|
malablu.moblo.pl
i co...gry ciąg dalszy...smutne spojrzenie którego ja nie widze o którym mi donoszą obserwcja poziom max i uśmiech który nie powoduje nic dobrego. To wszystko co fundu
|
|
|
i co...gry ciąg dalszy...smutne spojrzenie, którego ja nie widze, o którym mi donoszą, obserwcja poziom max i uśmiech który nie powoduje nic dobrego. To wszystko co fundujesz sprawia, ze coś sie budzi...A JA TEGO NIE CHCĘ!!
|
|
|
Odgonić od siebie myśli złe, myśli błędne. Odrzucić to co powraca, odrzucić świat uczuć. Nie myśl!! Nie myśl! No kurwa....NIE MYŚL!! ;//
|
|
|
Muzyka... jedyne, prawdziwe odzwierciedlenie uczuć. Człowiek siedzi, czyta książkę, pochłonięty historią pewnego autora, gdy nagle do uszu napływa "były prawdy, choć nie całe"....I ten nagły ścisk w żołądku, ten głębszy oddech i głośniejsze przełknięcie śliny....Kurwa, on był, jest i ma być nikim w moim życiu. Tego chcę, to wiem. A jednak...muzyka wydobyła z głębi to co skrzętnie przykryłam innymi sprawami... W głowie jeden wielki syf? Boże proszę nie. Nie kolejny raz wokół tego samego, jakże marnego bohatera. Historia bez przyszłości...
|
|
|
[Cz.11] W ciągu 20 min człowiek potrafi Bogu naobiecywać różnych popraw, udoskonalania siebie, a może po prostu tez przez 20 min prosić „Boże nie rób tego, nie widzisz, tam moja mama jest, widzisz ją. NIE RÓB TEGO JEJ. Nie rób tego mi, bo to jeszcze nie ten czas i nie to miejsce. Jeszcze nie pokazałam wszystkiego, nie tak to ma się potoczyć, jeszcze trzeba wiele udowodnić”. I prawdą, Świętą prawdą jest, że dopiero gdy zawiedzie zdrowie, kiedy życie wypada z rąk, a Ty trzymasz je za malutki skrawek, to dopiero wtedy doceniasz co masz, że życie, na które co chwilę narzekasz, które daje ci w kość, jest najlepszym co możesz mieć. Obojętnie jakie by ono nie było, nigdy więcej nie powiesz „nie chce się żyć.” ………. cdn.
|
|
|
[Cz.10] Kwestia cieszenia się życiem. Powiem niewiele. Od 12go maja 2012 r. każda rzecz która mi się przytrafia wywołuje mój uśmiech. Od 13go maja, każdego poranka nie modlę się ( nie jestem, aż na tyle religijna, a może jestem zwyczajnie leniwa), ale wypowiadam jedno krótkie „Boże dziękuję”. Nie dziękuję za słońce, za piękny widok, lecz za jeszcze jeden dzień cieszenie się, jeszcze jeden dzień do przeżycia. I nie zrozumie tego nikt, komu nie było dane w głowie żegnać się z tym światem. I nikomu tego uczucia nie życzę. To było straszne, okropne, lecz również bardzo budujące.
|
|
|
[Cz.9] No więc dalej. Umiejętność docenienia tego co się ma i cieszenie się życiem. Z pierwszym u mnie dość kiepsko, z drugim ciut lepiej. Choć i w pierwszej kwestii dużo się ostatnio zmienia. Przestaję się bać, głośno mówić ludziom ile dla mnie znaczą. Nie boję się im dziękować za to co dla mnie robią, nie boję się okazywać jak jestem im wdzięczna za pomoc w odbudowywaniu szczęśliwej siebie. A przynajmniej tak mi się wydaję, ale któż z nas wie jak to wygląda z boku? Jeśli jest inaczej, jeśli jeszcze wciąż niedoceniam tego co dla mnie zrobiły te wyjątkowe w moim życiu osoby, jeśli nie są świadome mojej wdzięczności wobec nich i nie usłyszały dziękuję, to ja po porostu przepraszam. Jestem tylko człowiekiem i nie zawsze wychodzi mi wszystko tak jakbym chciała.
