia i fałszywe przyjaźnie. boję się, że życie postanowi znów spłatać mi figla. boję się samej siebie, bo nie wiem do czego będę zdolna. boję się, że przyjdzie ktoś kogo nigdy nie będę chciała zostawić. boję się kolejnych odrzuceń, rozczarowań i łez. i chociaż wiem, że nie uchronię się od bólu, to jednak chciałabym chociaż w połowie go zminimalizować i przestać się bać... ale tak się nie da. pomimo szczerych chęci i zamiarów nie wyrzucę z siebie strachu o przyszłość.
|
|
|
od naszej ostatniej rozmowy wiele się pozmieniało. zmieniłam całkowicie swoje życie. zmieniłam samą siebie. nie jestem już taka, jak kiedyś mnie zapamiętałeś. nie mam już tak niebieskich tęczówek, które wyglądały, jakby były wyblaknięte od łez. nie chodzę już z podpuchniętymi oczami, które kiedyś były widoczne na co dzień. teraz zakrywam wszystko za makijażem. nie przejmuję się co powiedzą ludzie, gdy zobaczą mój wyrazisty kolor włosów, teraz się cieszę z tego, że byłam w stanie zaryzykować i pójść na całość. nie przejmuję się tym, jaką mam figurę, bo wiem, że do każdej rzeczy trzeba mieć pewien dystans i ja się jego właśnie uczę. staram się trzymać z daleka od tych złych cech i zaczynam dostrzegać to coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam. staram się uśmiechać, gdy tylko podnoszę się z łóżka. powstrzymuję łzy, które czasami jeszcze chcą spłynąć po moich policzkach w tęsknocie za tobą. dostrzegam też coś czego wcześniej nie widziałam...
|
|
|
Duszę się tymi problemami, myślami oraz tęsknotą za ludźmi, którzy dla mnie już nie istnieją. Przestałam istnieć w świecie, gdzie fałszywość grała główną rolę, a zdrada była jej dublerem. Odeszłam z miejsc, gdzie kłamstwa były codziennością. Nie chciałam i nie chcę mieć już nic wspólnego z tym wszystkim. Zwyczajnie, przerosło mnie życie wśród oszustów. Ludzie potrafili mnie wykorzystać z tamtego otoczenia, ale nie zdawali sobie sprawy, że mam głowę na karku, a oczy wokół głowy. Nie byłam na nic ślepa, widziałam, jak ranili innych. Ja nie nadawałam się do tego świata. Wolałam odejść i rzucić to wszystko w niepamięć, aniżeli ranić mi najbliższych i zabijać swoje wnętrze, które i tak jest rozsypane na cząsteczki.
|
|
|
Nie potrafię już tak żyć. Dlaczego mam ciągle oszukiwać siebie i innych, że wszystko jest dobrze skoro tak naprawdę jest źle? Dlaczego mam grać, że moja twarz wyraża piękny uśmiech, kiedy serce wręcz gotuje się z bólu i rozpaczy? Skąd mam brać do tego wszystkiego siły, kiedy ledwo oddycham w tym świecie, wśród materialnych rzeczy oraz przewagi fałszywości i kłamstw? Może ktoś mi to powie skąd mam brać na to siły, skoro pomimo tego, że żyję, jakoś się utrzymuję na powierzchni to i tak jestem krytykowana, że źle robię?
|
|
|
|