|
rahim1177.moblo.pl
jak to tak ciężko zrozumieć powiem wprost. Kocham Cię !
|
|
|
jak to tak ciężko zrozumieć powiem wprost. Kocham Cię !
|
|
rahim1177 dodał komentarz: |
21 października 2011 |
|
w bezsensie odnaleźć sens to niesamowita zdolność. ; )
|
|
|
Dziś chciałabym podzielić się z Wami moja prawdziwą historią(w kilku częściach). Kiedy byłam mała miałam psa. Wabił się Betowen. Nie lubił On dzieci ale mimo wszystko latałam za nim, przytulałam Go, karmiłam i bawiłam się z Nim. Kiedy szłam do pierwszej komunii rodzice stwierdzili, że kupią mi jeszcze jednogo pieska. Pojechaliśmy na giełdę i oto jest. Ruda. Słodki spaniel. Otóż kiedy ja przywieźliśmy była jeszcze szczeniakiem. Od razu pokochała Betowena. Traktowała Go jak własnego ojca. Nie przesadzam.. Kiedy wychodziliśmy razem na spacery, Rudej odbijało jak szła z Nim. Wariowała na sam jego widok.
|
|
|
Nikt by się nie spodziewał, że tak szybko Go pożegnamy. Niestety.. Betowen miał raka kości. Nic się nie dało zrobić. Przeżyłam wtedy dramat ! Płakałam jak na pogrzebie własnej Matki kiedy zobaczyłam Go martwego, zimnego, sztywnego. Ruda usiłowała Go obudzić. Myślała, że tylko śpi. Ale On nie wstał ! Już nigdy ! Obie bardzo to przeżyłyśmy. Kilka lat po Jego śmierci, pewnego dnia zaczęło się coś dziać z Rudą … Tego dnia wymiotowała, słaniała się na nogach, nie mogła ustać ..
|
|
|
Było oczywiste, że coś się dzieje. Było już około 20. Mimo to zadzwoniłam do swojego weterynarza. Późna godzina mu nie przeszkadzała. Kazał przyjechać. Otworzył gabinet i weszłyśmy. Nie mógł stwierdzić co Jej jest. Podał zastrzyki i kazał ponownie wrócić jutro. Wróciwszy do domu delikatnie ułożyłam Moją Małą Księżniczkę na posłaniu i przykryłam. Czułam, że dziej się z nią coś złego. Całą noc siedziałam obok Niej, żeby wiedziała, ze ma u mnie wsparcie, i że Jej nigdy nie zostawię !
|
|
|
Następnego dnia było jeszcze gorzej. Jak najszybciej pojechałam do lecznicy . Dostała kroplówki i robili jej badania. Dalej nic nie potrafili stwierdzić. Czułam się okropnie nie mogąc Jej pomóc. Nie chciała jeść ani pic. Był to dla mnie koszmar. Mniej bolało mnie rozstanie z chłopakiem, niż choroba Mojego psa. Tyle razem przeszłyśmy, że nie wyobrażałam sobie życia bez Niej i nawet nie chciałam o tym myśleć.
|
|
|
Było bardzo ciężko. Jej stan pogarszał się. Nie chodziłam wtedy do szkoły tylko ciągle albo dzwoniłam do weterynarza albo on do mnie. Trzeba było zostawić ją na noc w lecznicy na kroplówce. To była koszmarna noc. Na drugi dzień myślałam, że jest jej już lepiej. Ale kiedy powoli wstała dziwnie wyglądała. Wpadała na różne rzeczy i ciągle się obijała albo wywracała. Załatwiłam jej butelkę ze smoczkiem żeby ułatwić je picie i jedzenie. Gotowałam jej kaszę manną lub inne rzeczy. 24 godziny na dobę byłam przy Niej.
|
|
|
W czwartek miałam wycieczkę. Musiałam na nią jechać, bo była opłacona a i tak Ruda leżała w lecznicy. Mama stwierdziła, że to nawet lepiej, bo nie będę myślała tylko o Niej. Jednak po seansie zadzwonił do mnie weterynarz. Dalej nie wiedział co Jej jest ale stwierdził jedno. Ruda nie widzi. Oślepła. Nie mogłam uwierzyć ! Niemożliwe ! Po rozmowie ręce mi się trzęsły, słowa nie mogłam powiedzieć i bezradna płakałam. Już nic nie przynosiło frajdy i chciałam wracać. Jechać już do Niej !
|
|
|
! Po powrocie szybko biegłam do lecznicy. Po drodze kupiłam smakołyki i już tam byłam. Pielęgniarka pokazał mi gdzie Ona jest. Kiedy weszłam nawet nie wiedziała, że jestem. Nie widziała mnie.. Kiedy przez łzy wyszeptałam ciche „Rudzia” Jej zamglone oczy nagle rozbłysły. Poznała mój głos. Przytuliłam się do Niej a Ona zaczęła skakać i lizać mnie ze szczęścia. Tego właśnie momentu nigdy nie zapomnę. Powiedziano mi, że jeszcze tylko jutro trzeba na zastrzyk przyjechać i to będzie koniec.
|
|
|
Nikt nie wiedział, czy odzyska wzrok. Najdziwniejsze było to, że Jej wyniki wszystkie były dobre. Badali wszystko ale nic nie wykazało. Do dziś weterynarze nie wiedza co Jej było i co było przyczyną. Wracając kiedy widziałam jak śpi na moich kolanach spokojnie w samochodzie uświadomiłam sobie jedno. Ta cząstka mnie, która na chwilę obumarła znów wróciła do życia. Dzisiaj Ruda ma się znakomicie
|
|
|
Wzrok się polepszył. Zagadka została niewyjaśniona. Każdego dnia dziękuję Bogu, że tak się to wszystko skończyło. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby Jej zabrakło. Chciałabym tez podziękować tym, którzy się zajmowali moim Psem !
Ruda. W moim sercu na do końca świata !
|
|
|
|