głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika wannascreamout

kiedyś to do mnie przychodziłeś na lekcje  mówiąc nauczycielowi  który właśnie prowadził zajęcia  że masz zajebiście ważną misję do załatwienia  będącą sprawą  życia lub śmierci. on stał jak wmurowany  patrząc na Ciebie jak na kosmitę. Ty podbiegałeś do mojej ławki i kładłeś na Niej małą  zwiniętą karteczkę. nie mogąc od tak sobie pójść  całowałeś mnie lekko. wychodząc za drzwi  patrzyłeś na mnie  a na koniec krzyczałeś głośne 'kocham Cię!'. siedziałam  do dzwonka  z uśmiechem na twarzy  wciąż ściskając w ręce liścik 'to do wieczora  kotek. ♥'.

definicjamiloscii dodano: 29 października 2010

kiedyś to do mnie przychodziłeś na lekcje, mówiąc nauczycielowi, który właśnie prowadził zajęcia, że masz zajebiście ważną misję do załatwienia, będącą sprawą, życia lub śmierci. on stał jak wmurowany, patrząc na Ciebie jak na kosmitę. Ty podbiegałeś do mojej ławki i kładłeś na Niej małą, zwiniętą karteczkę. nie mogąc od tak sobie pójść, całowałeś mnie lekko. wychodząc za drzwi, patrzyłeś na mnie, a na koniec krzyczałeś głośne 'kocham Cię!'. siedziałam, do dzwonka, z uśmiechem na twarzy, wciąż ściskając w ręce liścik 'to do wieczora, kotek. ♥'.

miała w poważaniu fakt  że postępuje niewłaściwie. zadała sobie tylko pytanie  jakie to ma znaczenie? On i tak nie wróci.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

miała w poważaniu fakt, że postępuje niewłaściwie. zadała sobie tylko pytanie, jakie to ma znaczenie? On i tak nie wróci.

nie sądziła  że kiedykolwiek to zrobi. jednak  stała tam  przed Nim. a On trzymał dłoń na policzku  po tym jak sprzedała Mu ostrego plaska.   co to miało znaczy?   zapytał  próbując się opanować  i Jej nie oddać.   mniej więcej to  co Ty robisz z tyłkiem każdej.. dziuni.   wyjaśniła.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

nie sądziła, że kiedykolwiek to zrobi. jednak, stała tam, przed Nim. a On trzymał dłoń na policzku, po tym jak sprzedała Mu ostrego plaska. - co to miało znaczy? - zapytał, próbując się opanować, i Jej nie oddać. - mniej więcej to, co Ty robisz z tyłkiem każdej.. dziuni. - wyjaśniła.

całował mnie  nie zdając sobie sprawy  od jak dawna tego pragnęłam.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

całował mnie, nie zdając sobie sprawy, od jak dawna tego pragnęłam.

wracaliśmy około dwudziestej drugiej  z szóstego już spaceru w tym tygodniu.   tak nawiasem  czemu ni stąd  ni zowąd  zacząłeś się ze mną spotykać? kiedy ostatnio byłeś z ekipą?   zapytałam  przerywając powiedzmy pięciosekundową ciszę. myślałam nad tym pytaniem już jakiś czas.   bez powodu.   odparł  bez emocji.   usiądźmy.   poprosiłam Go  kiedy zbliżaliśmy się do kolejnej ławki. spełnił moją prośbę. wyjęłam z kieszeni rękawiczki  i założyłam je na dłonie.   zimno Ci?   zapytał z czułym spojrzeniem. pokręciłam przecząco głową. wtedy zsunął się z ławki  i kucnął przy mnie  opierając dłonie na moich kolanach.   mam nieczyste zamiary co do Ciebie.   szepnął  uwodzicielsko. uśmiechnęłam się.   zaciągniesz mnie w krzaki  zgwałcisz i pozwolisz zamarznąć? a może wynajmiesz pokój w hotelu  spędzimy upojną noc  naćpam się nadzieją na to  że coś między Nami będzie  a rano obudzę się sama w łóżku?   podsunęłam z uśmiechem.   gorzej. planuję nigdy nie przestać Cię kochać.   szepnął  niepewnie.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

