 |
"- Masz pojęcie jak ponętnie teraz wyglądasz?
Celowo przygryzam wargę i kręcę głową. Zamyka na chwilę oczy, a kiedy je otwiera, ciskają gromy. Podchodzi do mnie i kładzie ręce na ścianie windy po obu stronach mojej głowy. Jest tak blisko jak może być bez dotykania mnie.
Odchylam głowę do góry żeby spotkać jego wzrok, a on schyla się i ociera swój nos o mój. To jedyny łączący nas dotyk. Jestem taka napalona w odosobnieniu tej windy.. z nim.. Pragnę go.. teraz!
- Myślę, że pani wie, panno Steele. Myślę, że lubi pani doprowadzać mnie do szaleństwa.."
|
|
 |
"Rozgląda się dziko. Szukając czego? Natchnienia? Boskiej interwencji? Nie wiem.
– Nie możesz odejść. Ano, kocham cię!
– Ja ciebie też kocham, Christianie, ale...
– Nie... nie! – powtarza z rozpaczą i obiema dłońmi chwyta się za głowę.
– Christianie...
– Nie. – Wzrok ma spanikowany i nagle pada przede mną na kolana. Głowę ma opuszczoną, dłonie
na udach. Bierze głęboki oddech i nieruchomieje.
Że co?!
– Christianie, co ty robisz?
Wzrok nadal ma wbity w ziemię.
– Christian! Co robisz? – powtarzam piskliwie. Nie rusza się. – Christian, spójrz na mnie! – nakazuję
spanikowana.
Bez wahana podnosi głowę i patrzy na mnie spokojnie swymi szarymi oczami – jest niemal pogodny...
wyczekujący.
O kurwa... Christian Uległy."
|
|
 |
"On delikatnie pomaga mi wejść na stół. Klękam przed nim, zaskoczona własną gracją. Teraz oczy mamy na tym samym poziomie. Przesuwa dłońmi po moich udach, łapie za kolana i rozsuwa mi nogi. Staje dokładnie naprzeciwko mnie. Wygląda bardzo poważnie, oczy ma pociemniałe... pełne pożądania.
– Ręce za plecy. Zamierzam skuć cię kajdankami. -
Wyjmuje z kieszeni skórzane kajdanki i sięga za moje plecy. A więc zaczyna się. Dokąd zabierze mnie tym razem?"
|
|
 |
I. "– On ma potrzeby. Potrzeby, których ty w żadnym razie nie zaspokoisz – oświadcza triumfująco.
– A co ty wiesz o jego potrzebach? – warczę. Wzbiera we mnie oburzenie, podsycane przypływem adrenaliny. Jak ta pieprzona dziwka śmie prawić mi tu kazania? – Jesteś nikim innym jak molestującym nieletnich zboczeńcem, i gdyby to zależało ode mnie, cisnęłabym cię do siódmego kręgu piekieł i odeszła z uśmiechem. A teraz zejdź mi z drogi, a może sama cię muszę usunąć?
– Popełniasz wielki błąd, moja damo. Jak śmiesz krytykować nasz styl życia? Nic o nim nie wiesz i nie masz pojęcia, w co się pakujesz. A jeśli sądzisz, że będzie szczęśliwy z myszatą naciągaczką twojego pokroju...(...)
|
|
 |
II. (...) Tego już za wiele! Chluszczę jej resztą mojego martini w twarz.
– Nie waż się mówić mi, w co się pakuję! – krzyczę. – Kiedy to w końcu do ciebie dotrze? To nie twoja cholerna sprawa!
Wpatruje się we mnie zaszokowana, wycierając z twarzy lepki płyn. Mam wrażenie, że zaraz się na mnie rzuci, ale nagle robi gwałtowny krok do przodu, gdy drzwi się otwierają.."
|
|
 |
1. "Christian szykuje się na dole, więc cały pokój jest dla mnie. Oprócz sukienek w szafie mam także szuflady pełne nowej bielizny. Wybieram czarny gorset bez ramiączek: pięćset czterdzieści dolarów. Jest wykończony srebrną tasiemką, a do kompletu ma miniaturowe figi. Do tego pończochy samonośne
w cielistym kolorze, tak delikatne, jakby utkano je z czystego jedwabiu. O rany, są... zmysłowe... i nawet podniecające...
