|
julieczka001.moblo.pl
Niedziela rano podnoszę głowę która pęka z powodu wielkiego kaca. Biorę telefon w rękę by sprawdzić która godzina. Dochodzi 9:00. Spoglądam w bok leżysz obok a na
|
|
|
Niedziela rano, podnoszę głowę, która pęka z powodu wielkiego kaca. Biorę telefon w rękę, by sprawdzić, która godzina. Dochodzi 9:00. Spoglądam w bok, leżysz obok, a na twarzy masz wypisany zadowalający lekki uśmiech, w swojej dłoni trzymasz moją dłoń. Znowu to samo, znowu kac moralny
|
|
|
Znowu wyrzuty sumienia. Przecież obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie spędzę z nim żadnej nocy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, a takie wybryki komplikują tylko sprawy. A jednak, jednak kolejny raz dałam ponieść się szaleństwu i chwili. Jednak kolejny raz znów nam było dobrze.
|
|
|
Te nasze bitwy na poduszki, to, co uwielbiam. Ale czy zawsze muszą kończyć się buziakiem w moje czoło???
|
|
|
Nie znam bardziej wyluzowanego, miłego, żartobliwego, imprezowego, kochanego... faceta na świecie, niż ty!!!
|
|
|
Znowu napada mnie ten histeryczny płacz, bo wszystko jest do dupy, bo ty tak naprawdę nie jesteś mój. A ty przytulasz mnie do siebie i mówisz - Nie rycz mała, wszystko będzie dobrze, to pewnie ten dzień, który zdarza się u Ciebie raz w miesiącu. A ja zaczynam głośno wyć w twoich ramionach, bo ty nic nie rozumiesz.
|
|
|
-Głowa do góry skarbie - mówisz. Podnoszę ją, spoglądam w twoje oczy i wiem, że jest już dobrze. Bo jesteś przy mnie
|
|
|
Znów ten strach, że coś Ci się stało, godziny wydzwaniania do Ciebie i słuchania abonent czasowo nie dostępny. - Cholera, co jest? - Zadaję sobie, co po chwile to pytanie. Przecież ty nigdy nie wyłączasz telefonu. Dochodzi godzina 22. Na ekranie mojego samsunga wybija Twoje imię. Z drżeniem rąk wduszam zieloną słuchawkę. - Co jest mała, chciałaś coś - mówisz z tym swoim entuzjazmem w głosie? - Nie nic szczególnego - a złość mnie rozrywa od środka.
|
|
|
Twoja twarz znów dotknęła mego policzka. Już chciałam coś powiedzieć, już miałam wydobyć z siebie jakieś słowo lecz nie mogłam. Poczułam znowu ten strach, stanęło przede mną ryzyko. Musiałam wybierać, zostawić wszystko tak jak jest i mieć prawdziwego przyjaciela. Lub powiedzieć, co leży mi na sumieniu, a wtedy straciłam bym kumpla lub zdobyła szczęście, o którym od dawna marze.
|
|
|
Stałeś nade mną w bezruch, patrzyłeś w moje oczy. Wiedziałam, czego chcesz, lecz widziałam w twym spojrzeniu te niepewność. Chciałam podejść bliżej i pocałować cię. Byłam pewna, że tego chcesz. Znałam Cię przecież tak dobrze. Mogłam też wyjść by nie żałować później tego, co się stało. Obeszłam Cię i wyszłam. Teraz żałuję, ale tego, że nie zostałam...
|
|
|
Znowu jesteś przymnie, znowu czuję Twoje dłonie na mym ciele, całujesz w czoło, łapiesz mnie za rękę, pytasz czy wszystko w porządku? Odpowiadam: Tak. Ale tak naprawdę nic nie jest w porządku. Czy ty ciągle musisz być taki nadopiekuńczy jak przyjaciel, a nie jak facet mojego życia?
|
|
|
-Kocham Cię - już chciałam to wydusić z siebie, gdy siedzieliśmy w ciszy. -Po pracy jedziemy na imprezę, co ty na to - weszłeś mi w słowo, moje plany legły w gruzach.
|
|
|
Przyjaciel, który daje ci wiele radości, i szczęścia. Facet, przez którego tak bardzo cierpisz.
|
|
|
|