Niedziela rano, podnoszę głowę, która pęka z powodu wielkiego kaca. Biorę telefon w rękę, by sprawdzić, która godzina. Dochodzi 9:00. Spoglądam w bok, leżysz obok, a na twarzy masz wypisany zadowalający lekki uśmiech, w swojej dłoni trzymasz moją dłoń. Znowu to samo, znowu kac moralny
|