wracaliśmy około dwudziestej drugiej, z szóstego już spaceru w tym tygodniu. - tak nawiasem, czemu ni stąd, ni zowąd, zacząłeś się ze mną spotykać? kiedy ostatnio byłeś z ekipą? - zapytałam, przerywając powiedzmy pięciosekundową ciszę. myślałam nad tym pytaniem już jakiś czas. - bez powodu. - odparł, bez emocji. - usiądźmy. - poprosiłam Go, kiedy zbliżaliśmy się do kolejnej ławki. spełnił moją prośbę. wyjęłam z kieszeni rękawiczki, i założyłam je na dłonie. - zimno Ci? - zapytał z czułym spojrzeniem. pokręciłam przecząco głową. wtedy zsunął się z ławki, i kucnął przy mnie, opierając dłonie na moich kolanach. - mam nieczyste zamiary co do Ciebie. - szepnął, uwodzicielsko. uśmiechnęłam się. - zaciągniesz mnie w krzaki, zgwałcisz i pozwolisz zamarznąć? a może wynajmiesz pokój w hotelu, spędzimy upojną noc, naćpam się nadzieją na to, że coś między Nami będzie, a rano obudzę się sama w łóżku? - podsunęłam z uśmiechem. - gorzej. planuję nigdy nie przestać Cię kochać. - szepnął, niepewnie.

chłopaki postanowili trochę poznęcać się nad dziewczynami na jednej z przerw. wzięli pineski  i pokazywali je dziewczynom  wbije w palce  czy za skórę. wszystkie piszczały. niektóre płakały. mnie cała zabawa omijała  bo musiałam iść po jakieś tam dokumenty dla Naszej pani. pomimo wszystko  to była długa przerwa  a ja po okołu 7 minutach wróciłam. podszedł do mnie  z dwoma kolesiami  z którymi za dobrze się nie znam  tylko z imienia. raz  czy dwa  gadaliśmy. w bezczelny sposób przystawili mi swoje dłonie pięć centymetrów od twarzy. przez głowę  patrząc na to  przeszła mi tylko jedna myśl   'kretyni'. zaśmiałam się. opuścili ręce  i spojrzeli na mnie zdezorientowani.   myślicie  że sześć dłoni  każda zawierająca około piętnaście lekko przyczepionych szpilek  robi na mnie wrażenie?   zapytałam drwiąco  po czym sięgnęłam po Jego dłoń. wyciągnęłam zupełnie niedelikatnie jednego z tych śmiesznych patyczków i wbiłam go sobie w dłoń.   i kto tu jest hardcorem?   uśmiechnęłam się.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

chłopaki postanowili trochę poznęcać się nad dziewczynami na jednej z przerw. wzięli pineski, i pokazywali je dziewczynom, wbije w palce, czy za skórę. wszystkie piszczały. niektóre płakały. mnie cała zabawa omijała, bo musiałam iść po jakieś tam dokumenty dla Naszej pani. pomimo wszystko, to była długa przerwa, a ja po okołu 7 minutach wróciłam. podszedł do mnie, z dwoma kolesiami, z którymi za dobrze się nie znam, tylko z imienia. raz, czy dwa, gadaliśmy. w bezczelny sposób przystawili mi swoje dłonie pięć centymetrów od twarzy. przez głowę, patrząc na to, przeszła mi tylko jedna myśl - 'kretyni'. zaśmiałam się. opuścili ręce, i spojrzeli na mnie zdezorientowani. - myślicie, że sześć dłoni, każda zawierająca około piętnaście lekko przyczepionych szpilek, robi na mnie wrażenie? - zapytałam drwiąco, po czym sięgnęłam po Jego dłoń. wyciągnęłam zupełnie niedelikatnie jednego z tych śmiesznych patyczków i wbiłam go sobie w dłoń. - i kto tu jest hardcorem? - uśmiechnęłam się.

zostawiłeś mi coś  czego najbardziej chciałabym się pozbyć. wspomnienia.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

zostawiłeś mi coś, czego najbardziej chciałabym się pozbyć. wspomnienia.

obudziła się w sobotę trochę po 14. zmęczona. życiem.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

obudziła się w sobotę trochę po 14. zmęczona. życiem.

wszyscy mówią  że jest wcieleniem zła. totalnym przeciwieństwem ideału. pije. pali. źle się uczy. kradnie. jest wulgarny. z czasem  i ja zaczęłam tracić poczucie  czemu Go kochałam. a wtedy tak doskonale to wiedziałam.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

wszyscy mówią, że jest wcieleniem zła. totalnym przeciwieństwem ideału. pije. pali. źle się uczy. kradnie. jest wulgarny. z czasem, i ja zaczęłam tracić poczucie, czemu Go kochałam. a wtedy tak doskonale to wiedziałam.

