 |
Chciałabym wrócić do czasów, kiedy byłam małym, radosnym dzieckiem, które najbardziej na świecie kochało swoich rodziców, a nie melanże ze znajomymi. Bo pomimo, że uwielbiam w każdy weekend wyjść z przyjaciółmi na melanż, to brakuje mi tej więzi, którą kiedyś miałam ze swoimi rodzicami. brakuje mi tego, że matka już nawet nigdy nie powie do mnie, że jestem jej oczkiem w głowie, brakuje mi tego, że z ojcem już nie rozmawiam tyle co dawniej, brakuje mi tego, że nie zwierzam im się ze swoich problemów, brakuje mi tej miłości, którą kiedyś od nich dostawałam.
|
|
 |
Znów w głowie kłębią mi się różnorodne myśli, nie mogę nabrać tchu, a serce bije jak oszalałe, a to wszystko przez to, że znowu pojawiłeś się w moim życiu i wywróciłeś je do góry nogami.
|
|
 |
Kiedyś sądziłam, że skoro odszedł ode mnie chłopak oraz zaraz za nim przyjaciele, to moje życie się skończyło. siedziałam wtedy samotnie w pokoju i słuchałam
rapowych piosenek. zrozumiałam wtedy, że jednak wcale tak nie jest, nawet jeśli odejdą od nas osoby, które są dla nas całym światem to nasze życie się nie kończy, wręcz przeciwnie,
dopiero zaczyna, bo Bóg zamiast tych fałszywych osób, przysyła nam inne, wspaniałe osoby i dopiero wtedy zaczynamy być na prawdę szczęśliwi.
|
|
 |
[3]Złożyłam mu na ustach pocałunek i wyszeptałam mu do ucha, łamiącym się głosem, że również
go bardzo kochałam, jednak też bałam się mu to wyznać. Kiedy przyszłam na drugi dzień, jego już nie było, zostawił tylko list, w którym opisywał jak bardzo
by chciał dalej cieszyć się życiem razem ze mną, ale najwidoczniej tak musiało być...
|
|
 |
[2]- Kochałem cię, na prawdę cię kochałem, zmieniłaś całe moje życie i nigdy ci tego
nie wyznałem, bo bałem się odrzucenia, nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni, ale teraz kiedy już umieram.. nie mam nic do stracenia, chce żebyś wiedziała
ile dla mnie znaczysz.. - powiedział pewnego, mroźnego dnia, widziałam w jego oczach strach i lęk, ale również miłość. - żałuję, że w takich okolicznościach
ci to mówię, ale jutro mnie już nie będzie kiedy tu przyjdziesz, w nocy odejdę do swojego ojca i do Boga, nie boję się śmierci, bo wiem, że jeszcze się kiedyś
spotkamy, ja będę na ciebie czekał, a kiedy do mnie przyjdziesz, będę pełen radości. A teraz żyj i nie martw się o mnie, będę z ojcem, który odszedł tak
samo jak ja, również zmarł przez raka, kiedy miałem 9 lat.
|
|
 |
[1]Pamiętam tamten dzień, kiedy leżałeś w szpitalu, a ja siedziałam obok ciebie, ciągle, cały czas, nie opuściłam cię, a ty pomimo wszystko cierpiałeś, choroba
cię męczyła, powoli pożerała, powoli odchodziłeś.. a ja dalej byłam przy tobie i cierpiałam razem z tobą. kiedy spałeś, ja patrzyłam na ciebie i płakałam, ale
kiedy już się budziłeś - chciałam udawać twardą, nie mogłam dać oznaki strachu, bólu bo chciałam cię podtrzymać na duchu, przecież ja nie mogłam przestać
wierzyć, że wyzdrowiejesz, jednak po czasie, wątpiłam, ale dalej oszukiwałam samą siebie, że przecież będzie jak kiedyś, dalej będziemy mogli się śmiać i płakać,
zwierzać się sobie i poamgać wzajemnie, ale to już nie wróci, nigdy, nigdy...
|
|
 |
Znowu śnił mi się tamten dzień, jego ostatnie pożegnanie z całym światem, z najbliższą rodziną, przyjaciółmi i ze mną. ciągle śni mi się to
samo, on leżący w trumnie, otoczony dużą ilością ludzi i ja, stojąca jak najdalej, ale również najbardziej cierpiąca. nie płakałam, po prostu
nauczyłam się, że lepiej cierpieć wewnętrznie i uniknąć tych wszystkich ludzkich spojrzeń. wszyscy odeszli, wrócili do swoich domów jakby
nigdy nic się nie stało, a ja podeszłam do jego grobu i wreszcie rozpłakałam się, uwolniłam swoje całe cierpienie i płakałam bardzo długo.
kiedy już się obudziłam, byłam cała oblana potem, a po oczach spływała mi wielka ilość łez, usiadłam na łóżku i nie mogłam się uspokoić,
zobaczyłam na ziemi leżącego bardzo dużego misia, który mi podarował, uśmiechnęłam się i nagle w głowie przeleciało mi setki wspomnień
związanych z Danielem. położyłam się na łóżku i wspominałam to wszystko co z nim przeżyłam.
|
|
 |
Z dnia na dzień z moją psychiką jest coraz gorzej, coraz częściej chcę skończyć ze sobą, ze swoim życiem i odejść, jak najszybciej, jednak
jestem cholernym tchórzem, bo pomimo wszystkiego, boję się tego i nie daję rady. przyjaciele, ci wszyscy na których myślałam, że mogę
liczyć zawsze, odeszli, kiedy miałam problem, kiedy zwróciłam się do nich z pomocą. rodzina, kocham ją z całego serca jednak coraz częściej
myślę, że nie mogę jej ufać, że nie obchodzą ją moje losy. i tak żyję, z dnia na dzień i coraz bardziej się przez to staczam.
|
|
 |
-Cześć- usłyszałam ciche,nieśmiałe powitanie zza pleców,odwróciłam się i zamarłam,zobaczyłam tam swoją dawną przyjaciółkę.
-Siema-powiedziałam do niej oschle i rzuciłam jej chłodne spojrzenie.-Możemy pogadać?-spytała jeszcze bardziej nieśmiało.
-Nie mamy o czym,ale luz,jak chcesz-rzuciłam tylko.-Mamy, o naszej przyjaźni, tęsknię za tobą. - spojrzała mi głęboko w oczy, jednak
po chwili speszyła się, gdy zobaczyła moje lekceważące spojrzenie. - O naszej przyjaźni ? dziewczyno, o czym ty mówisz? o jakiej przyjaźni ?
jeśli mianem przyjaciela określa się osobę, która przychodzi do ciebie wtedy kiedy ma się problem, a odchodzi jak już będzie wszystko okej,
do innych to ja mam w dupie taką przyjaźń ! - niemalże wykrzyczałam jej to prosto w twarz . - Ale.. ja na prawdę chcę to wszystko naprawić .
- powiedziała bardzo cicho . - Trochę za późno kochaniutka . - Przerwałam i zaśmiałam się jej prosto w twarz po czym odeszłam. Nie chcę
mieć takich przyjaciół, zbyt wielu już ich było w moim życiu.
|
|
|
|