 |
on kochał mnie taką jaką byłam.gdy nasza miłośc z dnia na dzień coraz bardziej się umacniała,nagle los mi go zabrał.nikt nie pytał mnie o zdanie,nie zwazał czy bez jego osoby sobie poradzę w tym pojebanym świecie,zwyczajnie mi go odebrano.teraz gdy go nie ma,zmieniłam się.tak cholernie mocno się zmieniłam.nie jestem ta osobą co kiedyś,nie dbam o to by byc dobrą osobą,jestem zimna suką,która codziennie zaciąga się dymem,by uspokoic chociaż na chwile swoje myśli,by nadac im inny bieg,nie ten który ciągle posiadam.odejście jego sprawiło,że zwyczajnie się stoczyłam,dotykam dna co chwile.i co jest najśmieszniejsze w tym wszystkim?to,że każdy się dziwi co mi się stało,jakim trafem mogłam upaśc tak nisko?nie pomyśleli,że odbierając mi mój sens życia,tak sie stanie,nie myśleli o mnie. teraz ja nie myśle o nich,i znów odpływam..
|
|
 |
najbardziej uwielbiam chwile w których tworze idealny świat dla nas.świat,w którym będziemy tylko my,tak cholernie szczęśliwi.nie będzie tam miejsca na kłótnie,na przepychanie uczuc na dalszy plan.będziesz ty.a tylko Twoja osoba jest mi potrzebna do życia,dlatego śmiało mogę powiedziec,że teraz nie żyje,nie istaniej.powód? nie jesteś mój,nie budzisz mnie z tym cudowym usmiechem i pełnym miłości wzrokiem.nie otulasz mnie gdy czuje zimno,nie wspierasz i nie wycierasz łez gdy upadam.nie ma Cie.w naszym świecie byś był, był byś na wyciągniecię mojej ręki. zawsze,obok mnie...
|
|
 |
czuję jego dłonie i oddech na swoim ciele, wiem,że jest już na wyciagniecie ręki, lecz dziś nie robie nic z tym,nie wyciągne jej. nie po tym co mi zrobił.on narazie niczego się nie domysla,znów całuje mnie w czoło mówiąc ' skarbie tak bardzo tęskniłem' ,kłamie. teraz to wiem.mam pewnośc,że mnie oszukuje, wczoraj widziałam go gdy trzymał inną w ramionach. więc jak może tak mówic? przez niego wczoraj moje serce rozbiło się na tysiąc kawałków, do tej pory nie mogę uwierzyc w to co zobaczylam wczorajszego dnia. a teraz? tuli mnie jak by nic się nie stało. podnoszę się,patrze mu prosto w oczy i spokojnie mówię ' tęskniłeś gdy trzymałeś tamtą w ramionach?' stoi i nic nie mówi,pewnie szuka słów by się obronic,niestety jest za późno,odchodzę od niego ,czując jak właśnie rozpoczynam nowy etap w życiu.
|
|
 |
nienawidze tych chwil,gdy uswiadamiam sobie,że mogło by nam wyjśc, a zwyczajnie nie wychodzi.że mógłbyś byc mój,a nie jesteś, tak bardzo żałuje,że nie mogę Cię miec przy sobie. tak bardzo wkurzam sie na siebie,za to,że nie robie nic z tym,tylko dlatego,że sie boję,iż znów będę płakac po nocach,bo ty po raz kolejny mnie zranisz.a tego bym nie zniosła,nie dałabym rady podnieśc się kolejny raz.to wszystko zbyt mocno mnie zniszczyło.teraz jestem zbyt krucha by po raz kolejny spróbowac,by postawic na nas...