Sięgam właśnie po sukienkę, kiedy bezceremonialnie wchodzi Christian. Hola, a zapukać to nie można? Staje jak skamieniały, wpatrując się we mnie wygłodniałym wzrokiem. Mam wrażenie, że nie tylko policzki oblewa mi szkarłatny rumieniec. Christian ma na sobie białą koszulę i czarne spodnie od garnituru. W wycięciu rozpiętego kołnierzyka dostrzegam ślad szminki.
– W czym mogę pomóc, panie Grey? Zakładam, że cel pańskiej wizyty jest inny niż bezmyślne wgapianie się we mnie? (...)
|
|
 |
2. (...) – To bezmyślne wgapianie bardzo mi się podoba, dziękuję, panno Steele – mruczy, robiąc krok do przodu i pożerając mnie wzrokiem. – Przypomnij mi, abym wysłał podziękowania Caroline Acton.
Marszczę brwi. A co to za jedna?
– Osobista stylistka u Neimana – mówi, odpowiadając na moje niewypowiedziane na głos pytanie.
– Och.
– Rozproszył mnie ten widok.
– Właśnie widzę. Czego chcesz, Christianie? – Posyłam mu rzeczowe spojrzenie.
Uśmiechając się, wyjmuje z kieszeni srebrne kulki, a ja nieruchomieję. O cholera! Chce dać mi klapsy?
Teraz? Dlaczego?"
|
|
 |
Samotny, deszczowy wieczór.. nie ma co oglądać.. nie ma co czytać.. nie ma co..
|
|
 |
2. (...)Drzwi windy zamykają się i wiezie mnie w dół i do mojego osobistego piekła.."
|
|
 |
1. "Obracam się z powrotem do Christiana. Dzielą nas cztery stopy. Robi krok w przód, a ja cofam się instynktownie. Zatrzymuje się i udręka na jego twarzy jest prawie namacalna, jego szare oczy płoną.
- Nie chcę żebyś wychodziła.- Mamrocze, jego głos jest pełen tęsknoty.
- Nie mogę zostać. Wiem, czego chcę, a ty nie możesz mi tego dać. A ja nie mogę dać ci tego, czego potrzebujesz.
Robi kolejny krok w przód, a ja podnoszę ręce.
- Nie, proszę.- Odsuwam się od niego. Nie ma takiej opcji żebym teraz zniosła jego dotyk, to by mnie zabiło.- Nie mogę.
Chwytam plecak i walizkę i kieruję się do foyer. Idzie za mną, ale zachowuje odpowiednią odległość. Naciska przycisk do windy i drzwi otwierają się. Wchodzę do środka.
- Do widzenia, Christian.
- Ana, do widzenia.- Mówi łagodnie i wygląda na całkowicie, całkowicie załamanego, mężczyzna w agonalnym bólu- ja tak czuję się w środku. Odrywam od niego wzrok zanim zmienię zdanie i spróbuję go pocieszyć. (...)"
|
|
 |
"Chwyta moją brodę i całuje mnie brutalnie, potem wstaje i wyciąga rękę żeby pomóc mi usiąść. Spoglądam na foliowe opakowanie obok mnie.
- Zawsze przygotowany.- Szepczę.
Patrzy na mnie zdezorientowany kiedy zapina rozporek. Podnoszę puste opakowanie.
- Mężczyzna może mieć nadzieję, Anastasio, a nawet marzenia i czasami jego marzenia się spełniają.
Brzmi dziwnie, jego oczy płoną. Po prostu nie rozumiem. Moja po orgazmiczna poświata znika szybko. O co mu chodzi?
- Więc, to na twoim biurku, to było marzenie?"
|
|
 |
"Nagle wstaje, zaskakując mnie, i sadza mnie na fortepianie. Stopami dotykam klawiszy, wydobywając z nich fałszywie brzmiące dźwięki. Christian rozsuwa mi kolana, po czym chwyta za dłonie.
– Połóż się – nakazuje, trzymając mi mocno dłonie, a ja się kładę. Nakrywa jest twarda i zimna.
Puszcza mnie i rozsuwa mi nogi jeszcze szerzej. Moje stopy wygrywają najwyższe i najniższe dźwięki. O rany. Wiem, co zamierza zrobić, i to wyczekiwanie... Jęczę głośno, gdy całuje moje kolano, by chwilę później przesuwać się w górę uda. Podciąga materiał koszuli jeszcze wyżej, muskając nim moją uwrażliwioną skórę. Zamykam oczy i całkowicie mu się oddaję, gdy jego usta docierają do ..."
|
|
|
|