|
|
|
[Cz. 8]Bo prawdziwy przyjaciel to taki twój anioł stróż stąpający obok i potrafiący do ciebie przemówić. To kubeł zimnej wody, wylany na głowę w odpowiednim momencie, ale to też konfetti wystrzeliwane w chwili szczęścia, by uczynić ją jeszcze piękniejszą. Przyjaźń jest jedyną rzeczą, która nie powoduje w naszym życiu żadnych strat, kosztów. Daje naprawdę same zyski. Ta prawdziwa przyjaźń oczywiście. Najważniejsze to po prostu docenić ją
|
|
|
[Cz.7] Czyż to nie jest tak, że gdy dzieje się w twoim życiu coś wyjątkowo pięknego, dobrego to dzielisz się tym z wszystkim, krzyczysz całemu światu „o to jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi”, a kiedy cierpisz, to zwracasz się szeptem tylko do tej najbliższej osoby? Tak to jest właśnie przyjaźń. W moim życiu nie brakuje przyjaciół. Tych bliższych i tych dalszych, bo z przyjaźnią to też jest tak, że może być najlepsza, a może być zwyczajna, ale i ta i ta jest piękna. Przyjaźń to coś co w ostatnim czasie naprawdę pomogło mi inaczej spojrzeć na życie, pewne rzeczy zrozumieć, a pewne docenić.
|
|
|
[Cz. 6] No to jak z tą samotnością? Pisałam już wcześniej więc będzie krótko. Samotność dopada każdego czy tego chcesz czy nie. Z tą małą różnicą, że jednych raz na rok, a innych co drugi dzień. Najlepszy lek na samotność? Przyjaźń, oj tak.
Przyjaźń to coś, co na dzień dzisiejszy w moim życiu jest na miejscu drugim, zaraz po rodzinie. Choć sądzę, że w życiu 3 rzeczy idą w trójkę: Miłość=Rodzina=Przyjaźń. No bo tak, miłość życia, koniec końców staję się rodziną, a prawdziwa przyjaźń to też taka twoja rodzina. Im pozwala się na więcej, im pozwala się głębiej spoglądać w oczy, a przez nie do duszy. Im pozwala się na bycie podporą w chwili rozpaczy. Dziwisz, że tak napisałam? No to zastanów się.
|
|
|
[ Cz. 5] Z czasem do twego serca, a może tylko głowy, pukają nowe osoby, a potem to jakoś się toczy. Popełniasz błędy, wciąż jeszcze nie wprowadzasz w życie nauczki z przeszłości, coś się kończy, choć tak naprawdę nawet nie wiesz czy się w ogóle zaczęło. Fascynacja szybko mija, przychodzi następna, a czasem nie ma żadnej i wtedy włącza ci się samotność. I tak póki co to trwa. Podsumowując: kandydata na królewicza mego serca brak, poszukiwań nie wszczęto, dawny mieszkaniec serca odszedł w zapomnienie, zostawiając po sobie ogromny bagaż doświadczeń.
|
|
|
[Cz.4] Godne rozstanie? Naprawdę go chciałam. Jednak to musi leżeć w gestii dwóch osób, nie tylko jednej, bo każdy człowiek traci chęć godnego postępowania, gdy raz za razem pluje mu się w twarz. No i rozstanie i co dalej? Początkowo jakoś szału, zachwytu wolnością nie było. Z czasem przyszło zapomnienie o „miłości swojego życia”, co sprawnie zostało też mi ułatwione przez nikogo innego jak samą „miłość mojego życia”. Kiedy już nie pamiętasz o przeszłości to czas szybko ucieka. Siedzisz sama w pokoju i naprawdę nie pamiętasz jak to było, kiedy w tym samym pokoju siedzieliście tylko we dwoje. Nie wracasz do tego, nie wspominasz, bo pozwoliłaś temu odejść. I tak według mnie powinno być. Decydujesz się na koniec, to też pozwalasz odejść tej osobie, rozmyślaniom i wspomnieniom.
|
|
|
[Cz.3]No więc jak z tą miłością….no to w tej kwestii tak: 6-letni -pomimo wszystkich możliwych ze znanych mi prób dążenia do perfekcji – naprawdę niepoważny związek. Zakochało się dwóch dzieciaków w sobie i chciało tą miłość przeciągnąć przez całe życie. Niemożliwe do spełnienia. Więc nie warto wierzyć w te wszystkie obrazki pokazujące prawdziwą miłość od dziecka do starości, bo to zwyczajna bujda na resorach jest i tyle. Czy dziś tęsknie za tym co było, czy nie żałuję? Nie. Z tym człowiekiem naprawdę nie mogło mnie spotkać więcej nic dobrego. Po prostu gdzieś tam w pewnym momencie drogi się rozeszły i tyle.
|
|
|
|