przyszłam do Niego w środku nocy. na szczęście ma pokój  na parterze  więc obeszło się bez budzenia Jego rodziców. zapukałam w okno.   co Ty tu robisz?   zapytał ściszonym tonem.   wiecznie nie masz dla mnie czasu  więc przychodzę teraz.   odpowiedziałam  szczerząc zęby w uśmiechu.   idiotka.   podsumował. uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.   a po co przychodzisz?   ahh  no tak. a miałam nadzieję  że jednak nie będę musiała Mu tego mówić.   bo uważam  że to jest po prostu nie fair. bo ja tak  jak Ona teraz  byłam Twoją dziewczyną. przez długi czas. tylko mnie nie kochałeś. i to mnie boli  wiesz?   wyrzuciłam z siebie.   wiem. wiem  przepraszam!   mówił  przyznając się do błędu. chciał  kontynuować  jednak Mu przerwałam.   tyle wystarczy. słodkich snów  skar  ee. po prostu słodkich. do jutra.   powiedziałam  i ruszyłam do domu.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

przyszłam do Niego w środku nocy. na szczęście ma pokój, na parterze, więc obeszło się bez budzenia Jego rodziców. zapukałam w okno. - co Ty tu robisz? - zapytał ściszonym tonem. - wiecznie nie masz dla mnie czasu, więc przychodzę teraz. - odpowiedziałam, szczerząc zęby w uśmiechu. - idiotka. - podsumował. uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. - a po co przychodzisz? - ahh, no tak. a miałam nadzieję, że jednak nie będę musiała Mu tego mówić. - bo uważam, że to jest po prostu nie fair. bo ja tak, jak Ona teraz, byłam Twoją dziewczyną. przez długi czas. tylko mnie nie kochałeś. i to mnie boli, wiesz? - wyrzuciłam z siebie. - wiem. wiem, przepraszam! - mówił, przyznając się do błędu. chciał, kontynuować, jednak Mu przerwałam. - tyle wystarczy. słodkich snów, skar, ee. po prostu słodkich. do jutra. - powiedziałam, i ruszyłam do domu.

sposób w jaki mówił 'kocham Cię'  teraz przypomina mi 'jestem brzydki' Michała Grobelnego.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

sposób w jaki mówił 'kocham Cię', teraz przypomina mi 'jestem brzydki' Michała Grobelnego.

siedzieliśmy nad jeziorem  po szkole. nie potrafiłam odmówić Mu  na to spotkanie.   ejj.   zagadnął. nic nie odpowiadałam  z nadzieją  że wreszcie przejdzie do tej sprawy  którą do mnie miał.   czas Ci w końcu powiedzieć. wróć do mnie. spróbujmy jeszcze raz.   powiedział. na usta już cisnęło mi to 'tak'  jednak powstrzymałam się w ostatniej chwili. przeniosłam na Niego nieśmiało wzrok  powstrzymując się od płaczu.   nie.   odpowiedziałam.   wiem  ilu dziewczynom to mówisz. wiem  z iloma w chwili obecnej flirtujesz. wiem  jaki jesteś bezczelny i niewierny. wiem  że chcesz być ze mną tylko dla zabawy. wiem  wiem.. że chcesz mnie zranić. znowu.   wymieniałam  a łzy mimo woli  spływały po policzku. nie mogąc dłużej  wytrzymać zerwałam się na równe nogi i zaczęłam iść aleją.   pamiętaj  jednak księżniczko  że łobuz kocha bardziej!   krzyknął za mną  trafiając w najczulszy i najsłabszy punkt. udało Mu się po raz kolejny złamać mi serce  tym razem  nie dając nawet krzty szczęścia.

definicjamiloscii dodano: 28 października 2010

siedzieliśmy nad jeziorem, po szkole. nie potrafiłam odmówić Mu, na to spotkanie. - ejj. - zagadnął. nic nie odpowiadałam, z nadzieją, że wreszcie przejdzie do tej sprawy, którą do mnie miał. - czas Ci w końcu powiedzieć. wróć do mnie. spróbujmy jeszcze raz. - powiedział. na usta już cisnęło mi to 'tak', jednak powstrzymałam się w ostatniej chwili. przeniosłam na Niego nieśmiało wzrok, powstrzymując się od płaczu. - nie. - odpowiedziałam. - wiem, ilu dziewczynom to mówisz. wiem, z iloma w chwili obecnej flirtujesz. wiem, jaki jesteś bezczelny i niewierny. wiem, że chcesz być ze mną tylko dla zabawy. wiem, wiem.. że chcesz mnie zranić. znowu. - wymieniałam, a łzy mimo woli, spływały po policzku. nie mogąc dłużej, wytrzymać zerwałam się na równe nogi i zaczęłam iść aleją. - pamiętaj, jednak księżniczko, że łobuz kocha bardziej! - krzyknął za mną, trafiając w najczulszy i najsłabszy punkt. udało Mu się po raz kolejny złamać mi serce, tym razem, nie dając nawet krzty szczęścia.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć