 |
|
Nie był czysty,przejrzysty jak szkło.Miał dużo wad,czasem zachowywał się jak prawdziwy drań, zadawał ból,targał moje nerwy,stawiał przed wieloma wyborami,ale pokochałam go.Pozbawiony był wielu uczuć : współczucia, troski,nie potrafił pocieszać,ale miał za to ten błysk w oku, bystre spojrzenie,idealne perfumy które koiły moje zmysły,dotyk,który mimo skurwielstwa jakie z niego wychodziło,był najdelikatniejszy. Największy wybór jaki spotkał mnie przy jego boku to wybrać życie z nim albo bez niego.Podjęłam decyzję,że życie bez niego będzie niczym,utraci sens, jakiekolwiek znaczenie. Ta decyzja spierdoliła mi życie,dotknęła mój najczulszy punkt,wbiła się w serce,okaleczyła duszę. Pocieszające było tylko to,że niezależnie jakie wtedy wybrałabym wyjście to i tak bolało by równie mocno. /dajmitenbit
|
|
 |
gdy byliśmy blisko siebie, coś splątywało nasze dłonie, rozkazując sercu zrobić kolejny krok, ten w przód, którego po czasie żadne z nas, nigdy miało nie żałować. / endoftime.
|
|
 |
|
Wspomnienia wracają do mnie z podwojoną siłą.Te wszystkie błahostki dziś stały się chwilami najwyższej wagi.Bardzo często serce wyrywa się z klatki piersiowym wielkim krzykiem,czując jaki ból zadaje mi twoja nieobecność.Stłumiłam już w sobie całą nienawiść do otaczającego mnie świata,smutek pochowałam w najcichsze zakamarki mojej duszy,łzy na sercu zastąpiłam sztucznych uśmiechem,a chwile spędzone z tobą ciągle noszę w kieszeniach bluzy,którą tulił przy naszym ostatnim rozstaniu.To prawda,karmię swój żołądek słowami z rozmów na gadu czy też z smsów,w których zawarty był tlen bym mogła funkcjonować,na śniadanie obiad,kolację.Zasypiam z uczuciem,że usypia wraz ze mną jakaś cząstka Ciebie. Ukradłam twój kawałek świata,którym dzisiaj żyję,oddycham twoim oddechem,serce próbuję przepełniać twoją radością ponieważ ja niczego nie mam oprócz tęsknoty, którą zostawiłeś mi na do widzenia. /dajmitenbit
|
|
 |
Jeśli naprawdę kogoś kochasz,
pozwolisz, by złamał ci serce.
|
|
 |
Musiałam przytulać słuchawkę. To był najbliższy przedmiot, który nas łączył.
|
|
 |
|
nie mam na to żadnej rady, ja nie umiem dawać rad. sam się topię w swoich wadach, sam się składam z samych wad. /waglewski fisz emade
|
|
 |
|
idź do pana z muzyki i oznajmij , że nie będziesz śpiewać , bo cię onieśmiela . spytaj pani z historii , czy naprawdę wierzy w te wszystkie bzdury , uśmiechnij się i poradź księdzu , żeby wyluzował . zaczep obcego chłopaka i powiedz , że ma genialne oczy . żyj kurdemol na całego , a nie ograniczaj się , mówiąc , że jesteś nieśmiała , bo zanim się zorientujesz będziesz miała nudnego męża , trójkę dzieci , zero przyjemności z życia i tą myśl , że w życiu nie zrobiłaś niczego szalonego .
|
|
 |
|
teraz to już nie jest zimno, teraz to już pizga złem.
|
|
 |
pieką mnie oczy od niedoboru snu, pulsują skronie, nie mogę wysiedzieć w jednej pozycji zważywszy na ból pleców. i to uczulenie. swędzi. cholernie. podrap - na sercu.
|
|
 |
i tak ewidentnie, w kilka sekund to wszystko straciło swój dotychczasowy sens, gdzieś w tyle zgubiło ten jebany rytm, całkowicie obracając każde z uczuć, każdą obietnicę i to co wspólne, o sto osiemdziesiąt stopni. wiesz, jeszcze wczoraj nad ranem, kiedy to pierwsze promienie słońca przebijały się przez żaluzje, delikatnie rażąc w oczy, byłam pewna, że ten dzień będzie kolejnym z serii tych, gdzie Twoją obecnością w moim życiu, cieszę się bez przerwy, kiedy jeden Twój esemes zmienia realia dnia, że ten dzień nie będzie tym ostatnim, że nie będzie tym, który zakończy wszystko to, w co wierzyłam naprawdę. / endoftime.
|
|
 |
dzisiaj? nie widzę już sensu, łzy spływają po policzku, zakrywam dłońmi twarz, nie chcę, żeby widzieli jak płaczę. czuję ból, przez przełyk przeciska się kolejny milion słów, które być może już nigdy nie ujrzą światła dziennego, być może już nigdy nie powiem Ci, jak tęsknię, jak bardzo Cię potrzebuję i dziękuję Ci, że wciąż przy mnie jesteś, nie usłyszę już Twojego marudzenia, może już nigdy nie zadbasz o uśmiech na mojej twarzy, o to małe szczęście wypisane na ustach. / endoftime.
|
|
|
|