|
|
 |
'gdybyś wiedziała ze widzisz mnie ostatni raz co byś powiedziała ? '- jego pytanie skierowane w moją stronę.i prosta odpowiedź ' dziękuję.' dlaczego akurat dziękuje a nie coś w stylu ' nie zostawiaj mnie'? nie sadze aby dla nas miało to znaczenie, odszedł by,ale nigdy nie zostawiłby mnie samej.wiem,że zawsze będę mieć go w sercu,a on mnie.mimo wszystko. dlatego powiedziała bym mu 'dziękuje' zwyczajnie dziękowałabym mu za pokazanie innego świata,za wszystkie chwile razem te cudowne i mniej radosne, za każdy dotyk,z którego czerpałam tak wielką radość. za każdą sekundę w której pojawiał się na mojej twarzy uśmiech,spowodowany jego osobą. dziękowałabym mu za nadanie sensu mojemu życiu.za jego rękę,która zawsze w ciężkich chwilach była wyciągnięta w moją stronę. w naszej ostatniej sekundzie podziękowałabym mu za to ,że był i mogłam poznać kogoś takiego jak on.
|
|
 |
czas ucieka pomiędzy palcami,a ja stoję i nic z tym nie robię. nie mam siły. istnieje,bo życiem tego nie odważę się nazwać.ludzie dookoła mnie cieszą się,żyją pełną parą. ja w ich oczach niby też. lecz w moich czynach mało jest sensu i chęci. oddycham by biło mi serce,które ledwo funkcjonuje. dlaczego? gdy on odszedł, mój sens życia po prostu się ulotnił. ciągle udaje,że nic się nie stało. duma nie pozwala mi pokazać jak bardzo tęsknie za jego osobą. nie mogę zwyczajnie powiedzieć,że zrobiłam i przepraszam.nie mogę,bo nigdy nie przepraszam nawet wtedy gdy żałuję. dlatego teraz istnieje, a nie żyje,wszystko na własne życzenie..
|
|
 |
gdy posypał mi się świat,a po twarzy leciały łzy,on złapał mnie w tali lekko podnosząc i całując delikatnie w szyje.nie miałam ochoty wcale cieszyć się z jego miłego gestu,nie miałam siły.obróciłam się i spojrzałam w jego oczy,zaraz padło pytanie,którego się obawiałam.-co się stało?kochanie,dlaczego ty płaczesz?i nagle nie mogłam wydobyć z siebie słowa,nie mogłam mu odpowiedzieć.w końcu powiedziałam.- bo jaaa...ja się wyprowadzam.i nagle poczułam jak się oddala.- ale jak to?teraz?przecież ty nie możesz mnie zostawić. - przykro mi ale nic nie mogę zrobić.. odszedł. zobaczyłam go dopiero w dniu mojej wyprowadzki,gdy wszytko zostało zapakowane do ciężarówek a mi zostało kilka chwil w tym miejscu.podszedł podając rękę po czym przytulił z całych sił,czułam jak pęka mi serce,a jemu poleciały pierwsze łzy jakie widziałam u niego.tak bardzo nie chciałam jechać,a ból był niesamowity.obiecał,że przyjedzie do mnie.niestety nie zrobił tego nigdy,szybko znalazł pocieszenie a o mnie zapomniał..
|
|
 |
ostatnio siedząc na parapecie z zimową noc,myślałam,że to prawda ludzie mają racje,pokazałeś mi inny świat,całkiem inny niż ten który znałam.szkoda tylko,że nikt z nich nie wie ,że pokazałeś mi co znaczy ból,krzyki,poniżenie i smak nieprzespanych nocy. dookoła grałeś kogoś kim nie byłeś.przy znajomych byłeś kochany,idealny dosłownie książę z bajki,ale gdy przyjaciele opuszczali nas,ty zmieniałeś się nie do poznania.gdy byliśmy sami krzyczałeś i biłeś.nie rozumiem jak mogłeś w przeciągu kilku chwil tak się zmieniać. pamiętasz?nie raz leżałam na zimnej podłodze zalana krwią.a ty zwyczajnie stałeś i podziwiałeś to co mi zrobiłeś.potem zbierałeś mnie z ziemi,prosząc o przebaczenie.i dziś gdy Cie nie ma,wcale nie tęsknie,nie żałuję,że opuściłeś ten świat. jesteś teraz u góry i może tam płacisz za to wszystko co robiłeś tutaj,na ziemi.
|
|
|
|