|
g-r-y-f.moblo.pl
Wyrzuć na mnie brud i wyhoduj chwasty Chodzi o pierdolenie świata wyjmij z niej dziecko Ta moje życie to dziwka ale nic o niej nie wiesz Byłem w piekle i z powro
|
|
|
Wyrzuć na mnie brud i wyhoduj chwasty
Chodzi o pierdolenie świata, wyjmij z niej dziecko
Ta, moje życie to dziwka, ale nic o niej nie wiesz
Byłem w piekle i z powrotem, mogę pokazać ci bilety
Zwijam Sweety, palę Sour
Ożeniłem się z tą grą, ale ona złamała obietnice
To dlatego moje wersy są wypełnione butelkami
A moje noce spędzam pośród otwartych Biblii
|
|
|
Znowu mam doła, i to dziwne bo nadal pisze optymistyczne piosenki,teksty..
Nie chce znowu popełniać tego jebanego błęduu ! Jak w jakiejś depresji. Kurwa mać !
Sam nie dam rady ..
|
|
|
Boję się, że przez to.. ty dobrze wiesz przez co..
boję się, że moge Cię stracić.. ; (
|
|
|
Chcę tego, że gdy będę cię potrzebował będziesz przy mnie. Chce żebyś sama widziała kiedy potrzebuje pomocy, np. własnie w tej chwili, gdy jestem pewnie krok od uzależnienia, za pierwszym razem miałem to samo.. Chce też tego, że gdybym w to popadł, wyciągniesz mnie z tego. Chce żebyś kochała mnie jak nigdy nikogo, i żebyś była ze mną całe życie ; ****
|
|
|
Obiecaj mi, że kiedy się załamię
I otworzę się przed tobą nie będę popełniał błędów
|
|
|
Nikt mnie nie zna, jestem zimny, chodzę własnymi drogami
Ale to tylko i wyłącznie moja wina, takie życie wybrałem
|
|
|
Wołasz mnie?
Próbujesz do mnie dotrzeć?
Wyciągasz do mnie rękę?
Ja wyciągnę ją do ciebie
|
|
|
Ostatnio trudno było mnie złapać
Zbyt długo byłem sam
Każdy z nas ma swój własny świat
Gdzie może być sam
|
|
|
Wiem, że mnie pragniesz kochanie, myślę, że ja ciebie też.
|
|
|
Gdzie moi gangsterzy i wszyscy moi bandyci?
Podnieś ich ręce i pokaż trochę miłości
A ja witam cię w mieście
Powiedziałem że witam cię w mieście
Każde miejsce, gdzie idziemy
Człowieku, wszędzie się kołyszemy
Pytamy wokół i wszyscy znają Gryfa Pytamy, co jest dobre, mówią, że Gryf
|
|
|
Czasami się złoszczę, bo jeszcze nigdy nie wybuchłem
Wydaje mi się, że dorosłem, ale wciąż brakuje mi jaj
Nie jestem szanowany, brak we mnie życia
Napięcie jest zbyt wysokie, stary, staram się robić to, co najlepsze
Próbuję, siedzę w samotności i płaczę
Ej, nie ściemniam, nie ma chwili
Bym nie modlił się do niebios, błagam cię Boże
Nie pozwól mi narzekać, nie pozwól, abym nie miał stałej pracy
Mam nadzieję, że mnie słyszysz, bracie, gdziekolwiek jesteś
Ej, stary, mówię ci, zastawiam jutro tą przyczepę
Powiem matce, że ją kocham, pocałuję siostrę na pożegnanie
Powiem jej, że będę w pobliżu, jeśli tylko będzie mnie potrzebować
Ale muszę się stąd wydostać, to jedyny sposób, jaki znam
Wrócę po ciebie, kiedy zniszczę już wszystko, co mam
Zrobię to sam
|
|
|
Chodzę po torach kolejowych, staram się odzyskać
ducha, którego kiedyś utraciłem; Jednak wracam do tego samego gówna
Do tej samej fabryki, w tych samych spodniach
Staram się dogonić rap, muszę wyrwać się stąd jak najszybciej
Obmyślić nowy plan, mamcia ma nowego faceta
Biedna siostrzyczka, ona nic nie rozumie
Siedzi przed telewizorem, wciska nos w poduszkę
Maluje coś dopóki kredka się nie kończy
Koloruje swojego starszego brata i matkę
Ale nigdy nie mówi, co tak naprawdę siedzi w jej małej główce
Chciałbym być takim ojcem, którego żadne z nas nie miało,
Lecz nadal uciekam przed czymś, czego tak bardzo nie chciałem!
|
|
|
|